Inwestorzy czekają na szczyt G20

Toronto szykuje się do weekendowego szczytu G20 i szacuje możliwe straty. Przeciwnicy szczytów G8 (w Huntsville, na północ od Toronto w piątek i sobotę) i G20, w sobotę i niedzielę, zaczęli już pierwsze protesty.

Toronto szykuje się do weekendowego szczytu G20 i szacuje możliwe straty. Przeciwnicy szczytów G8 (w Huntsville, na północ od Toronto w piątek i sobotę) i G20, w sobotę i niedzielę, zaczęli już pierwsze protesty.

W Toronto kilkuset demonstrantów próbowało zająć w poniedziałek stację benzynową w centrum - usunęła ich policja. We wtorek demonstranci, którzy działają w ramach Toronto Community Mobilization Network, podali, że celem ich akcji podczas szczytu G20 będą banki oraz stacje paliw. Dziennik "Toronto Star" przypomniał, że rzecznik TCMN powiedział, iż nikt nie będzie mówił protestującym, by powstrzymali się od niszczenia majątku dużych korporacji.

Policja podała w środę, że do środków przeciwdziałających demonstracjom, takich jak urządzenia emitujące dźwięki o dużym natężeniu (skutkiem jest ból nie do zniesienia), dodała też armatki wodne. Jak poinformował dziennik "Metro" za agencją The Canadian Press, na informacje o przygotowaniu emiterów dźwięku, zareagowali prawnicy zajmujący się prawami człowieka. Sprawa tych urządzeń trafiła już do sądu, który ma rozstrzygnąć, czy ich używanie jest legalne. Prawnicy argumentują, że mieszkańcy Toronto nie powinni służyć jako "króliki doświadczalne", na których - przy okazji - policja przetestowałaby skuteczność broni dźwiękowej.

Reklama

Służby czuwające nad bezpieczeństwem obu kanadyjskich szczytów zajmują się jednak nie tylko demonstrantami, których łatwo przecież zobaczyć. W ostatnich dniach policja zatrzymała w jednej z droższych dzielnic Toronto mężczyznę oskarżonego o posiadanie broni i materiałów wybuchowych - podały kanadyjskie media. Policja ujawniła, że sprawa jest związana z dochodzeniem dotyczącym szczytu G20, a mężczyzna jest specjalistą od bezpieczeństwa systemów informatycznych i członkiem grupy hakerskiej - podał dziennik "The Globe and Mail". "Toronto Star" donosił, że zatrzymany zamierzał podsłuchiwać komunikację policji i przekazywać uzyskane informacje przeciwnikom szczytu G20. Taką metodą, przypomniała gazeta, posługiwali się demonstranci podczas szczytu G20 w Pittsburghu w USA. Sprawa trafiła do sądu bardzo szybko: w środę po południu oskarżony został doprowadzony na salę rozpraw. Dalsze przesłuchanie zaplanowano jednak dopiero na sobotę.

Od początku tego tygodnia centrum Toronto wygląda jak wielki plac budowy - najbliższe sąsiedztwo miejsca, gdzie w najbliższy weekend będą się spotykać przedstawiciele krajów G20, jest otoczone trzymetrową, grubą metalową siatką na betonowej podstawie. Siatka jest zaprojektowana tak, by nie dało się po niej przejść na drugą stronę. W niektórych budynkach pomyślano o dodatkowych zabezpieczeniach przed agresywnymi demonstrantami.

Po mieście krążą liczne patrole policji - w Toronto ma być 15 tysięcy policjantów, także ściągniętych z innych miast. Mieszkańcy i pracownicy budynków w centrum muszą legitymować się specjalnymi przepustkami. Goście hoteli mieszczących się w centrum Toronto są uprzedzani, że jeśli chcą wybrać się na lotnisko w sobotę czy niedzielę, muszą zaplanować sobie odpowiednio więcej czasu. Jeśli zaś chcą skorzystać z hotelowych busów zawożących na lotnisko, muszą poszukać innych przystanków, niż te, które zazwyczaj są w pobliżu hoteli. Z kolei jak podał "Toronto Star", centrale największych kanadyjskich banków znajdujących się przy Bay Street wysyłają pracowników do domów - dzięki internetowi mogą nadal pracować.

Część restauracji w centrum miasta, jak podają kanadyjskie media, już widzi malejące obroty, w części odwołano rezerwacje. Mniejszą liczbę pasażerów zauważyła też TTC, czyli komunikacja miejska.

Kanadyjczycy jednak nie byliby sobą, gdyby do spraw tak ważnych jak szczyty najbogatszych krajów świata nie podeszli z nutką kpiny. Z jednej bowiem strony, jak wskazują sondaże, uważają szczyty G8 i G20 za bardzo istotne wydarzenie. Z drugiej jednak strony chociażby w "Toronto Star" można przeczytać artykuł o modzie, która obowiązuje demonstrantów. A zatem - ubrania z syntetycznych materiałów, do których nie przylega gaz łzawiący, czy hełm, który może się przydać jako ochrona przed strzałami policji (policja w swoim arsenale na G20 ma plastikowe pociski). Część organizacji zaleca jednak potencjalnym demonstrantom lekkie i przewiewne ubrania ze względu na pogodę i stanowczo odradza takie buty jak klapki. Cytowani w artykule aktywiści przekonują też, że osłanianie twarzy chustami i bandanami to najlepsza wskazówka dla policji o charakterze "kto jest kto".

Prognoza pogody na weekend nie sprzyja potencjalnym demonstrantom. O ile jeszcze piątek ma być słoneczny, to na sobotę i niedzielę zapowiadane są możliwe deszcze.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: szczyt | szczyt g20 | star | toronto | G20 | inwestorzy | dziennik | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »