Fortunet obiecuje krociowe zyski

Oferta prezentująca spółkę zaczyna się standardowo. Firma kusi wizją krociowych zysków. Na zachętę podaje wyliczenia, ile można zyskać po dziesięciu latach, lokując pieniądze na 8% lub 60% w skali roku. Mnóstwo jest także haseł typowych dla firm, które obiecują łatwy zarobek.

W ofercie wysyłanej do klientów znajdują się między innymi następujące sformułowania: "Nie będziemy się rozwodzić nad tym, jak miło i komfortowo żyje się z poczuciem, że nawet gdyby sprawy ułożyły się źle, masz zagwarantowane środki. (...) Dlatego zajmiemy się konkretnymi sposobami pomnażania twoich pieniędzy, zakładając, że z wydawaniem sam sobie poradzisz".

Zgodnie z rozsyłaną informacją, zdarzają się też wpadki: od czasu do czasu na rynku kontraktów terminowych na WIG20 ponosi się straty. Doświadczeni analitycy firmy potrafią poradzić sobie i z tym problemem. Działają bowiem, jak podają, w myśl zasady zwycięskich inwestorów: "ograniczaj straty, pozwól rosnąć zyskom". Przedstawiciele Fortunet Polska ujawniają także, jak to osiągnąć. "Z transakcji wychodzimy z zyskiem w momencie określanym przez system. Wraz ze wzrostem zysku przesuwany jest ten punkt wyjścia z transakcji, pozwalając rosnąć zyskom".

Fortunet Polska zastosował też typowy chwyt, mający zwiększyć atrakcyjność oferty - gwarantowane zyski. Umowa pożyczki (klienci bowiem pożyczają firmie środki) w jednym z punktów mówi o oprocentowaniu w stosunku rocznym nie mniejszym niż 15%. Jednak już kilka linijek niżej znajduje się zapis, że ostateczna wysokość oprocentowania zostanie ustalona w aneksie zawartym w ostatnim dniu trwania umowy.

Z informacji PARKIETU wynika, że Fortunet Polska nie ma zezwolenia KPWiG na zarządzanie aktywami. Sprawą zainteresowała się już prokuratura. - Trwa postępowanie sprawdzające. Zawiadomienie o działalności firmy otrzymaliśmy od KPWiG - informuje Maciej Kujawski, rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury. Potwierdza to Mirosław Kachniewski, rzecznik prasowy Komisji. - Zawiadomienie wysłaliśmy w połowie lipca - dodaje.

Nic na ten temat ponoć nie wie Witold Rydzyński, przedstawiający się jako rzecznik prasowy Fortunet Polska. - Jestem zaskoczony tymi informacjami - twierdzi.

Wyjaśnianie dotyczy wspomnianego zarządzania aktywami bez posiadania stosownych uprawnień. Ponadto istnieje podejrzenie przyjmowania depozytów bez zezwolenia (jest to złamanie prawa bankowego) oraz handlu akcjami PZU.

Strona internetowa www.fortunet.pl jest w trakcie tworzenia. Wcześniej jednak była aktywna. Fortunet trudno także zlokalizować za pośrednictwem informacji telefonicznej. Numeru telefonu katowickiej centrali nie ma ani w bazie danych TP SA, ani Netii. Dostępny jest tylko numer do łódzkiego oddziału.

W swoich materiałach informacyjnych firma w ogóle nie wspomina o kosztach ponoszonych przez klienta. Jedynym jej przychodem jest połowa zysku osiągniętego ponad gwarantowane 15% rocznie. Spółka zobowiązuje się natomiast do dopłacenia (sic!) pieniędzy, gdy zyski będą mniejsze od "gwarantowanych".

Firm oferujących krociowe zyski bez żadnego wysiłku jest sporo. Co chwila powstają nowe, a stare - kiedy tylko uda im się zebrać odpowiednią sumę pieniędzy - znikają. Wiosną PARKIET opisywał sprawę Green Capital. Spółka ta już oczywiście nie działa. Jej przedstawiciele zapadli się pod ziemię, pozostawiając niezapłacone rachunki. Niestety, jest też kilka osób, które dały się nabrać na oferowane przez nią superobligacje.

Być może w tym przypadku jest inaczej, a intencje właścicieli Fortunet nie są złe. Używany język, roztaczane wizje oraz zapisy umowy pożyczki nakazują jednak zachować ostrożność.