Nowa strategia Wilbo
Wilbo wydzieli z podstawowej działalności: produkcję konserw mięsnych, zarządzanie siecią barów oraz być może sprzedaż masową. Firma matka skoncentruje się na produkcji wyrobów wysoko przetworzonych. Powstanie Grupa Wilbo.
Skąd pomysł na tak głębokie zmiany?
Wilbo chce odbudować zaufanie inwestorów. Po nie najlepszym 2004 roku spółka obiecywała, że w 2005 roku wyjdzie "na plus". Na razie jednak nic na to nie wskazuje: po dwóch kwartałach strata netto sięgnęła 720 tys. zł. Sytuację odzwierciedla giełdowy kurs spółki z Władysławowa, który od kwietnia 2004 roku (4,70 zł) systematycznie spada. Na wczorajszym zamknięciu akcje Wilbo kosztowały 2,05 zł.
Na początku października firma ma ujawnić opracowywaną od kilku miesięcy nową strategię. Jak dowiedzieliśmy się, zgodnie z nią Wilbo ma zostać dostawcą (choć niekoniecznie producentem) wyłącznie wyrobów z ryb oraz owoców morza. Wszystko, co nie mieści się w tak zdefiniowanym core-biznesie, będzie już niedługo wydzielone do osobnych spółek. - Grupa Wilbo powstanie już za moment - zadeklarował prezes spółki Jerzy Kuncicki.
Tereny Dal Peski pod młotek
Wyprowadzona z obecnych struktur przedsiębiorstwa będzie m.in. produkcja konserw mięsnych. Zarząd Wilbo podjął już decyzję o przeniesieniu tej działalności w zupełnie nowe miejsce, do jednego z miast w woj. warmińsko-mazurskim.
Dotychczas firma wytwarzała konserwy mięsne w Gdyni przy ul. Przemysłowej. Teraz do tamtejszych hal przeniesie produkcję ryb mrożonych. Zwolnią się tym samym obiekty po Dal Pesce, w których dotychczas Wilbo mroziło ryby. Teren liczący 5,7 tys. mkw. oraz stojące na nim hale produkcyjne z biurami, o łącznej pow. ok. 3 tys. mkw., mają być sprzedane.
Bary będą wydzielone
Na początku 2004 roku Wilbo zaczęło budować sieć barów. Obecnie spółka ma pięć takich placówek: trzy w Trójmieście oraz po jednej w Krakowie i w Warszawie. Choć sieć miała się dalej rozrastać, na razie kolejne bary nie powstają. - Nie jest tajemnicą, że wciąż jeszcze nie zarabiają na siebie i obciążają wyniki firmy - powiedział Jerzy Kuncicki. - W tej sytuacji bary w przyszłym core-biznesie Wilbo się nie znajdą - dodał.
Ponieważ prowadzenie takich placówek wymaga innego marketingu, księgowości i zarządzania niż produkcja i dostawy wyrobów rybnych, Wilbo chce wydzielić kolejną spółkę córkę, której podlegałaby sieć barów.
Prezes Kuncicki zdradził też, że prowadzi rozmowy nt. pozyskania inwestora lub partnera, z którym Wilbo mogłoby wspólnie prowadzić bary.
Outsourcing po chińsku
Firma chce się skoncentrować na wyrobach wysoko przetworzonych, które dają wysoką marżę i których wytwarzanie stwarza tzw. barierę wejścia na rynek. Produkcja prostsza, np. tzw. glazurowanie ryb (powlekanie warstwą ochronną) czy konfekcjonowanie owoców morza, będzie przekazane poddostawcom. Spółka ma w najbliższej przyszłości podpisać w tej sprawie umowy z kontrahentami z Azji.
- Może się również pojawić potrzeba stworzenia jeszcze jednego podmiotu do celów handlowych - dodał Jerzy Kuncicki. - Byłaby to typowa spółka handlowa, która zajmowałaby się tzw. sprzedażą masową - wyjaśnił. Dodał też, że mimo tych zmian w najbliższym czasie spółka nie przewiduje znaczącej redukcji zatrudnienia.
Bartłomiej Mayer