Nie udało się nas okraść
Elektrim bez długów może w końcu zająć się tym czym każda inna firma - pomnażaniem pieniędzy. Pierwsze szczegóły planów już znamy.
To co przez wiele lat wydawało się niemożliwe, wydarzyło się i już przeszło do historii. Elektrim spłacił obligatariuszy! Bez negocjacji, bez rozmów i jakichkolwiek warunków. W czwartek spółka otrzymała 525 mln EUR od Deutsche Telekomw ramach rozliczeń za realizację opcji kupna 48 proc. udziałów Polskiej Telefonii Cyfrowej. Tego samego dnia pieniądze znalazły się w Londynie na koncie powiernika obligacji. W nocy Elektrim przesłał zdawkowy komunikat o spłacie zobowiązań. W piątek sąd nie mógł postąpić inaczej, jak tylko umorzyć postępowanie upadłościowe warszawskiej spółki. Co dalej? Inwestorów giełdowych interesują dalsze rozliczenia na linii DT - Elektrim. Niemcy mieli w pierwszej transzy zapłacić 604 mln EUR. Gdzie jest brakująca kwota?
- Nie rozmawiajmy o tym dzisiaj. Poczekajmy - mówi Piotr Nurowski, prezes Elektrimu.
Spółka zwołała na dzisiaj konferencję prasową. Co z innymi aktywami? Piszemy o tym poniżej.
Bilans Elektrimu
Vivendi walczy
Przed laty, Francuzi zawiązali z Elektrimem telekomunikacyjną spółkę. Później jednak trybunał arbitrażowy stwierdził, że aktywa zostały przeniesione przez Elektrim bezskutecznie. Zaangażowane w sprawę miliardy euro pozwalają sądzić, że Vivendi długo jeszcze będzie przed sądami dochodzić swoich praw. Niedawno spór przeniósł się z Europy do Stanów Zjednoczonych. Vivendi oskarżyło Deutsche Telekom i Zygmunta Solorza, głównego akcjonariusza Elektrimu, o spisek i kradzież aktywów.
- Cieszę się, że to o czym mówił Jean-Bernard Levy (przewodniczący zarządu Vivendi - przyp.red.) mówił niedawno w Nowym Jorku tak szybko się ziściło. Prawo i rzetelność zwyciężyły. Vivedni nie udało się nas okraść. Wielokrotnie proponowaliśmy rozwiązania polubownie. W zamian otrzymywaliśmy np. deformowanie i niewywiązywanie się z wyroków sądów - komentuje Piotr Nurowski, prezes Elektrimu.
W USA Vivendi domaga się nawet 7,5 mld USD odszkodowania. Pieniędzy żąda także w Niemczech od Deutsche Telekom i w Polsce od Elektrimu.
Port Praski rusza
To jedna z cenniejszych, niezagospodarowanych nieruchomości w centrum Warszawy. Spółka otrzymała ponad 36 ha gruntu w rozliczeniach z miastem podczas budowy Mostu Świętokrzyskiego.
- Mieliśmy inne problemy, ale temat zagospodarowania Portu Praskiego nie jest dla nas obcy. Roboty, przy ścisłej współpracy z miastem, niebawem ruszą. Będziemy chcieli rozpocząć je sami, ale w dłuższym terminie nie wykluczamy pozyskania partnera - mówi Piotr Nurowski.
Wcześniej pojawiały się już na ten temat informacje. Zawsze jednak czegoś brakowało. Plany nie mogły być realizowane, bo protestowali ekolodzy, brakowało planu zagospodarowania przestrzennego. Niedawno prasa informowała, że miasto przygotowuje nowy plan dla Porty Praskiego. Mogłoby tam powstać 4-5 tys. mieszkań i około 100 tys. m.kw. powierzchni komercyjnej. Wartość gruntu przekracza 100 mln zł.
Niedawno Elektrim poinformował o podwyższeniu kapitału w firmie Laris Investmensts (wehikuł inwestycyjny). Papiery, za 55 mln zł, zostały objęte przez spółkę Port Praski. Wcześniej obligatariusze alarmowali, że taka transakcja może przyczynić się do wyprowadzenia majątku z Elektrimu. Zarząd giełdowej spółki odrzucał oskarżenia i tłumaczył, że Laris ma pełnić rolę inwestora zastępczego i koordynatora prac związanych z inwestycją w Porcie Praskim.
Obligatariusze chcą więcej
Spłata obligacji nie kończy związków giełdowej spółki z właścicielami obligacji. Umowa zakłada bowiem jeszcze tzw. płatność końcową. To kwota równa 25 proc. wartości Elektrimu powyżej 160 mln EUR. Czyli ile? Tego nie wiedzą nawet akcjonariusze.
- Poczekajmy. Najpierw musimy ochłonąć po spłacie długu i kilku latach postępowań sądowych. Na pewno jednak wrócimy do tego tematu - mówił jeden z wierzycieli po zakończeniu piątkowej rozprawy upadłościowej.
- Będziemy na ten temat dyskutować. Najważniejsze, że zrobiliśmy to, co od dawna zapowiadaliśmy - spłaciliśmy obligacje - mówi Piotr Nurowski, prezes Elektrimu.
Jeśli uznać, że wartość Elektrimu równa się kapitalizacji giełdowej (co może być jednak błędem), to obligatariuszom bonus praktycznie się nie należy. W dniu spłaty obligacji Elektrim był bowiem wart 161 mln EUR.
"Mamy nadzieję, że spłata kwoty głównej otwiera nowy rozdział w stosunkach Elektrimu z wierzycielami i w przypadku płatności końcowej, która jest częścią obligacji nie będzie potrzeby stosowania środków prawnych do egzekwowania roszczeń" - czytamy w piątkowym komunikacie obligatariuszy.
Świetlana przyszłość Rafako
Rafako to jedna ze spółek portfelowych Elektrimu, która przez ostatnie lata nie dość, że pozostała w grupie, to jeszcze intensywnie się rozwijała. Kapitalizacja firmy przekracza 700 mln zł.
- Nie ma potrzeby sprzedawania tej spółki, choć z łatwością byśmy znaleźli kupca. Trzeba się zastanowić co dalej. Nie wykluczam emisji akcji. Chciałbym, aby Rafako nie było liderem tylko w budowie kotłów. Chciałbym, aby spółka zaczęła poszerzać działalność o wykonawstwo inwestycji, remonty - mówi Piotr Nurowski.
Rafako, nie czekając na rozwiązanie problemów przez swojego głównego akcjonariusza, rozwija się. Niebawem może poinformować o dużym przejęciu (roczne przychody mogą zwiększyć się nawet o 100 proc.). Zarząd chwali się też coraz to nowymi kontraktami. Kilka dni temu czeski Wood Company wydał rekomendację kupuj dla akcji Rafako ustalając cenę docelową na 50 zł, czyli na wyższym poziomie niż notowania giełdowe (41 zł w piątek).
Marcin Goralewski