Największa polska spółka IT pokazała wyniki finansowe. Inwestorzy niezadowoleni
Asseco, polski gigant z sektora IT, zaprezentował wyniki finansowe za III kwartał. Przychody firmy nieznacznie obniżyły się w porównaniu do ubiegłego roku, co w pierwszej fali inwestorzy przyjęli z niezadowoleniem, a co było zauważalne po cenach akcji. Przedstawiciele grupy przyznali natomiast, że dotychczasowe osiągnięcia w 2023 r. oceniają bardzo dobrze. W przypadku spółki działającej na polskim rynku wzrost sprzedaży był dwucyfrowy, jednak presja na podwyżki wśród rodzimych specjalistów też nie należała do najmniejszych.
Grupa Asseco w ciągu dziewięciu miesięcy w 2023 r. wygenerowała 12,611 mld zł przychodów. Oznacza to spadek o 1 proc. w porównaniu do trzech kwartałów w 2022 r. Natomiast zysk netto w tym okresie wyniósł 891,1 mln zł, wobec 1,059 mld zł rok wcześniej (-16 proc.).
Podczas konferencji prasowej podsumowującej wyniki grupy prezes Adam Góral stwierdził, że "ten rok może być jednym z najlepszych w naszej historii". Pozostali przedstawiciele firmy także ocenili "bardzo dobrze" minione trzy kwartały 2023 r.
- Oceniamy ten okres jako bardzo dobry. Także pod względem finansowym. To są dobre wyniki - 80 procent przychodów pochodzi z tytułu własnego oprogramowania i usług, czyli naszej koronnej działalności - powiedział Marek Panek, wiceprezes zarządu ds. rozwoju grupy kapitałowej w Asseco Poland.
Pierwsza reakcja inwestorów sugeruje, że ci liczyli na coś więcej. Od porannego otwarcia notowania Asseco Poland na warszawskim parkiecie spadły o 5 proc. - z 80,45 zł do 76,35 zł za papier. Wiceprezes Panek przyznał, że wyniki osiągnięte na przestrzeni stycznia i września 2023 r. "są bardzo porównywalne do tego", co grupa osiągnęła w analogicznym okresie rok wcześniej.
- Można powiedzieć, że jesteś "na płasko". Natomiast zwracamy uwagę na istotną rzecz, czyli na różnice kursowe, które w tym roku działają w sposób negatywny - dodał przedstawiciel grupy Asseco.
Widać to po zagłębieniu się w szczegółowe dane za wspominany okres. Segment Asseco International w relacji rocznej obniżył przychody o 3 proc. Segment Formula Systems natomiast był pod kreską o 2 proc. Obie działalności dotyczą funkcjonowania firmy poza Polską. W prezentacji przedstawionej na konferencji władze spółki podkreśliły, że jeżeli przy rozliczeniu III kwartału zastosowano by kursy stałe złotego do głównych walut, "organiczny wzrost przychodów" byłby o kilka punktów procentowych na plusie.
Trzema głównymi filarami Asseco jest sprzedaż oprogramowania w sektorach: finansowym i bankowym (42 proc. udziału w przychodach), przedsiębiorstw (34 proc.) oraz instytucji publicznych, które odpowiadały za 24 proc. obrotu grupy. We wszystkich trzech segmentach polski oddział odnotował wzrost przychodów ogółem o 12 proc., co przełożyło się na kwotę 1,415 mld zł. Jednak należy pamiętać, że suma ta odpowiada 11 proc. z całej działalności koncernu.
- W Polsce odnotowaliśmy 12-procentowy wzrost sprzedaży w relacji rocznej. Tutaj nie ma oczywiście mowy o różnicach kursowych, jest to organiczny wzrost. Wpływ na wyniki miały nasze działalności w sektorach finansów i bankowości, opiece zdrowotnej, energetyce i telekomunikacji - tłumaczy Panek.
Według raportu roczny wzrost przychodów spółki w Polsce w sektorze finansów i bankowości wyniósł 22 proc., a w sektorze przedsiębiorstw 29 proc. Natomiast w przypadku instytucji publicznych wysokość przychodów nie uległa zmianie. Przedstawiciele Asseco zapytani o to, jak zmiana władzy może wpłynąć na zamówienia publiczne wytłumaczyli, że z ich perspektywy, niezależnie od kraju, pewne spowolnienie po wyborach jest zawsze odczuwalne.
- Z naszych obserwacji ze wszystkich krajów, w których działamy, zauważyliśmy, że zawsze zmiana władzy wiązała się z pewnymi turbulencjami w sektorze usług publicznych. Nie tylko w kontekście Polski, ale też Czech czy Słowacji. To dotyczy głównie podejścia do nowych projektów, bo te, które zostały zlecone, są najczęściej finalizowane - powiedział Artur Wiza, wiceprezes ds. PR w Asseco.
Jednocześnie gigant polskiego IT podkreśla, że szansą dla branży w naszym kraju mogą być środki z KPO, które czekają na odblokowanie w Unii Europejskiej. - To jest mocno powiązane z inwestycjami, a też część z tych środków ma trafić na wsparcie rozwiązań opartych o nowe technologie, o innowacje - tłumaczy wiceprezes.
Polski oddział grupy nie tylko odpowiada za najwyższy, procentowy wzrost przychodów w trzech kwartałach br., ale także rodzimi specjaliści utrzymują największą presję na podwyżki w szeregach spółki.
- Porównując trzy kwartały z ubiegłego roku z analogicznym okresem w bieżącym, to widzimy, że na naszym przykładzie płace w Polsce rosły dynamicznie. Polska jest zdecydowanie liderem wzrostów. Mowa tu o wzroście o 12 procent w przypadku średniego wynagrodzenia. W innych krajach te wartości są jednocyfrowe, z wyjątkiem Turcji - tłumaczy Karolina Rzońca-Bajorek, wiceprezes zarządu ds. finansów w Asseco. Należy pamiętać, że nad Bosforem inflacja od dwóch lat wynosi po kilkadziesiąt procent.
Jednocześnie wiceprezes zauważyła, że wpływ na wzrost wynagrodzeń na naszym rynku nie był podyktowany tylko inflacją. Polscy programiści są kuszeni ofertami od firm z Zachodu. "Wiele firm w USA decyduje się na zwolnienia, ale to nie oznacza, że nie zatrudniają nowych pracowników. Duże firmy szukają specjalistów na naszym rynku, w Europie Środkowo-Wschodniej".
W czasie konferencji zdradzono także, jakie warunki firma oferuje polskim pracownikom. Podkreślono, że specjaliści najchętniej decydują się na zatrudnienie w oparciu o umowę o pracę, przyrost kontraktów B2B jest wolniejszy niż to miało miejsce w poprzednich latach. Natomiast średnie wynagrodzenie w Asseco wynosi ok. 16 tys. zł brutto.
Jednym z wyzwań stojącym przed Asseco jest trwająca wojna w Izraelu. W kraju tym grupa prowadzi część swojego biznesu, choć jak przekazano, przychody z tego rynku odpowiadały 10 proc. spośród działalności w segmencie Magic Software. Jednak trudnością dla spółki jest fakt, że część jej pracowników została powołana do wojska.
- Dzisiaj mamy ponad tysiąc osób zatrudnionych w grupie Formula zaciągniętych do wojska. To blisko osiem procent spośród wszystkich pracowników w grupie. Brak specjalistów, świadczących usługi dla naszych partnerów biznesowych spowoduje naturalną wyrwę w przychodach - powiedziała Karolina Rzońca-Bajorek.
Rząd Izraela rekompensuje pracodawcom koszty pracownicze, jeżeli zatrudniony musi zostać wcielony do armii. Jednak taki zwrot wynosi ok. 70 proc., w co nie wlicza się ewentualny zysk uzyskany z pracy danego specjalisty. "Z drugiej strony są kontrakty rządowe, dlatego ta strata (w przychodach - red.) będzie niższa, jednak zysk netto w tym segmencie najpewniej też będzie mniejszy" - wskazała wiceprezes.
- Segment Matrix, gdyby nie wojna, to zanotowałby pewnie rekordowy rok. Pamiętajmy, że w tych wynikach za lipiec-wrzesień skutków konfliktu jeszcze nie ma. Z małym wyjątkiem, który dotyczy szacowanych rezerw i odzyskiwania należności. Efekt wojny w tym aspekcie został wzięty pod uwagę przy zamykaniu trzeciego kwartału - podsumowuje Karolina Rzońca-Bajorek.