Nie ma szans na kaspijską ropę w 2012 rok
Niestabilna sytuacja na Ukrainie i w Gruzji oraz brak ropy z Kazachstanu zablokowały budowę rurociągu, którym do Polski miała popłynąć kaspijska ropa. Dziś prezydent Kaczyński rozmawiać będzie o tym projekcie w Azerbejdżanie.
Odpowiedzialni za przedłużenie rurociągu Odessa-Brody do Polski nie zadają sobie dziś już pytania, kiedy, ale czy w ogóle inwestycja zostanie ukończona.
- W tym roku zakończyła się kluczowa analiza tego przedsięwzięcia. Nie daje ona jednoznacznej odpowiedzi, czy od strony biznesowej projekt ma sens. Stoimy przed pytaniem, czy w ogóle rurociąg budować - mówi Robert Soszyński, prezes Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN).
Realizacja projektu, kluczowego z punktu widzenia naszego przyszłego bezpieczeństwa energetycznego, miała zapewnić nam dostawy kaspijskiej ropy naftowej, a tym samym uniezależnić nas od surowca z Rosji. Choć projekt znalazł się w rządowym dokumencie Polityka energetyczna Polski do 2030 roku i w nowej strategii PERN, a ponadto uzyskał finansowe wsparcie z UE, to na pewno nie ma szans, by udało się go sfinalizować w ciągu najbliższych trzech lat.
Marcin Jastrzębski, prezes Sarmatii, spółki odpowiedzialnej za przedłużenie rurociągu z Brodów do Adamowa i dalej do Płocka oraz Gdańska, zapewniał, że kaspijska ropa mogłaby pojawić się w Polsce w 2012 roku. Robert Soszyński twierdzi teraz, że od strony inwestycyjnej, by zbudować odcinek magistrali między Brodami a Adamowem, potrzeba znacznie więcej czasu, choćby na przejęcia gruntów.
Większym problemem jest jednak brak stabilnej sytuacji polityczno-gospodarczej w regionie, zwłaszcza w Gruzji, oraz zapewnienie ropociągowi odpowiedniej ilości surowca. Na razie gwarantuje go tylko Azerbejdżan. Kazachstan odmówił dostaw.
- Obawy, że rurociąg będzie suchy, są całkiem realne - podkreśla prezes PERN.
Dodatkowo realizację projektu blokuje Ukraina - w Kijowie trwa konflikt między prezydentem Wiktorem Juszczenko a premierem Julią Tymoszenko o kierunek, w którym ma płynąć ropa.
- Ukaz prezydenta o odwróceniu kierunku, w którym przesyłany jest surowiec, czyli z Brodów do Odessy, pozostał bez odpowiedzi ze strony rządu - wyjaśniał Mychajło Honczar, ekspert z ukraińskiego ośrodka analitycznego Nomos, cytowany przez azerską agencję Day. az.
Według Roberta Soszyńskiego, jeśli chcemy podtrzymać plany przedłużenia rurociągu Odessa-Brody do Polski, potrzebne będą zatem bardzo intensywne rozmowy międzyrządowe z partnerami z Ukrainy, Gruzji, Kazachstanu i Azerbejdżanu. Do tego ostatniego kraju z dwudniową wizytą udał się dziś prezydent Lech Kaczyński. Wiadomo, że jednym z tematów rozmów będą kwestie energetyczne.