Nietuzinkowo o Wall Street. Giełdowa pornografia i widmo krachu

Znany analityk David Hunter prognozuje, że indeks S&P500 niebawem wzrośnie o około 40 proc., po czym nastąpi największe załamanie od czasów Wielkiego Kryzysu z 1929 roku sięgające 70-80 proc. Hunter dostrzega jednak branże, które mogą zapewnić inwestorom bezpieczeństwo. Z kolei miliarder Warren Buffett uważa, że wytrawni inwestorzy potrafią zarabiać w każdych czasach, a o spekulacji giełdowej mówi, że jest jak... pornografia.

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!

Według Huntera, indeks S&P500 w ciągu najbliższych 3-6 miesięcy czekają wzrosty do poziomu 6 tysięcy punktów. Nasdaq urośnie do 20 tysięcy, a Dow Jones do 45 tysięcy punktów. Na rynku złota mamy być świadkami rajdu do około 2500 dolarów za uncję, a srebro osiągnie pułap około 50 dolarów.

To ma być rollercoaster

David Hunter jest znanym amerykańskim analitykiem rynkowym z 48-letnim doświadczeniem. Jego zdaniem, jesteśmy teraz w fazie zamknięcia 39-letniego cyklu wzrostowego, którego kulminacją mają być sięgające 40 proc. ruchy w górę najważniejszych indeksów giełdowych. To będzie "wzrost wszech czasów o epickich proporcjach".

Reklama

Jak przystało na analityka lubiącego prognozować "pod prąd" Hunter uważa, że negatywny sentyment, który panował jeszcze niedawno na rynkach finansowych będzie podstawą do gwałtownych wzrostów. Stanie się tak wbrew zapowiedzianej przez Fed serii podwyżek stóp procentowych i pomimo trwającego konfliktu zbrojnego w Ukrainie.

Prognozy krótkoterminowe analityka są skrajnie optymistyczne, ale jego długoterminowe nastawienie jest niezwykle pesymistyczne. Zdaniem Huntera, po "wzrostach niespotykanych od dekad" rynki czekają największe spadki od czasów Wielkiego Kryzysu, sięgające nawet 80 proc. Mogą one zostać wywołane błędami Rezerwy Federalnej w dziedzinie polityki monetarnej, jak to miało miejsce wielokrotnie wcześniej.

Bezpieczne przystanie

Analityk przewiduje, że sytuacja na rynkach szybko wymknie się spod kontroli i dojdzie do katastrofy, skoro ogólnoświatowe zadłużenie wyliczane jest na 300 bilionów dolarów. W dodatku, tylko w ciągu ostatnich 2 lat wzrosło ono o około 50 bilionów.

Natomiast w instrumentach pochodnych suma ta liczona może być w trylionach dolarów. Według Huntera, inwestorzy powinni charakteryzować się wysokim stopniem samoświadomości, gdyż będzie bardzo trudno powstrzymać się przed pozostaniem na rynku w okolicach prognozowanego przez niego szczytu.

Wizje przedstawiane przez Davida Huntera są - zdaniem niektórych komentatorów - wyrazem jego ekstrawagancji. Jednak analityk znany jest z trafności swoich przewidywań. Gdy na początku grudnia 2021 roku indeksy wspinały się na nowe szczyty, twierdził, że niebawem nastąpi korekta S&P500 do poziomu 4300 punktów i nie pomylił się.

Zdaniem Huntera, najbezpieczniejszą przystanią podczas najbliższego załamania rynków giełdowych będzie dolar USA oraz amerykańskie długoterminowe obligacje skarbowe. Do spółek, które powinny uchronić inwestorów przed największymi spadkami zalicza producentów samochodów, półprzewodników i metali (w tym w szczególności miedzi) oraz branżę lotniczą.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Buffett stawia na cierpliwość

Warren Buffett, legendarny 91-letni inwestor z Omaha w stanie Nebraska, nie przedstawia w tej chwili żadnych czarnych scenariuszy dla rynków giełdowych. Niezmiennie powtarza, że zawsze można spotkać inwestorów, którzy potrafią metodycznie zarabiać w dłuższej perspektywie i spekulantów, którzy są skłonni podjąć wyższe ryzyko ocierające się o hazard.

- Kiedy kupuję akcje, nie obchodzi mnie czy jutro zamkną giełdę na kilka lat. Szukam bowiem wartościowych biznesów, które w przyszłości będą przynosiły mi zyski. Gdybym natomiast chciał mieć ciągle otwarty rynek, wtedy byłbym w pewnym stopniu spekulantem. Myślałbym bowiem czy cena kolejnego dnia pójdzie w górę, czy nie. Spekulant liczy na jednorazowe wystrzały takie jak: kwartalny raport finansowy, split akcji, wzrost dywidendy, czy też ruch na wykresach. Skupia się na akcji cenowej danego waloru, a nie na nim samym - wyjaśnia Warren Buffett.

Zapytany o swoją prywatną definicję giełdowej spekulacji udzielił bardzo oryginalnej odpowiedzi. - Ze spekulacją jest jak z pornografią. Kiedy ją widzisz wiesz, że to ona - oświadczył miliarder. Jego antyspekulacyjną strategią jest koncentrowanie się na długoterminowym inwestowaniu w wartość wybranych spółek. W długim horyzoncie czasu rynkowe decyzje miliardera przynoszą bardzo dobre wyniki. Akcje, na które postawił w latach 1965-2020 przewyższały amerykańskie indeks S&P500 o blisko 10 proc. pod względem skumulowanego rocznego zysku.

Błędy wizjonera

Buffett potrafi przyznawać się do popełnionych błędów i nie ukrywa, że gdyby nie one miałby jeszcze lepsze rezultaty. Wyrocznia z Omaha dużo stracił na przykład na spółce ConocoPhillips. Udziały w niej kupił w 2008 roku za 7 miliardów dolarów, kiedy ceny ropy były rekordowo wysokie. Jednak walory firmy wkrótce potaniały wraz ze spadkiem cen surowca. Inwestor pozbył się akcji ConocoPhillips i stracił na tej transakcji prawie 2 miliardy dolarów.

Nieudana była także inwestycja w Tesco PLC. Buffett po raz pierwszy zainwestował w detalistę spożywczego w 2006 roku, a przez kilka następnych lat zwiększał swoje udziały, pomimo kilku ostrzeżeń dotyczących zysków firmy. Jednak gdy Tesco PLC zaczęło zgłaszać problemy księgowe, a cena akcji gwałtownie spadała od 2013 roku, Buffett zaczął wycofywać się z przedsięwzięcia. W 2015 roku w liście do akcjonariuszy Buffett przyznał, że sprzedawał akcje zbyt późno. Straty wyniosły 444 miliony dolarów.

Ciekawa jest także historia Berkshire Hathaway, czyli spółki holdingowej z siedzibą w Nebrasce, założonej w 1839 roku, która dziś jest "matecznikiem" Warrena Buffetta. Miliarder po raz pierwszy kupił udziały w Berkshire Hathaway w 1962 roku, kiedy firma była jeszcze producentem tekstyliów. W 1965 roku przejął kontrolę nad całym przedsiębiorstwem. W tamtym czasie spółka była wyceniana na około 22 miliony dolarów.

Przez następne dwie dekady Buffett starał się rozwijać działalność tekstylną Berkshire Hathaway, aż w końcu w 1985 roku poddał się i opuścił ten rynek. W 2010 roku miliarder przyznał, że kupił kontrolę nad przedsiębiorstwem z przekory, a późniejsze działania naraziły go na stratę 200 milionów dolarów.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »