Giełdy nie wierzą w szybki podbój Iraku
Rosną obawy o przedłużenie się działań zbrojnych w Iraku. Inwestorom zaczynają puszczać nerwy i realizują zyski osiągnięte w trakcie przedwojennej hossy. Na giełdy zaczyna zaglądać widmo kolejnej bessy.
Euforia jaka towarzyszyła wybuchowi wojny w Iraku prysła jak mydlana bańka. Z każdym dniem ubywa optymistów. Rynki akcji zaczynają dyskontować czarny scenariusz, który zakłada długotrwały przebieg konfliktu w Zatoce Perskiej. Sytuacja może się jednak gwałtownie zmienić, wystarczy jedno spektakularne zwycięstwo aliantów. Towarzysząca handlowi akcjami niepewność sprzyja gwałtownym zmianom indeksów. Szkoda, że ta zmienność nie dotyczy warszawskiej giełdy. Na GPW tylko sporadycznie dochodzi do większych ruchów wskaźników. Analitycy tłumaczą takie zachowanie naszego rynku jego podatnością na wewnętrzne problemy. Sądzą, że relatywna stabilność rodzimego parkietu pozwoli mu dosyć spokojnie znieść ewentualne głębsze przeceny na światowych rynkach. Czynnikiem tonującym nastroje są oczekiwania związane z referendum unijnym.
Waldemar Bojara, doradca inwestycyjny DM BOŚ
Giełdy korygują obecnie wzrosty wywołane nadziejami na szybkie zakończenie wojny. Wydaje się, że dotychczasowa operacja przebiega zgodnie z planem. Nerwowe reakcje świadczą, że wcześniejsze oczekiwania były przesadzone. Spodziewam się, że ta korekta poprzedza kolejną falę wzrostową, która będzie rezultatem dyskontowania przełomu i zakończenia konfliktu.
Od dłuższego czasu zmienność notowań frankfurckiego DAX-a jest bardzo znaczna. Tymczasem odwrotna sytuacja ma miejsce na rodzimym rynku. Marazm na GPW jest efektem wyczekiwania inwestorów na wyjaśnienie sytuacji w kraju. Istnieje wiele czynników niepewności, jak chociażby kondycja gospodarki i kryzys polityczny. Jednocześnie rynek stabilizuje perspektywa akcesji do UE. Uważam, że obecnie jest wiele okazji do zarobku przez aktywnych graczy. Dla inwestorów, którzy chcą kupić i trzymać akcje bardziej sprzyjający okres nadejdzie po udanym referendum w sprawie wejścia Polski do UE.
Marek Majewski, analityk BDM PKO BP
Spadki na giełdach światowych to efekt obaw, że wojna może się przedłużać. Uważam przy tym, że w dalszym ciągu nieuwzględniona w cenach akcji jest możliwość rozszerzenia konfliktu poza dotychczas zaangażowane strony. Jeśli do tego dojdzie, nastroje na rynkach ulegną poważnemu pogorszeniu.
Polska giełda nie jest bardzo wrażliwa na sytuację w Iraku. Jest to jednak z pewnością czynnik, który hamuje ewentualne wzrosty. Wydaje się, że sytuację na GPW determinują przede wszystkim lokalne czynniki np. zawirowania w sferze polityki, słabe dane makro oraz perspektywa wprowadzenia podatku od zysków pochodzących z giełdy.
Grzegorz Cimochowski, wiceprezes GTFI
Gdyby miało okazać się, że konflikt na Bliskim Wschodzie będzie się przedłużał, to należy się liczyć z negatywnym jego przełożeniem na całą gospodarkę. Możliwe jest ograniczenie popytu wewnętrznego, poziomu eksportu, a także popytu inwestycyjnego. Przedłużający się wojna może sprawić, że wcześniejszy optymizm panujący na giełdach pryśnie jak bańka mydlana, a rynki akcji mogą pogrążyć się w spadkach. Nie wykluczone, że dojdzie do zupełnie odwrotnej sytuacji niż ta, jaka miała miejsce na giełdach po 11 września 2001 r. Wówczas wpierw mieliśmy do czynienia z silną przeceną, a później zdecydowanym odbiciem. Teraz zaczęło się od wzrostów, ale może skończyć się silną i bolesną korektą.
Grzegorz Leszczyński, prezes Internetowego Domu Maklerskiego
Ewentualne przedłużenie się konfliktu w Iraku raczej nie powinno mieć większego wpływu na zachowania inwestorów operujących na warszawskiej giełdy. Uważam, że dobre dane ekonomiczne ograniczą wpływ tego czynnika na GPW do minimum. W najbliższych tygodniach spodziewam się silnych wzrostów. Przypuszczam, że w ciągu najbliższego miesiąca indeks WIG20 może zyskać nawet kilkanaście procent.
Rafał Gębicki, dyrektor inwestycyjny WLB Panmure
Wydłużenie czasu trwania wojny w Iraku z pewnością niekorzystnie wpłynie na rynki akcji. Już teraz inwestorom puszczają nerwy o czym świadczą ostatnie spadki. Zachowanie inwestorów może sugerować, że zaczynają dyskontować negatywny scenariusz. W tej sytuacji trudno przypuszczać by gracze koncentrowali się na kupnie akcji. Wybierać raczej będą bezpieczniejsze inwestycje np. obligacje lub surowce.
Zbigniew Bętlewski, analityk DM Amerbrokers
Inwestorzy na giełdach światowych zareagowali paniką kiedy uświadomili sobie, że nadzieje na szybką wojnę, spadek cen ropy i przyspieszenie gospodarki światowej są złudne. Przedwojenne zwyżki były jedynie korektą długoterminowej bessy i tego typu impulsy nie są w stanie samodzielnie wyrwać giełd ze stanu marazmu. Na największych giełdach światowych nastroje są bardzo rozchwiane, jednak ma to ograniczony wpływ na warszawski parkiet. Relatywnie stabilniejsze zachowanie GPW to efekt malejących obrotów, dominującej roli inwestorów instytucjonalnych w ich strukturze oraz małego zaangażowania zagranicy. W rezultacie warszawskie indeksy rosną wolniej od zagranicznych, ale jednocześnie skala spadków jest mniejsza. Uważam że postrzeganie rodzimego rynku przez inwestorów może poprawić się po pozytywnym wyniku referendum unijnego. Podstawą do długoterminowej zmiany tendencji na wzrostową powinna być jednak poprawa stanu polskiej gospodarki oraz wyników finansowych większości spółek.