Giełdy na zakręcie. Ponure prognozy dla Wall Street
Analitycy Morgan Stanley prognozują, że nowojorski indeks S&P500 gwałtownie spadnie i wkroczy na "terytorium rynku niedźwiedzia". Ekonomiści Deutsche Banku spodziewają recesji w USA, która uderzy w wyniki zdecydowanej większość spółek giełdowych. Źle się dzieje także na warszawskiej GPW - WIG20 zanotował wczoraj siódmą spadkową sesję z rzędu.
- Na rozczarowujące wyniki kwartalne niektórych amerykańskich spółek rynek reaguje bardzo dużą ich przeceną
- Nasdaq od początku roku stracił 23 proc. i grożą mu kolejne spadki
- Eksperci Morgan Stanley uważają, że S&P500 nie obroni poziomu 4 tysięcy punktów
- Analitycy Deutsche Banku prognozują, że przez kilka kwartałów gospodarka USA będzie w fazie łagodnej recesji
Wczorajsze notowania na Wall Street nie zakończyły się źle - z głównych indeksów spadł tylko Nasdaq. I właśnie on wydaje się teraz szczególnie zagrożony, gdyż amerykańskie spółki technologiczne przestały cieszyć się zainteresowaniem inwestorów. Wyjątkowo mocno szkodzi im niepokój dotyczący słabnącego wzrostu gospodarczego, uporczywej inflacji i rosnących stóp procentowych, a także przedłużająca się wojna w Ukrainie i kolejne pandemiczne lockdowny w Chinach (w Szanghaju i Pekinie).
Nadsaq od początku roku stracił już 23 proc., a S&P500 - 12 proc. Oba wskaźniki balansują na krawędzi linii wsparcia wyznaczonej przez tegoroczne minima z lutego i marca. Do tej pory w kwietniu S&P500 spadł o około 7 proc., a Nasdaq o 11 proc. Indeks technologiczny jest teraz na poziomie 12 489 punktów, a tymczasem z punktu widzenia analizy technicznej przełamanie linii 12 500 punktów może otwierać drogę ku dalszym spadkom.
Niektórzy ekonomiści, to co się ostatnio dzieje na Wall Street nazywają początkiem paniki. Stara reguła giełdowa głosi, że kiedy na rynku dominują fatalne nastroje, to spółki nie są nagradzane przez inwestorów nawet jeśli osiągają bardzo dobre wyniki finansowe, a są przesadnie karane za drobne potknięcia lub domniemane działania.
Ostatnie dni dostarczyły wiele takich przykładów. Walory Tesli taniały aż o 12 proc., gdyż rynek obawia się, że Elon Musk zacznie "sypać" walorami spółki, by sfinansować zakup Twittera. O ponad 10 proc. zniżkowały notowania General Electric po tym, jak firma rozczarowała tegoroczną prognozą finansową.
O kilka procent potaniał Alphabet (Google) kiedy ujawnił gorsze od prognoz wyniki kwartalne. Akcje Boeinga spadły o ponad 10 proc., gdy okazało się, że przychody koncernu nie sprostały oczekiwaniom inwestorów. Z kolei Texas Instruments został przeceniony o 1 proc., mimo że wylegitymował się przychodami kwartalnymi lepszymi od prognozowanych.
Na GPW też panują niedobre trendy. WIG20 zanotował wczoraj siódmą spadkową sesję z rzędu. Indeks po środowych notowaniach znalazł się na poziomie 1883 punktów - niewiele wyższym niż w dniu napaści Rosji na Ukrainę.
Wielkim obciążeniem dla polskich indeksów giełdowych jest w tym tygodniu sektor bankowy. Inwestorzy obawiają się, że ogłoszony przez premiera Mateusza Morawieckiego plan pomocy kredytobiorcom zaszkodzi całej branży. Wczoraj jedną z najgorszych sesji w historii zaliczył Alior Bank, który podał słabe wyniki finansowe za pierwszy kwartał 2022 rok i potaniał o 12 proc.
Analitycy banku inwestycyjnego Morgan Stanley ostrzegają, że indeks S&P500 może w tym tygodniu gwałtownie spaść i wejść na "terytorium rynku niedźwiedzia". Szacują potencjalne straty wskaźnika na 20 proc., co oznaczałoby, że od rekordowego zamknięcia na początku stycznia na poziomie 4793 punktów mógłby cofnąć się do około 3840 punktów. Wczorajszą sesję zamknął wynikiem 4184 punktów.
Autorzy raportu zauważają, że obecna niepewność na rynku obserwowana w czasie publikacji przez spółki wyników kwartalnych jest zapowiedzią poważnych problemów. “Z naszego doświadczenia wynika, że kiedy tak się dzieje, zazwyczaj oznacza to, że cały indeks gwałtownie spadnie, a prawie wszystkie akcje będą tanieć jednocześnie“ - czytamy w nocie banku Morgan Stanley.
Czytaj również: Firmy wracają do Rosji? To tyle, jeśli chodzi o solidarność z Ukrainą
W zeszłym tygodniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy obniżył prognozy globalnego wzrostu gospodarczego w 2022 roku z 4,4 do 3,6 proc., powołując się na presję związaną z wojną rosyjsko-ukraińską. Przewidywania dla Stanów Zjednoczonych są jeszcze gorsze. Bank of America ostrzega, że może nastąpić “szok recesyjny" wywołany między innymi przez amerykański bank centralny podejmujący działania mające służyć walce z inflacją.
Inwestorzy obawiają się gwałtownego zaostrzenia polityki pieniężnej. Rynek jest przekonany, że już 4 maja Fed podniesie stopy o 50 punktów bazowych i że do końca 2022 roku stopa funduszy federalnych sięgnie około 3 proc. Jeśliby tak się stanie, będzie to najbardziej radykalne zaostrzenie polityki monetarnej w USA od niemal trzech dekad. Ponadto, także w przyszłym miesiącu, Rezerwa Federalna ma ogłosić rozpoczęcie procesu redukcji sumy bilansowej, co dodatkowo zaostrzy warunki finansowe.
Deutsche Bank stwierdził na początku kwietnia, że Stany Zjednoczone wkrótce wejdą w fazę recesji. Analitycy banku zakładają, że będzie ona mieć łagodny charakter - potrwa kilka kwartałów, a stopa bezrobocia w tym czasie wzrośnie o 1-1,5 punktu procentowego.
- To będzie zjawisko zupełnie inne niż głęboka recesja z początku lat 80., czy z 2008 roku, ale w związku z tym może ona nie wygasić presji inflacyjnej - przewiduje Peter Hooper, szef badań ekonomicznych w Deutsche Banku. W czasie tej recesji - zdaniem ekspertów banku - zdecydowana większość spółek giełdowych będzie osiągać wyniki o wiele słabsze od dotychczasowych. Mniej pieniędzy będzie też trafiać na rynek.
Jacek Brzeski