Pesymizm na światowych giełdach
Wczorajszą sesję na Wall Street otworzył prezydent Polski Lech Kaczyński, jednak tamtejsi inwestorzy nie zapamiętają jej pozytywnie. Amerykańskie indeksy zakończyły bowiem dzień na minusie - Dow Jones stracił na zamknięciu 0,42 proc., S&P 500 zniżkował o 0,95 proc., a technologiczny Nasdaq o 1,12 proc. Brakowało impulsów, które mogłyby pociągnąć notowania w górę. Pojawiły się natomiast sygnały negatywne w postaci danych z amerykańskiego rynku nieruchomości.
Sierpniowa sprzedaż domów na rynku wtórnym okazała się niższa od prognoz - wyniosła ona 5,1 mln, wobec oczekiwanych 5,35 mln. Po publikacji tych danych spadki na amerykańskich giełdach przyspieszyły. W ślad za indeksami z Wall Street zniżkowały dzisiaj indeksy azjatyckie. Japoński Nikkei 225 spadł o 2,64 proc., południowokoreański KOSPI o 0,14 proc., Hang Seng o 0,13 proc., a chiński Shanghai Composite o 0,52 proc. Na parkietach azjatyckich często panują mieszane nastroje, jednak dziś wszystkie indeksy zgodnie odnotowały spadki, co świadczy o globalizacji negatywnych nastrojów.
Notowania na giełdach w Europie na początku sesji również pozostają pod wpływem sytuacji w USA. Niemiecki DAX tracił około godziny 10.00 0,34 proc., a francuski CAC 40 spadał o 0,33 proc. Przed spadkami bronił się jedynie brytyjski FTSE 250, który rósł nieznacznie o 0,08 proc. Sentymentu inwestycyjnego wśród inwestorów nie poprawiły zapowiedzi uczestników szczytu państw G-20 o utrzymaniu wsparcia dla światowej gospodarki do momentu pojawienia się pewności, iż nastąpiło trwałe ożywienie. Wczorajsze spadki kontynuuje dziś rano również rodzimy WIG 20, który około godz. 10.00 zniżkował o 0,57 proc.
Jarosław Fronczak, Tomasz Regulski