Już nie jesteśmy zieloną wyspą?
Odczyt PKB za II kwartał w kolejnym kraju okazał się lepszy od oczekiwanego. Tym razem chodzi o Szwajcarię, gdzie spodziewano się wzrostu o 0,7 proc. w ujęciu kwartalnym, a w rzeczywistości wyniósł on 0,9 proc. W porównaniu z sytuacją sprzed roku PKB podniósł się o 3,4 proc. wobec 2,3 proc. wzrostu w trzech pierwszych miesiącach tego roku.
Słowacki PKB poszedł w górę o 4,7 proc. (kwartał wcześniej było 4,8 proc.). Wczoraj poznaliśmy informacje o rozwoju gospodarki Australii, które w II kwartale sięgnęło 3,3 proc. w skali roku wobec 2,7 proc. w I kwartale tego roku. Słabiej od prognoz wypadł kanadyjski PKB, ale również w jego przypadku mamy przyspieszenie rocznego wzrostu z 2,2 proc. w I kwartale do 3,4 proc.
Przypomnijmy, że wcześniej poznaliśmy amerykański PKB za II kwartał, którego roczny wzrost podliczony został na 3 proc. (w ujęciu tradycyjnym, a nie zannualizowanym). Od tych krajów odstaje strefa euro z poniżej 2-proc. tempem rozwoju.
Utrzymujące się pozytywne tendencje rozwoju gospodarek muszą cieszyć. Jednocześnie na tym tle osiągnięcia naszej gospodarki nie wyglądają już tak imponująco.
Przy korzystnych doniesieniach dotyczących kondycji gospodarek w II kwartale nie dziwi, że w takim czasie, jak teraz, kiedy nasilają się obawy o ochłodzenie koniunktury, inwestorzy żywiołowo reagują na wszelkie dane pozwalające wierzyć w trwanie. Tak było wczoraj, kiedy podany został w USA sierpniowy indeks ISM. Wypadł wyraźnie lepiej od oczekiwań i podbił wyraźnie ceny akcji. Niczego jednak na dłuższą metę to nie rozstrzygnęło. Na trwalsze zwyżki notowań na giełdach przyjdzie jeszcze poczekać.
Załamanie na amerykańskim rynku nieruchomości trwa, co potwierdziły lipcowe wydatki budowlane, więc gospodarka z tej sfery nie może liczyć na wsparcie. Dobre dane o wzroście PKB na świecie w II kwartale neutralizują wpływ obaw o spowolnienie gospodarcze.
Większy od oczekiwanego spadek cen domów w Wielkiej Brytanii wykazał sierpniowy indeks Nationwide. Obniżył się o 0,9 proc. w porównaniu z lipcem, kiedy to zniżka wyniosła 0,3 proc. Analitycy zapowiadali na sierpień taki sam regres. Mamy więc kolejne dane potwierdzające słabnięcie brytyjskiego rynku nieruchomości. Potwierdza się, że ożywienie, jakie na nim pojawiło się w II połowie 2009 r., a stymulowane było niska podażą domów, będzie nietrwałe.
Tymczasem w Stanach Zjednoczonych w lipcu wydatki na inwestycje budowlane obniżyły się aż o 1 proc. w skali miesiąca. W ujęciu rok do roku były o 10,7 proc. niższe. Od końca 2008 r. jedynie w jednym miesiącu skala rocznego spadku była jednocyfrowa.
To najlepiej pokazuje skalę trwającego załamania na amerykańskim rynku nieruchomości. W największym stopniu dotyka prywatne mieszkaniowe.
Regres przeżywa też budownictwo finansowane ze środków publicznych. Natomiast poprawę w ujęciu miesięcznym odnotowano w prywatnym budownictwie niemieszkaniowym.
Katarzyna Siwek
Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata