Konieczna ochrona akcjonariuszy

Zarząd warszawskiej giełdy wezwał do ochrony interesów akcjonariuszy Elektrimu, do których skierowano wezwanie do zapisywania się na sprzedaż akcji. Według GPW ochrona ma polegać m.in. na właściwym określeniu ceny akcji.

Reakcja GPW jest spowodowana wezwaniem PAI Media do sprzedaży ponad 56 mln akcji Elektrimu, stanowiących 66,94 proc. głosów na jego walnym zgromadzeniu (WZA), proponując 6,25 zł za akcję. Wezwanie ogłoszono w miniony piątek.

Przyjmowanie zapisów na sprzedaż akcji rozpocznie się w przyszły wtorek (11 grudnia), a zakończy 10 stycznia 2008 roku. PAI Media chce mieć 100 proc. głosów na WZA Elektrimu.

Głównym akcjonariuszem PAI Media jest Polaris Finance BV, które ma 71,87 proc. akcji tej spółki, a 85 proc. akcji Polaris Finance BV ma Zygmunt Solorz-Żak. Posiada on też bezpośrednio 23,91 proc. akcji PAI Media.

Reklama

We wtorek (4 grudnia) nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy Elektrimu upoważniło zarząd do starań o ponowne dopuszczenie akcji spółki do obrotu na GPW lub NewConnect, w ciągu sześciu miesięcy od uprawomocnienia się zakończenia postępowania upadłościowego. Był to jeden z warunków uzyskania zgody na wykluczenie Elektrimu z obrotu giełdowego. Do warunkowego wykluczenia z obrotu giełdowego doszło 5 listopada br.

Zarząd Elektrimu składał wniosek o wykluczenie akcji Elektrimu z giełdowego obrotu dwukrotnie. Powoływał się na decyzję sądu z sierpnia br. o postawieniu Elektrimu w stan upadłości z możliwością zawarcia układu.

Zarząd giełdy odrzucił we wrześniu br. pierwszy wniosek zarządu Elektrimu. Wskazał, że jednym z warunków ewentualnej zgody, jest ogłoszenie przez większościowego akcjonariusza wezwania na 100 proc. akcji. Chodzi o to, by akcji Elektrimu mogli pozbyć się akcjonariusze mniejszościowi.

Zarząd GPW podkreślił w środowym komunikacie, że "wezwanie do zbycia akcji spółki, jeżeli ma być traktowane jako spełnienie warunku określonego w uchwale o warunkowym wykluczeniu, powinno być adekwatne do sytuacji, w której znajduje się spółka i akcjonariusze". Zarząd Giełdy zwrócił uwagę, że nie jest pewne, czy Elektrim powróci na rynek publiczny.

"Ta szczególność sytuacji musi znaleźć odzwierciedlenie w warunkach wezwania, a zwłaszcza w cenie akcji proponowanej w wezwaniu, bowiem w procesie opuszczania obrotu giełdowego muszą być chronieni jednakowo zarówno inwestorzy, którzy postanowią zbyć akcje, jak i ci inwestorzy, którzy postanowią pozostać akcjonariuszami, licząc być może na to, że spółka Elektrim powróci do obrotu giełdowego" - podkreśliła Giełda.

NWZA Elektrimu upoważniło zarząd do starań o ponowne dopuszczenie akcji spółki do obrotu na GPW lub NewConnet, w ciągu sześciu miesięcy od uprawomocnienia się zakończenia postępowania upadłościowego.

KNF ma wątpliwości, co do ceny, jaka została ustalona w wezwaniu. Inwestorzy czują się zawiedzeni ceną 6,25 zł.Główny akcjonariusz Vivendi zapowiedziało, że nie odpowie na wezwanie. Reakcja rynku nie powinna budzić zdziwienia. Zaproponowana cena jest dużo niższa oczekiwań inwestorów. Samo wezwanie jest spełnieniem jednego z warunków, jakie postawiła GPW, aby można było wycofać spółkę z giełdy. Pytanie . czy wystarczy samo wezwanie, czy też musi być ono skuteczne. Biorąc pod uwagę cenę wezwania punkt widzenia PAI Media jest oczywisty.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: wezwanie | wezwania | giełdy | reakcja | inwestorzy | GPW | ochrona
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »