Okres żniw dla funduszy obligacji już minął
Pod względem wysokości stóp zwrotu za ostatnie 12 miesięcy z funduszami papierów dłużnych nie mogą się równać ani fundusze pieniężne, ani lokaty, ani obligacje skarbowe.
W teorii rosnące stopy procentowe wpływają negatywnie na zyski wypracowywane przez fundusze obligacji. W ślad za stopami powinna bowiem podążać rentowność papierów dłużnych, co oznacza spadek ich cen, którego odzwierciedlenie znajduje się potem w wycenie jednostek uczestnictwa. W praktyce jednak różnie to bywa, czego potwierdzeniem są wyniki funduszy polskich obligacji z ostatnich kilkunastu miesięcy.
Od początku ubiegłego roku Rada Polityki Pieniężnej podnosiła stopy pięciokrotnie (cztery razy w 2011 r. i raz w 2012 r.), w sumie o 1,25 pkt proc. Jednak, niejako na przekór rosnącym stopom, fundusze obligacji przyniosły całkiem pokaźne zyski - średni za ostanie 12 miesięcy wynosi 6,4 proc. dla funduszy uniwersalnych i 6,5 proc. dla funduszy papierów skarbowych. To całkiem przyzwoite wyniki jak na ten rodzaj inwestycji. Zwłaszcza, jeśli zestawić je z innymi, uznawanymi za alternatywne, sposobami lokowania kapitału.
Okazuje się, że przy średnim zysku na poziomie ok. 6,4-6,5 proc. nie mogą się z nimi równać ani fundusze pieniężne (średnio 4,8 proc.), ani lokaty bankowe (średnia dla lokat zakładanych w maju 2011 roku wynosiła 4,9 proc.), ani nawet bezpośrednia inwestycja w obligacje skarbowe (5,75 proc. dla obligacji dziesięcioletnich w pierwszym rocznym okresie odsetkowym).
Powodów odmiennego zachowania cen obligacji należy upatrywać raczej w wydarzeniach rozgrywających się poza granicami naszego kraju. Relatywnie dobra sytuacja polskiej gospodarki, zwłaszcza na tle wielu innych krajów europejskich, wzmagała wśród inwestorów zagranicznych zainteresowanie polskim długiem. W konsekwencji ostatnie miesiące przyniosły spadek rentowności obligacji dziesięcioletnich z ponad 6 proc. do ok. 5,4 proc. Dlatego właśnie posiadacze jednostek uczestnictwa funduszy papierów dłużnych zanotowali ekstra zyski. Tylko w ciągu pierwszych czterech miesięcy bieżącego roku ich wartość wzrosła średnio o 3,1 proc.
Z początkiem maja Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o podwyższeniu podstawowej stopy procentowej o 0,25 pkt proc. Decyzja nie była dla rynku dużym zaskoczeniem, niemniej spowodowała szybką reakcję i rentowność obligacji nieco wzrosła.
Opinie ekonomistów jak zwykle są podzielone. Jedni uważają, że ostatnia podwyżka była potrzebna, inni, że potrzebna, ale spóźniona, a jeszcze inni w ogóle nie zgadzają się z decyzją RPP. Wydaje się jednak, że w opinii większości szanse na kolejne podobne decyzje Rady są raczej niewielkie. Ekonomiści oczekują spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego w Polsce, którego pierwsze objawy powinny być widoczne już pod koniec bieżącego roku. Może się więc okazać, że majowa podwyżka była ostatnią w cyklu.
Słabsza dynamika PKB przy słabnącej presji inflacyjnej dla RPP powinna być sygnałem do zmiany nastawienia i raczej do łagodzenia polityki pieniężnej niż jej dalszego zaostrzania. I znów, w teorii w takiej sytuacji można by nastawiać się na spadek rentowności obligacji. Trzeba jednak pamiętać, że ostatnie miesiące przyniosły już ich znaczną obniżkę. Niewiadomym pozostaje więc, czy i ewentualnie ile miejsca pozostało jeszcze do dalszego wzrostu cen papierów dłużnych. Raczej trudno oczekiwać, żebyśmy w kolejnych miesiącach mieli do czynienia z powtórką sytuacji z pierwszego kwartału 2012.
Dla bezpieczeństwa lepiej zakładać, że okres wysokich zysków notowanych przez fundusze obligacji mamy za sobą i kolejne miesiące powinny przynieść na tym rynku uspokojenie. Oczywiście pod warunkiem, że sytuacja w strefie euro pozostanie pod jako taką kontrolą, a liczba jej członków się nie zmieni.
Bernard Waszczyk, Open Finance