Goście Pulsu: Zarząd Polskich Sieci Elektroenergetycznych
Nowy zarząd PSE ma ambitny plan. W 2,5 roku chce skonsolidować Polską Grupę Energetyczną, zrestrukturyzować ją i wprowadzić na giełdę.
Jacek Socha, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE), nie ma wątpliwości, jak należy interpretować niedawną uchwałę tzw. zespołu sterującego ds. realizacji programu dla energetyki, kierowanego przez Piotra Woźniaka, ministra gospodarki. Wyznaczenie PSE na lidera konsolidacji Polskiej Grupy Energetycznej (PGE) oznacza, że będzie realizowana koncepcja integracji zaproponowana przez PSE mówi Jacek Socha.
Ścieżka jest jasna.
Najpierw musi nastąpić aport akcji pozostałych spółek holdingu BOT Górnictwo i Energetyka, Zespołu Elektrowni Dolna Odra i ośmiu dystrybutorów energii do PSE. Potem przekażemy państwu spółkę PSE-Operator w formie dywidendy rzeczowej, a na końcu uskarbowimy majątek przesyłowy w drodze podziału PSE dodaje Paweł Urbański, wiceprezes PSE odpowiedzialny za strategię i obrót energią. Według Jacka Sochy już we wtorek na biurko Piotra Woźniaka trafi konkluzja z konferencji uzgodnieniowej dotyczącej sposobu wyceny konsolidowanego majątku. Na razie właściciel myśli o metodzie księgowej. Będziemy starali się przekonać go do wyceny na podstawie cash flow, bo jest bardziej rynkowa mówi Andrzej Dudek, wiceprezes PSE odpowiedzialny za finanse.
Chcemy rozmawiać
Realizacja rządowego programu konsolidacji energetyki jest już mocno spóźniona, więc PSE będą musiały mocno przyspieszyć prace. Nowy zarząd spółki jest jednak dobrej myśli. Przekonuje, że z konsolidacją zdąży do końca roku. To pierwszy krok. Następnym będzie restrukturyzacja PGE, z którą chcemy uporać się w 2007 r. W 2008 r., prawdopodobnie w drugiej połowie, spółka będzie mogła zadebiutować na giełdzie - uważa Paweł Urbański. Kapitalizacja PGE ma sięgnąć 9,8 mld EUR. Będzie największą polską firmą notowaną na GPW. Najbliższe miesiące pokażą, czy zarządowi uda się zrealizować ambitne plany. Już na początku drogi nad projektem zbierają się czarne chmury. Bunt podnoszą centrale związkowe z energetyki, które w ubiegły czwartek zawiązały Komitet Protestacyjno-Strajkowy Obrony Dystrybucji Energii Elektrycznej. Związkowcy zarzucają rządowi, że - mimo podjętych zobowiązań - nie konsultuje z nimi decyzji w sprawie realizacji branżowego programu. Przypomnijmy, że jedyną poważną decyzją, jaką podjął rządowy zespół w kilka miesięcy od przyjęcia programu, było wyznaczenie PSE na lidera konsolidacji. Zarząd PSE zapewnia, że najchętniej już rozmawiałby ze związkami, żeby uspokoić tę burzę, ale nie może tego zrobić, dopóki nie ma uprawnień właścicielskich wobec spółek, które mają trafić do PGE. Do prowadzenia takich rozmów uprawniony jest zarząd PGE. Problem w tym, że na razie go nie ma, bo nie ma PGE mówi Jacek Socha.
Bez rewolucji
Prezes PSE zapowiada, że pracownicy ośmiu spółek dystrybucyjnych przeznaczonych do PGE (z wschodniej i centralnej Polski) mogą liczyć na umowy społeczne, które już dawno podpisały z zarządami załogi pozostałych firm. Ósemka dystrybutorów takich umów nie ma, bo od kilku lat nie zdołała utworzyć grupy, podczas gdy pozostałe spółki się skonsolidowały. Możemy też zapewnić, że nie planujemy rewolucji w spółkach grupy. Wszystkie zobowiązania podjęte wobec pracowników będą respektowane - deklaruje Paweł Urbański. Jak zarząd zamierza pogodzić te obietnice z zapowiedziami szybkiej restrukturyzacji PGE i uczynienia firmy atrakcyjną dla inwestorów giełdowych, o czym mówi Andrzej Dudek?
Zobaczymy. Nie ma wątpliwości, że grupa będzie musiała ograniczyć liczbę pracowników (z początkowych blisko 50 tys.). Zapewne zdecyduje się, podobnie jak większość firm z branży, na programy dobrowolnych odejść. Szczegóły restrukturyzacji to na razie niewygodny temat dla zarządu PSE, któremu zależy na uspokojeniu nastrojów załóg przyszłej grupy. Planować ją mają poszczególne spółki PGE w zgodzie z modelem biznesowym przygotowanym przez zarząd. Na razie struktura grupy to kwestia otwarta, choć wiadomo np., że w przypadku obrotu energią ekonomia skali ma ogromne znaczenie mówi Paweł Urbański.
Co z telekomunikacją?
Otwarta jest również sprawa przyszłości telekomunikacyjnych aktywów grupy, na które składają się dziś akcje Polkomtela (około 17,5 proc.) oraz Exatel. Na pewno musimy przeprowadzić pełną integrację NOM i Exatela. O dalszych krokach zdecydujemy po przeanalizowaniu synergii między naszym majątkiem telekomunikacyjnym a aktywami, które należą do dystrybutorów. Przed decyzją o sprzedaży lub zachowaniu i rozwoju tego biznesu musimy też zbadać, jakie są potrzeby telekomunikacyjne PGE "uważa Kazimierz Ferenc, wiceprezes PSE odpowiedzialny za aktywa telekomunikacyjne. Andrzej Dudek nie ma wątpliwości, że spółka powinna skorzystać z możliwości odkupienia od duńskiego TDC przypadającego na nią 2,5-procentowego pakietu akcji Polkomtela.
To inwestycja, na której zarobimy, niezależnie od naszych dalszych planów wobec telekomunikacji ocenia wiceprezes odpowiedzialny za finanse. Zdaniem Kazimierza Ferenca telekomunikacja mogłaby być jednym z mocnych filarów giganta. Paweł Urbański zwraca jednak uwagę, że większość firm z branży energetycznej postawiła na specjalizację i wycofała się ze swoich biznesów telekomunikacyjnych.
Pieśń przyszłości
Do rozważenia są też inne plany inwestycyjne przyszłej PGE, takie jak np. budowa elektrowni jądrowej. Zdaniem Henryka Baranowskiego, wiceprezesa odpowiedzialnego za IT i sieci, takie przedsięwzięcie leży w strategicznym interesie Polski, a Paweł Urbański przekonuje, że tylko PGE będzie w stanie zrealizować taką inwestycję. Członkowie zarządu PSE wspominają też nieśmiało o inwestycjach kapitałowych w innych krajach regionu, np. na Ukrainie, zaznaczają jednak, że to pieśń przyszłości.
Agnieszka Berger