BRE w tarapatach
Znacząca redukcja zatrudnienia i zmiany zasad wynagrodzenia pracowników raczej nie pomogą już BRE Bankowi wypracować założonego na ten roku zysku rzędu 408 mln zł - twierdzą analitycy. Akcjonariusze Commerzbanku mogą więc zażądać wzmocnienia kontroli nad spółkami zależnymi, w tym właśnie BRE Bankiem.
Zrealizowanie przez BRE Bank prognozy zysku netto na rok bieżący w wysokości 408 mln zł jest zdaniem analityków mało realne, choć jeszcze w maju br. większość z nich uważała, że przy poprawie koniunktury, pomyślnie zakończonej inwestycji w Elektrim, ITI oraz energetykę taki scenariusz jest realny. Tymczasem koniunktura nie poprawiła się, emisja akcji ITI zakończyła się fiaskiem, a bank zaangażowany był (choć tylko w niewielkim stopniu) w kredytowanie stoczni w Szczecinie. BRE jest więc w coraz większych tarapatach, tym bardziej, że odwrót inwestorów od całego sektora bankowego jest od pewnego czasu bardzo widoczny. Pamiętać trzeba również, że BRE jest już w praktyce bankiem inwestycyjnym, bardzo mocno narażonym na wahania nastrojów i spadki.
Według wyceny analityków rzeczywisty zysk banku może być nawet o 150 do 200 mln zł niższy od zakładanego (w pierwszym kwartale br. bank wypracował zysk netto w wysokości 26,3 mln zł). Sam prezes BRE Banku Wojciech Kostrzewa jeszcze do niedawna podtrzymywał wcześniejszą prognozę zysku, jednak obecnie już się tego raczej nie podejmie. Nie wiadomo również jak zareaguje główny akcjonariusz BRE Banku (50 proc.), niemiecki Commerzbank: Akcje Commerzbanku będącego właścicielem 50 proc. akcji BRE Banku przez kilka sesji były liderami spadków na giełdzie we Frankfurcie. Choć udziały w BRE Banku stanowią tylko ok. 3,5 proc. wyceny Commerzbanku, akcjonariusze tej instytucji finansowej na pewno będą się domagali zwiększenia kontroli nad spółkami zależnymi - uważa Jarosław Supłacz, analityk niezależny, autor raportu na temat BRE Banku. Jego zdaniem Wojciech Kostrzewa, prezes BRE Banku jest odpowiedzialny za podjęcie bardzo ryzykownych inwestycji, które okazały się niewypałem. W obliczu zarzutów o brak kontroli nad spółkami zależnymi władze Commerzbanku poświęcą Kostrzewę i nie uratuje go nawet Karol Szwarc, przewodniczący rady nadzorczej BRE Banku, który w 1998 r. utorował Kostrzewie drogę do stanowiska prezesa.
BRE Bank zaangażował się kapitałowo w Elektrim, Optimusa i Szeptel. Na inwestycje te utworzył już rezerwy w wysokości odpowiednio 30, 18,8 i 24 mln zł. BRE Bank to również główny kredytodawca ITI i akcjonariusz posiadający 15,25 proc. akcji. ITI bez nowej emisji akcji nie będzie w stanie w krótkim czasie spłacać swoich zobowiązań. Po zakończonej niepowodzeniem ofercie publicznej spółka może mieć problemy z obsługą kredytów, a BRE Bankowi niełatwo będzie upłynnić pakiet akcji holdingu medialnego.
Coraz trudniej wskazać jakąś dochodową inwestycję BRE Banku. Jedynym potencjalnie dochodowym biznesem który BRE może sprzedać z zyskiem wydaje się być mBank. Analitycy szacują jego wartość na 300 mln zł. BRE wycenia swoje detaliczne przedsięwzięcie dwukrotnie drożej.
Jarosław Supłacz, analityk niezależny, autor raportu na temat BRE Banku.
Nagle okazało się, że w BRE Banku potrzebna jest restrukturyzacja i zwolnienie prawie 17 proc. załogi choć jeszcze dwa tygodnie temu wszystko było w porządku. Prezesowi trudno będzie udawać, że nic się nie stało i że nie ponosi on za ten stan odpowiedzialności. Moim zdaniem w najbliższych tygodniach Kostrzewa zostanie zmuszony do złożenia rezygnacji. Jedynym problemem dla Niemców może być fakt, że wiele inwestycji kapitałowych BRE banku jest związanych bezpośrednio z osobą Kostrzewy. Nie wiadomo na jakich zasadach oparta jest współpraca BRE ze Zbigniewem Jakubasem w Elektrimie i jak potoczyłyby się losy tej koalicji po odejściu Kostrzewy.
Marcin Martena, analityk Domu Maklerskiego BIG-BG
W przypadku BRE Banku problem nie do końca leży w kosztach, ale w przychodach. Spółka traci duże pieniądze na inwestycjach kapitałowych. Zmniejszenie zatrudnienia o 500 osób nie załatwi sprawy. Trzeba raczej przeanalizować politykę inwestycyjną.