Chińskie władze objęły kwarantanną 13-milionowe miasto
Na rynki powraca apetyt na ryzyko chociaż wczoraj chińskie władze poszerzyły obszar kwarantanny, obejmuje on teraz jeszcze mniejsze miasta wokół Wuhan – razem obostrzenia komunikacyjne dotknęły aż 23 mln osób. Mimo tego Światowa Organizacja Zdrowia oceniła, że jest to problem lokalny, a nie światowy.
W Chinach startują obchody Nowego Roku, które potrwają przez tydzień - teoretycznie obostrzenia komunikacyjne nałożone przez władze mogą być dobrym posunięciem, ale istotne jest też to jaki będzie skala zarażeń koronowirusem w samym regionie Wuhan.
Na razie w całych Chinach wzrosła ona do 830 osób. Giełdy powracają na szczyty, co dobrze widać po zachowaniu się kontraktów na amerykańskie indeksy. W Europie niemiecki DAX wybronił wczoraj strefę wsparcia 13300-13360, a francuski CAC40 odbił się od linii trendu wzrostowego rysowanej od sierpnia ub.r. Z kolei w Azji japoński Nikkei obronił rejon wsparcia przy 23600 pkt. i ma nieco ponad 1 proc. do szczytów.
Najbardziej poturbowane zostały w ostatnich dniach chińskie aktywa. Indeks FCN40 spadł w tym tygodniu o ponad 5 proc., a rozpiętość wahań USDCNH wyniosła w pewnym momencie aż 10 figur (6,84-6,94). Dzisiaj w obszarze FX w defensywie są tzw. bezpieczne przystanie (bardziej JPY, mniej CHF), a kolejny dzień zyskują waluty Antypodów (AUD i NZD). Wczoraj dolar australijski był wspierany przez lepsze dane z rynku pracy, które zredukowały ryzyko cięcia stóp przez RBA na początku lutego.
Stabilny pozostaje funt po ostatnich zwyżkach, a minimalnie osuwa się euro, które wczoraj traciło za sprawą "nijakiego" przekazu ze strony Europejskiego Banku Centralnego. Piątek to dzień z szacunkami indeksów PMI za styczeń. Mieszanie wypadły dane dla Francji (lepszy przemysł, ale słabsze usługi), ale pozytywnie zaskoczyły Niemcy (wzrost w obu kategoriach, chociaż zmiana nominalna nie jest duża).
W efekcie dane dla całego Eurolandu potwierdzają raczej stabilizację - PMI dla przemysłu wzrósł do 47,8 pkt. z 46,3 pkt., ale dla usług spadł do 52,2 pkt. z 52,8 pkt. O godz. 10:30 poznamy odczyty z Wielkiej Brytanii, a o godz. 15:45 dla USA.
OKIEM ANALITYKA - Kupuj dołki...
Wczoraj po południu nie było ciekawie, po tym jak chińskie władze zdecydowały się na niespotykany ruch i objęły kwarantanną 13 milionowe miasto Wuhan, wyobraźnia zaczęła podsuwać inwestorom różne scenariusze, co zaczęło prowokować do realizacji zysków. Reakcja rynków w kolejnych godzinach pokazała jednak, że dopóki nie zobaczymy naprawdę mocnych, negatywnych faktów, to nie ma sensu nadmiernie panikować - wszak WHO uznała, że koronowirus to problem Chin, a te zdaje się, że dość "kompleksowo" podeszły do tematu.
Mimo że będę przestrzegał przed takim rozumowaniem, to jednak w krótkim terminie "chwilo trwaj", czyli nadmierne wahnięcia z tytułu podbicia ryzyka mogą być szybko wykorzystywane przez optymistów wierzących w to, że kolejne miesiące przyniosą ożywienie w globalnej gospodarce i ich strategie okażą się być słuszne. Pewnym paradoksem jest tylko to, że mają oni wciąż zbyt mało danych na potwierdzenie swoich tez, podobnie jak ci, którzy obawiają się negatywnych skutków rozszerzania się koronowirusa. Koło się zamyka, czyli co? Trend horyzontalny? Zobaczymy... Wczoraj Christine Lagarde dała między wierszami do zrozumienia, że pewne procesy potrzebują czasu. Reakcja inwestorów w notowaniach euro pokazała jednak, że nie potrafią być oni cierpliwi. To kolejny argument za tym, aby pozostać umiarkowanym sceptykiem. Zwłaszcza, że wstępne szacunki PMI potwierdzają scenariusz stabilizacji, a nie ożywienia.
Sporządził: Marek Rogalski - główny analityk walutowy DM BOŚ