Czarne owce wśród debiutantów
Opublikowane dotychczas raporty kwartalne jedenastu spośród piętnastu tegorocznych debiutantów potwierdzają, że większość nowicjuszy od strony fundamentalnej prezentuje się solidnie, a zastrzyk gotówki z emisji nowych akcji (firmy dopiero zaczynają z niego korzystać) powinien pozwolić na poprawę rezultatów.
Warto jednak bliżej przyjrzeć się wynikom drugiego kwartału, bo inwestorzy, zapisując się na walory w niedawnych ofertach, znali bardzo dobre wyniki firm za 2005 r. i zwykle jeszcze lepsze rezultaty pierwszych trzech miesięcy. Tymczasem dane za trzy kolejne pozwalają kilku spółkom pokazać żółtą kartkę.
Największy zawód inwestorom sprawił Gino Rossi, dystrybutor i producent obuwia. Inwestorzy liczyli na bardzo dobre wyniki, a oczekiwania dodatkowo pobudziło ujawnienie się w akcjonariacie inwestora finansowego (DWS TFI) tuż przed publikacją raportu. Tymczasem słupska spółka w drugim kwartale obniżyła marżę brutto na sprzedaży, wykazała także 0,1 mln zł straty na sprzedaży (przed rokiem było 0,6 mln zł zysku). Koszty produkcji wzrosły o 25 proc., tymczasem odpowiadające im przychody obniżyły się o 15 proc., co doprowadziło do sytuacji, w której odnotowano ujemne marże.
Podobnie jak kurs Gino Rossi, także wycena eCardu sugeruje, że inwestorzy postanowili zdyskontować wielokrotność przyszłych wyników. O ile jednak dla wpadki Gino Rossi trudno znaleźć usprawiedliwienie, o tyle pogorszenie wyników kwartalnych spółki kierowanej przez Konrada Korobowicza można wytłumaczyć zmianą zasad rejestrowania przychodów, co jest z kolei skutkiem zmiany banku rozliczającego. Wyniki w poszczególnych okresach są więc nieporównywalne, a zarząd zapewnia, że są zgodne z planem i nie ma zagrożenia dla realizacji prognozy na ten rok.
Dobrego nastroju nie traci też zarząd Intersportu. W drugim kwartale spółka pogłębiła stratę niemal na wszystkich poziomach, jedynym pozytywem jest wzrost marży brutto na sprzedaży, która zwiększyła się o 8 pkt proc., do 38 proc. Ujemny rezultat już na poziomie sprzedaży to konsekwencja rebrandingu salonów (z Maks Sport na Intersport) oraz kosztów otwarcia i przygotowań do otwarcia dwóch kolejnych placówek. Zmiana wizerunku to wydatek jednorazowy, a poszerzenie sieci dystrybucji już w tym kwartale powinno przynieść pierwsze efekty po stronie przychodów.
Kamil Zatoński