Nacjonalizacja Europolgazu?

Zapewne nikt się o to nie pokusi. Choć, gdyby rząd chciał realizować nowe prawo, powinien upaństwowić operatora Jamału. I nie tylko.

Zapewne nikt się o to nie pokusi. Choć, gdyby rząd chciał realizować nowe prawo, powinien upaństwowić operatora Jamału. I nie tylko.

Poprawka wprowadzona do prawa energetycznego na etapie senackich prac nad ostatnią nowelizacją ustawy to kolejny bubel prawny. Senatorom i posłom, którzy tę poprawkę później zatwierdzili, chodziło prawdopodobnie o zabezpieczenie interesów odbiorców energii i gazu na wypadek, gdyby jakaś wroga siła próbowała przejąć kontrolę nad narodowymi operatorami systemów do przesyłu tych mediów. Aby temu zapobiec, w nowelizowanej ustawie zapisano, że "operator systemu przesyłowego działa w formie spółki akcyjnej, której jedynym akcjonariuszem jest skarb państwa".

Reklama

Nie tylko narodowi

Nie byłoby z tym większych problemów, gdyby w rachubę wchodzili rzeczywiście tylko dwaj narodowi operatorzy wydzieleni niedawno przez dwóch sieciowych monopolistów - Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). PGNiG i tak pracowało nad przekazaniem swojego operatora państwu, bo nakazuje mu to strategia rządowa. Jest to zarazem warunek debiutu spółki na giełdzie w najbliższych miesiącach. Operatora wydzieliły już w ubiegłym roku PSE. Spółka liczyła wprawdzie, że przynajmniej na razie pozostanie on w jej grupie kapitałowej, z której wkrótce zniknie duży handel energią, ale ponieważ na rychłą prywatyzację PSE się nie zanosi, ustawowe zabezpieczenie państwowej własności operatora nie wydawało się pilnie potrzebne. Jednak zamieszanie w PSE to najmniejszy problem. Większy dotyczy innych operatorów systemów przesyłowych, których istnienie posłowie i senatorowie najwyraźniej przeoczyli lub przynajmniej zbagatelizowali. Co to za operatorzy? Chodzi o Europolgaz, właściciela polskiego odcinka rurociągu jamalskiego, spółki kontrolowanej przez PGNiG i rosyjski Gazprom, oraz SwePol Link - firmę eksploatującą podmorski kabel energetyczny łączący Polskę ze Szwecją - w której PSE mają tylko 1/3 udziałów, a reszta należy do Szwedów. By uczynić zadość zapisom znowelizowanej ustawy, którą od wejścia w życie dzieli tylko podpis prezydenta, obie spółki powinny zostać znacjonalizowane. O politycznych konsekwencjach takiej próby lepiej w ogóle nie myśleć.

Czy to aby operator

Prawnicy głowią się, czy rzeczywiście Europolgaz i SwePol Link muszą podlegać zapisom ustawy. Niektórzy zastanawiają się, czy polski odcinek gazociągu jamalskiego i polsko-szwedzki kabel to w ogóle systemy przesyłowe. Bo jeśli nie ma systemu, nie ma też operatora. Inni, jak Igor Muszyński z kacelarii Chadbourne & Park, podają w wątpliwość, czy funkcja operatora i dostawcy usługi przesyłowej musi spoczywać w rękach jednego podmiotu. - Moim zdaniem, można te funkcje rozdzielić. Wówczas Europolgaz nie musiałby być operatorem, a jedynie firmą przesyłową. Potrzebny byłby jednak wtedy inny podmiot do pełnienia funkcji operatorskiej. Zgodnie z ustawą - państwowy - uważa Igor Muszyński.

Jest wysoce wątpliwe, by Rosjanie w ogóle chcieli słyszeć o kontrolowanym w pełni przez polski rząd operatorze, który kierowałby ruchem w rurze Europolgazu. Warto dodać, że taki operator nie pracowałby raczej za darmo, więc albo Europolgaz albo odbiorcy gazu musieliby opłacić zafundowane im przez polski Sejm przymusowe usługi.

Resort gospodarki i Urząd Regulacji Energetyki (URE) nie mają jednak takich dylematów. Zgodnie przyznają, że zarówno Europolgaz jak i SwePol Link to, bez cienia wątpliwości, operatorzy systemów przesyłowych. Jednak konsekwencjami wejścia w życie nowych przepisów szczególnie się nie przejmują.

- Trzeba patrzeć na tę sprawę racjonalnie i przez ten pryzmat interpretować zapisy ustawy. Parlamentowi chodziło tylko o narodowych operatorów i tylko wobec nich trzeba ten przepis stosować. Konstytucja dopuszcza wywłaszczenie tylko w szczególnych, jasno określonych przypadkach. Na pewno nie w tym - komentuje Leszek Juchniewicz, prezes URE.

Zapowiada, że jeśli Europolgaz wystąpi do niego z wnioskiem o mianowanie operatorem (wymagają tego przepisy), mianuje go niezależnie od struktury własnościowej. Według prawników, byłoby to złamanie ustawy, choć pewnie ewentualnej decyzji regulatora nikt nie zaskarży.

Ustawa? Można zmienić

Resort gospodarki również podchodzi do problemu bez emocji.

- Na szczęście mamy przepisy przejściowe, które pozwalają funkcjonować dotychczasowym operatorom do końca 2006 r. Do tego czasu coś na to poradzimy. Prawdopodobnie zdążymy zmienić ustawę, bo w związku z wdrożeniem unijnej dyrektywy o kogeneracji już pracujemy nad kolejną nowelizacją - mówi Zbigniew Kamieński, wicedyrektor departamentu bezpieczeństwa energetycznego w ministerstwie gospodarki.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: nacjonalizacja | nowe prawo | rząd | chciał | operator | operatorzy | europolgaz | PGNiG
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »