Comp łasy na kapitał

Warszawski Comp po kilku miesiącach wraca do pomysłu sprzedaży akcji na rynku. Spółka mogła uplasować dodatkowe papiery już w grudniu ub.r., przy okazji pierwszej oferty publicznej, ale zrezygnowała z pomysłu. Zmiana planów będzie ją drogo kosztować.

Warszawski Comp po kilku miesiącach wraca do pomysłu sprzedaży akcji na rynku. Spółka mogła uplasować dodatkowe papiery już w grudniu ub.r., przy okazji pierwszej oferty publicznej, ale zrezygnowała z pomysłu. Zmiana planów będzie ją drogo kosztować.

W grudniowej ofercie Comp szukał nabywców na 1 mln akcji serii H po 37,5 zł. Wielkość oferty odpowiadała planom inwestycyjnym spółki na najbliższe lata. Ostatecznie jednak Comp ograniczył pulę i sprzedał 555 tys. walorów inwestorowi strategicznemu - Prokomowi.

Pieniądze jednak są potrzebne

Ze sprzedaży akcji Comp pozyskał w ub.r. 20 mln zł zamiast zakładanych prawie 40 mln zł. Przedstawiciele firmy zapewniali, że nie psuje to planów inwestycyjnych, bo niektóre z projektów będą realizowane dopiero w późniejszym czasie i cała gotówka spółce w tym roku nie jest potrzebna. Po zaledwie dwóch miesiącach od oferty okazało się, że jest inaczej.

Reklama

Comp chce sprzedać jeszcze przed wakacjami 445 tys. akcji serii I (bez prawa poboru). Decyzję w tej sprawie podejmie WZA zwołane na 21 marca. Papiery będą stanowiły ok. 16% podwyższonego kapitału. Wartość emisji można oszacować (bazując na bieżącym kursie giełdowym) na ok. 18 mln zł.

Nowa oferta oznacza, że Comp musi pisać kolejny prospekt, wynająć dom maklerski, opłacić kampanię marketingową. Na grudniową ofertę spółka wydała 1,6 mln zł. Teraz musi liczyć się z podobnymi kosztami. Gdyby od razu sprzedała 1 mln akcji, pieniądze zostałyby w firmie.

Inwestor skorzysta

Dlaczego Comp zdecydował się podzielić grudniową pulę walorów na dwie części sprzedawane w różnych ofertach? W spółce nie udało nam się na to pytanie uzyskać odpowiedzi. Wytłumaczenie wydaje się jednak proste. Na kilkumiesięcznej przerwie zyskał Prokom. Po grudniowej emisji zapewnił sobie 23-proc. udział w kapitale Compu. To wystarczyło, żeby przy wsparciu Jacka Papaja, prezesa warszawskiej spółki (ma 56% akcji) dokonać w połowie lutego zmian w statucie. Zapewniły Prokomowi (gdy przekroczy próg 40% kapitału, co nastąpi do końca roku) miejsca dla trzech z pięciu członków rady nadzorczej i pełną kontrolę nad firmą.

Gdyby w grudniu Comp wyemitował więcej akcji, do spółki weszliby oprócz Prokomu także inni inwestorzy. Niekoniecznie musieliby się zgadzać ze zmianami statutu faworyzującymi inwestora strategicznego. Dysponowaliby ponadto wystarczającą siłą, żeby poprawki zablokować. Do zmiany statutu potrzebne jest poparcie trzech czwartych kapitału. Prokom z J. Papajem mieliby 67%.

Akcjonariusze bez władzy

Można tylko domyślać się, jak czują się gracze giełdowi, których spółka (z inwestorem strategicznym) sprowadza do roli prostych dostarczycieli kapitału. Taki mechanizm jest z powodzeniem stosowany w większości firm wchodzących w skład grupy Prokomu. Nie powinno dziwić, że znajdują się w ogonie wszystkich rankingów na najlepszy corporate governence.

Dariusz Wolak

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: L.A.S. | papiery | comp
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »