Maklerzy tworzą czarne listy spółek giełdowych
Coraz więcej giełdowych spółek trafia na tzw. czarne listy domów i biur maklerskich. Ich akcji nie można kupić na kredyt, bo biura i domy maklerskie traktują takie inwestycje jako zbyt ryzykowne. Na listy trafiają spółki m.in. o znikomej płynności lub zagrożone bankructwem.
Niemal w każdym biurze lub domu maklerskim w Polsce funkcjonują czarne listy, zawierające nazwy spółek giełdowych, których walorów nie można kupić na kredyt lub odroczony termin płatności (OTP). Umieszczane są tam spółki o bardzo małej płynności akcji lub zagrożone bankructwem, ale nie tylko. Na listach figurują też spółki, co do których zachodzą podejrzenia o manipulowanie kursem. Podmioty maklerskie i banki udzielające kredytów zabezpieczają się w ten sposób przed nieuczciwymi inwestorami bądź ograniczają ryzyko na wypadek niewypłacalności klientów.
Na indeksie
Długość spisów i skala ograniczeń w zależności od biura jest jednak dość różna. Bardzo ostrożny jest DI BRE Banku. Na czarnej liście spółek, których akcji nie można kupić na kredyt, figuruje tam aż 59 emitentów. Obostrzenie to dotyczy również zleceń na OTP, które generalnie pozwalają nabywać akcje za 30 proc. środków własnych na okres trzech sesji.
Zdecydowanie krótszą czarną listę stworzył DM PBK. Tylko ośmiu spółek nie można kupić korzystając z odroczonego terminu płatności. Nie ma ograniczeń w zakupach na kredyt udzielany przez bank.
Czarna lista praktycznie nie istnieje w DM Polonia Net.
- Biuro nie zabrania kupowania na OTP czy kredyt jakichkolwiek akcji spółek giełdowych. Wprawdzie jeden z dwóch oferowanych kredytów ogranicza gamę możliwych inwestycji, ale dziś prawie nikt z niego nie korzysta - uważa Jarosław Pietraszko, makler papierów wartościowych DM Polonia Net.
Najważniejsza płynność
Niemal dla wszystkich brokerów najważniejszym kryterium wprowadzenia spółki na czarną listę była płynność notowanych papierów. W ich ocenie zakaz kupowania akcji przedsiębiorstw, na których obroty są minimalne lub zawierane transakcje mają charakter sporadyczny, zabezpiecza nie tylko biuro oraz bank udzielający kredytu, ale także samych inwestorów.
Tylko w przypadku sprzedaży akcji płynnych spółek duże zlecenie nie przyczyni się do drastycznego spadku ceny notowanych walorów.
- Biuro typując spółki, których akcji nie można kupić na kredyt, musi z jednej strony brać pod uwagę bezpieczeństwo swoje i klientów, a z drugiej atrakcyjność oferty. Efektem tego jest obowiązujący dziś spis - twierdzi Tomasz Mazurczak, dyrektor działu analiz DI BRE Banku.
Jego zdaniem, obecnie obowiązująca lista jest wynikiem wprowadzenia prostego rozwiązania. Zakłada ono wyłączenie z kredytowania zakupów akcji wszystkich spółek z rynku wolnego i równoległego, za wyjątkiem tych, które mają odpowiednią płynność i dobre fundamenty.
Bankructwo i spółdzielnie
- Jednym z ważniejszych powodów powstawania czarnych list była działalność tzw. spółdzielni. Zmowa graczy mająca na celu zawieranie transakcji po co raz wyższych cenach, a zmierzająca do sztucznego wywindowania kursu akcji wyrządzała szkody nie tylko przedsiębiorstwom maklerskim i bankom, ale również nieświadomym inwestorom - mówi Jarosław Pietraszko.
W takich przypadkach zdarzało się, że członkowie spółdzielni w sobie znanym terminie wyprzedawali wszystkie posiadane akcje, inkasując odpowiednie profity, podczas gdy inni pozostawali z papierami nie tylko kupionymi na kredyt. Niejednokrotnie w gronie kredytobiorców byli członkowie spółdzielni, którzy dokonywali zakupów za pożyczone pieniądze, a poźniej zalegali z ogromnymi długami. Niektórzy brokerzy banki do tej pory nie mogą ściągnąć części należności.
Mimo dużej płynności akcji i ograniczonego ryzyka działań spółdzielni, na czarną listę wciągane są również spółki, którym grozi bankructwo. Klasycznym przykładem jest tu Netia, której akcji nie pozwala kupować na kredyt wielu brokerów.
Sprzeczności
Biura i banki oceniają ryzyko na własną rękę. Stąd właśnie w DI BRE Banku pozwala się inwestorom kupować na OTP akcje Ireny, czy Energomontażu Północ, a w DM PBK już nie. Dla odmiany DM PBK poza Murawskim pozwala nabywać wszystkie walory z rynku wolnego, a DI BRE Banku żadnych za wyjątkiem MacroSoftu, Stalprofilu i ZPUE. Mimo dość liberalnego podejścia w DM Polonia Net i tam są pewne obostrzenia.
- Wprawdzie nie stawiamy żadnych barier inwestorom chcącym kupować na OTP ale z drugiej strony nikt nie przyjmie tego typu zlecenia na akcje mało płynne przy zaangażowaniu wszystkich środków klienta - wyjaśnia Jarosław Pietraszko.