Ceny miedzi w Londynie rosną, bo maleją jej zapasy

Ceny miedzi na giełdzie metali w Londynie rosną, bo maleją jej zapasy. Ceny wspierają też dane o PMI w Chinach - wskazują maklerzy. Miedź w dostawach trzymiesięcznych na LME kosztuje 6.987,50 USD za tonę, po wzroście o 0,4 proc.

Ceny miedzi na giełdzie metali w Londynie rosną, bo maleją jej zapasy. Ceny wspierają też dane o PMI w Chinach - wskazują maklerzy. Miedź w dostawach trzymiesięcznych na LME kosztuje 6.987,50 USD za tonę, po wzroście o 0,4 proc.

Na Comex w Nowym Jorku funt miedzi w dostawach na grudzień zdrożał o 0,4 proc. do 3,1790 USD.

Miedź w dostawach na luty na giełdzie metali w Szanghaju zdrożała o 0,2 proc. do 50.290 juanów za tonę (8.256 USD).

Zapasy miedzi monitorowane przez giełdę metali w Londynie LME spadły do najniższego poziomu od lutego i wynosiły we wtorek 418.750 ton.

Ceny miedzi mają też wsparcie po danych PMI z Chin.

Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze usług Chin, wyniósł w listopadzie 2013 roku 52,5 pkt. wobec 52,6 pkt. na koniec poprzedniego miesiąca - podano w wyliczeniach HSBC Holdings i Markit Economics.

Reklama

Wartość wskaźnika PMI powyżej 50 punktów oznacza ożywienie w sektorze.

"Na rynku miedzi mamy techniczne odbicie cen z powodu malejących jej zapasów i po danych PMI z Chin" - mówi Hiroyuki Kikukawa, ekonomista Nihon Unicom Inc. w Tokio.

"W tym tygodniu inwestorzy będą jeszcze z uwagą śledzić dane z amerykańskiego rynku pracy, które mogą być dla Fed kolejną wskazówką, czy rozpoczynać ograniczanie wspierania gospodarki" - dodaje.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Malcom | ceny miedzi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »