Orlen bada przeciek
Płocki koncern powołał specjalny zespół do wyjaśnienia, czy w przekazaniu mediom nieprawdziwej informacji o unieważnieniu przetargu na zakup 75% akcji Rafinerii Gdańskiej (teraz Grupy Lotos) brali udział pracownicy spółki. W całej sprawie najistotniejsze jest jednak to, kto kupił 1,3 mln akcji firmy po niższej cenie.
15 maja po godzinie 13.00 PAP podał, że Nafta Polska unieważniła przetarg na sprzedaż większościowego pakietu akcji gdańskiej rafinerii. 51% akcji spółki miałoby trafić na giełdę, a 35% do rosyjskiego Łukoila. Po opublikowaniu tej informacji kurs akcji płockiej spółki spadł o 3%. Do czasu sprostowania przez agencję błędnej depeszy (około 14.00) ktoś skupił z rynku około 1,3 mln papierów po niższej cenie.
O tym, że nieprawdziwa informacja została podana przez najbliższych współpracowników spółki, powiedział "Newsweekowi" Krzysztof Rogala, były rzecznik prasowy spółki, a obecnie doradca Zbigniewa Wróbla, prezesa Orlenu. Miało to wywrzeć presję na ministra skarbu, żeby nie unieważniał przetargu na sprzedaż 75% akcji gdańskiej spółki. Sam Z. Wróbel zaprzecza, jakoby miał cokolwiek wspólnego z wydarzeniem z 15 maja. - Nad wyjaśnieniem sytuacji pracuje specjalny zespół, który nie zakończył jeszcze prac. Ze swojej strony wysłaliśmy wniosek do Komisji Papierów Wartościowych i Giełd z prośbą o zbadanie sprawy - mówi Zbigniew Wróbel. Jego zdaniem trudno jest ustalić, kto przekazał nieprawdziwy komunikat, ponieważ w tamtym czasie pojawiało się mnóstwo sprzecznych informacji dotyczących dalszych losów prywatyzacji pomorskiej firmy. Całą sprawą zajmie się również prokuratura.
Na rynku od pewnego czasu krążą informacje, jakoby Z. Wróbel miał zostać odwołany. Piotr Czyżewski, minister skarbu (MSP i Nafta Polska posiadają łącznie 28% akcji Orlenu) mówi, że na razie nie planuje żadnych zmian kadrowych w płockiej spółce. - Najpierw trzeba zbadać okoliczności. Poprosiłem członków rady nadzorczej, którzy pełnią funkcje z ramienia Skarbu Państwa o złożenie wyjaśnień na temat sytuacji w Orlenie - dodaje P. Czyżewski. n
Prawdziwą intencją przecieku mogła być chęć kupna akcji przez dużego inwestora po niższym kursie, a nie wywołanie presji na ministra. Jeśli prezes Z. Wróbel rzeczywiście o niczym nie wiedział, to powinien podjąć zdecydowane kroki, zmierzające do "wyczyszczenia" kadry zarządzającej z osób rozgrywających własne interesy.