JTT - fiskus niechętnie oddaje pieniądze

Gnębieni przez fiskusa, mimo korzystnego wyroku sądu, nie mogą się doczekać zwrotu pieniędzy. Wrocławska firma JTT Computer zarabiała tak, jak Optimus Romana Kluski. I tak jak firma Kluski, ścigana przez fiskusa i prokuraturę, wygrała przed NSA.

Gnębieni przez fiskusa, mimo korzystnego wyroku sądu, nie mogą się doczekać zwrotu pieniędzy. Wrocławska firma JTT Computer zarabiała tak, jak Optimus Romana Kluski. I tak jak firma Kluski, ścigana przez fiskusa i prokuraturę, wygrała przed NSA.

JTT korzystało z absurdu w polskim prawie, polegającego na zwolnieniu z podatku VAT komputerów importowanych z zagranicy do szkół. Mechanizm ten zakwestionował urząd skarbowy, który zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa. Były szef firmy Paweł Ciesielski mówi, że była to kontrola na zamówienie.

Prokurator prowadzący sprawę przyznał się do tego, że on zlecił kontrolę w firmie. W ten sposób prowadzona kontrola była pozbawiona co najmniej obiektywizmu. Powinien zostać zmieniony system podatkowy, powinien być uproszczony; muszą powstać podstawy prawne, że prowadzący działalność gospodarczą nie będą się zastanawiać, jakie zagrożenie czeka ich ze strony państwa, dla którego płacą podatki, ale w jaki sposób konkurować, szczególnie z konkurencją zagraniczną.

Reklama

Mimo korzystnego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego firma nie może się doczekać zwrotu zapłaconego podatku. Razem to gigantyczna kwota 23 milionów złotych. Z powodu braku pieniędzy zatrudniające kiedyś 400 osób przedsiębiorstwo może przestać istnieć.

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: fiskus | firma
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »