Niskie ceny gazu uderzają w PGNiG

PGNiG spodziewa się, że 2020 rok nie będzie należał do najłatwiejszych, a to ze względu na epidemię koronawirusa, która wywołała gwałtowny spadek cen surowców, w tym ropy i gazu. Wydobycie odpowiada za ponad 60 proc. wyniku EBITDA grupy. Spółka zapowiada, że mimo to chce dalej zwiększać produkcję węglowodorów, kupując kolejne złoża za granicą.

- Jesteśmy obecni na trzech kontynentach, w Europie, Azji i Afryce. Tam prowadzimy prace poszukiwawcze, wydobywamy gaz i ropę, ale też prowadzimy prace wiertnicze i usługi dla innych podmiotów na świecie - powiedział prezes Jerzy Kwieciński. Spółka chce rozwijać wydobycie, zarówno w Polsce jak i za granicą. Rosnąć ma liczba koncesji zwłaszcza w Norwegii, co jest związane m.in. z dążeniem do jak największego wypełnienia budowanego gazociągu Baltic Pipe surowcem wydobywanym przez PGNiG.

- Będziemy też zwiększać produkcję w Pakistanie. Prowadzona tam działalność zaczyna przynosić konkretne efekty finansowe. Chcielibyśmy umacniać naszą pozycję na tym rynku. Bardzo perspektywiczny jest też rynek Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Rozpoczynamy tam prace poszukiwawcze i będziemy zainteresowani, jeśli tylko będzie to opłacalne, zwiększeniem naszej obecności w tym regionie - mówił prezes PGNiG.

Reklama

Przedstawiciele spółki podkreślają jednocześnie, że chcieliby rozwijać segment usług wiertniczych i poszukiwawczych oferowanych innym podmiotom na świecie. - Skuteczność naszych inżynierów jest dużo większa niż średnia światowa, chcemy ich potencjał wykorzystywać w jak największym stopniu - informował Kwieciński.

Kolejny rok wyzwań

Spółka ma ona za sobą trudny rok. Zysk netto grupy spadł w 2019 roku do ok. 1,4 mld zł z 3,2 mld zł rok wcześniej, co oznacza spadek o 57 proc. Wynikał on w głównej mierze z bardzo niskich cen gazu. Dodatkowym obciążeniem był kontrakt z Gazpromem, na podstawie którego PGNiG kupuje gaz po niekorzystnej cenie w porównaniu z bieżącymi notowaniami rynkowymi.

Negatywnie na wyniki wpłynął również spadek wydobycia, szczególnie ropy w Norwegii (wolumenowo produkcja ropy w Norwegii spadła o 10 proc., co jest efektem naturalnego sczerpywania się tamtejszych złóż). Do tego doszła ciepła zima w kraju, co oznaczało stosunkowo niskie zapotrzebowanie na błękitne paliwo.

W strukturze wyniku EBITDA wciąż największe znaczenie miał segment poszukiwanie i wydobycie. Wyniósł on 61 proc. Było to jednak sporo mniej niż w 2018 roku, kiedy to udział ten wynosił aż 71 proc.

Również ten rok nie będzie łatwy. - Spadają ceny akcji, ropy, gazu. To, że ropa tanieje, ma oczywiście na nas również pozytywny wpływ, myślę tu o umowach, w których cena kupowanego przez nas gazu jest związana z notowaniami ropy. Ale z drugiej strony jesteśmy przecież producentami ropy. W ślad za spadkiem cen węglowodorów spadają więc nasze przychody - informuje prezes.

Krajowe zasoby ograniczone

W kraju PGNiG wydobył w ubiegłym roku 3,8 mld m sześc. gazu ziemnego i ponad 776 tys. ton ropy naftowej. Spółka wykonała 35 odwiertów, z czego 87,5 proc. pozytywnych. Inwestycje w tym obszarze w kraju wyniosły 831 mln zł. Obecnie w Polsce PGNiG posiada 54 kopalnie gazu ziemnego i ropy. - By utrzymać wydobycie musimy wykonywać kolejne wiercenia - przekonywał Robert Perkowski, wiceprezes ds. operacyjnych. Dodał, że spółka odkryła nowe zasoby gazu o objętości 4,66 mld m sześc.

Na spektakularne odkrycia w kraju raczej nie ma co liczyć. Dlatego PGNiG od zeszłego roku wykorzystuje narzędzie "Cyfrowe złoże", pozwalające na uzyskanie wyższego stopnia sczerpania pokładów w złożu przy optymalizacji nakładów i kosztów jednostkowych. Dziś narzędzie to stosuje na siedmiu krajowych złożach.

Prezes PGNiG podkreśla, że postępuje dywersyfikacja dostaw gazu do Polski. Obecnie już tylko 60 proc. surowca pochodzi z kierunku wschodniego. Coraz więcej gazu kupujemy w postaci LNG z Kataru, z USA i z Norwegii. Obecnie stanowi on już 23 proc. koszyka zakupowego. W okolicach połowy roku spółka spodziewa się setnej dostawy gazu skroplonego realizowanej poprzez terminal w Świnoujściu.  

Rośnie liczba klientów

W minionym roku grupa PGNiG zrealizowała 81 tys. przyłączy gazowy, co oznacza wzrost o 34 proc. rok do roku. Gazyfikacja objęła 86 gmin, o 58 więcej niż rok wcześniej. W efekcie wskaźnik gazyfikacji kraju wzrósł do 64 proc. Tymczasem cel na koniec 2022 roku to ok. 90 proc.

- Mamy wyczuwalną koniunkturę jeśli chodzi o przyłączanie nowych klientów. Ożywienie jest widoczne zarówno w segmencie klientów indywidualnych, którzy przełączają się na gaz ziemny w ramach programu antysmogowego, jak i wśród firm - poinformował wiceprezes Jarosław Wróbel.

PGNiG zapowiada zakup jednostek ciepłowniczych. Prezes pytany, czy spółka jest zainteresowana takimi aktywami sprzedawanymi przez Fortum i Tauron, odpowiedział: "Każde ciekawe aktywa pojawiające się na rynku analizujemy pod względem technicznym, prawnym i finansowym. Będziemy w oparciu o te analizy podejmować decyzje". Nie chciał mówić, z jakimi podmiotami prowadzi rozmowy w sprawie zakupów.

Gazowy koncern chce też rozwijać się w obszarze odnawialnych źródeł energii. Stawiać będzie głównie na biomasę. - Chcemy, by biogaz w postaci biometanu mógł być zatłaczamy do sieci lokalnych - poinformował Kwieciński.

Prezes przekonywał, że spółka chce pozostać firmą dywidendową. Powiedział, że na dywidendę może trafić maksymalnie 50 proc. zysku. Zarząd nie podjął jednak jeszcze ostatecznej decyzji o kwocie, jaką gotów byłby przeznaczyć na wypłatę dla akcjonariuszy.

Monika Borkowska

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »