PGNiG wysoko się ceni
Nie 1,5 mld zł, ale prawie 2,7 mld zł może pozyskać z publicznej emisji PGNiG. Ze względu na wysokie widełki cenowe analitycy zalecają ostrożność przy korzystaniu z kredytów na zakup akcji.
Gazowy monopolista ustalił widełki cenowe na 2,46-2,98 zł. Ze sprzedaży 900 mln nowych akcji może uzyskać od 2,21 mld zł do 2,68 mld zł. W takim przypadku kapitalizacja spółki wyniosłaby 14,51-17,58 mld zł.
Nabywcy się znajdą...
Od dzisiaj na akcje koncernu mogą się zapisywać inwestorzy indywidualni. Muszą uwzględnić maksymalną cenę z widełek, czyli 2,98 zł. Jeśli ostateczna cena będzie niższa, otrzymają zwrot nadpłaty. - Widełki są na bardzo wysokim poziomie - zdecydowanie wyższym niż wszystkie wyceny dostępne na rynku. Mimo to spodziewam się, że redukcje w transzy inwestorów indywidualnych sięgną około 90%. Nasze społeczeństwo ma duży sentyment do prywatyzacji. Zadziała tu "mechanizm owczego pędu" - twierdzi Radosław Kandefer z DM Penetrator. - Pomimo wysokiego przedziału cenowego, emisja PGNiG powiedzie się. Spodziewam się wysokich redukcji, zwłaszcza w transzy detalicznej. Mogą nawet przekroczyć 95% - wtóruje Sławomir Sklinda, analityk DI BRE.
...ale czy zarobią?
- Wysoka cena jest na pewno korzystna dla spółki i - pośrednio - Skarbu Państwa. Jednak inwestorzy muszą się zastanowić nad sensem zaciągania kredytów. Zakup akcji PGNiG należy traktować jako inwestycję długoterminową. Nie spodziewałbym się bowiem większego wzrostu kursu po debiucie - uważa Adam Ruciński, zarządzający TFI PZU. - Jedno jest pewne: przy okazji zarobią banki. Zawsze znajdą się inwestorzy, chcący kupić jak najwięcej akcji. Automatycznie wywinduje to popyt. Redukcje w transzy inwestorów indywidualnych powinny wynieść ponad 50%.
Lewary jakich nie było
Brokerzy z myślą o ofercie koncernu uruchamiają dodatkowe punkty obsługi maklerskiej, np. ING Securities w placówkach ING BSK. "Licytują się", jeśli chodzi o oferty kredytowe. Jeszcze nigdy nie proponowali tak dużych lewarów. Rekordzista - Beskidzki Dom Maklerski - udostępnia kredyt w wysokości nawet 9000% (!) własnych środków inwestora. Zasadą jest już naliczanie oprocentowania od dnia przydziału akcji, a więc od momentu, w którym inwestor wie już, czy kupił akcje wyłącznie za swoje pieniądze, czy również pożyczone.
Co na to instytucje?
Czy warto skorzystać z tych zachęt? Wszystko zależy od kursu spółki po debiucie. Historia ubiegłorocznych i tegorocznych ofert pokazuje, że ustalenie ceny emisyjnej w pobliżu górnej granicy widełek zwiększa prawdopodobieństwo debiutu z dużym przebiciem. Paradoksalnie więc, kupując drogo, możemy więcej zarobić. Ostateczna cena akcji PGNiG będzie zależeć od popytu inwestorów instytucjonalnych. - Krajowe instytucje mogą być rozczarowane tak wysokim poziomem przedziału cenowego - przyznaje przedstawiciel podmiotu wchodzącego w skład konsorcjum oferujących. - Uważam, że cena znajdzie się blisko dolnej granicy widełek - mówi Radosław Kandefer.
Ale są i inne opinie. - Spodziewam się, że zapisy złożą wszyscy duzi krajowi gracze. Jeśli chodzi o zainteresowanie inwestorów zagranicznych, wiemy jeszcze za mało - mówi Adam Ruciński. - Przedział cenowy jest bardzo wygórowany. Mimo to spodziewam się bardzo dużego za interesowania ze strony inwestorów, zarówno indywidualnych jak i instytucjonalnych. Przypuszczam, że redukcje wyniosą ponad 95%. Branża, w której działa PGNiG, jest bardzo atrakcyjna. Spółka jest monopolistą, z całą pewnością wejdzie do WIG20 przy pierwszej rewizji indeksu. Instytucje nie mogą sobie pozwolić na to, by nie kupić jej papierów - twierdzi Mirosław Saj z DM BISE. PGNiG podpisało wczoraj umowę o subemisję inwestycyjną z BDM PKO BP, HSBC i londyńskim oddziałem ING oraz umowę opcji stabilizacyjnej z BDM i HSBC.
Widełki bliskie wycenom
W prospekcie emisyjnym PGNiG wpływy z emisji zostały oszacowane na 1,5 mld zł. To sugerowało cenę emisyjną akcji w wysokości niespełna 1,7 zł, zbliżoną do wartości księgowej przedsiębiorstwa (1,62 zł na papier).
Przedstawiciele koncernu podkreślali w ubiegłym tygodniu, że 1,5 mld zł to minimalna kwota, jaką spółka chce pozyskać. Następnie na rynek trafiły wyceny sporządzone przez instytucje oferujące akcje spółki. BDM PKO BP wyliczył jej wartość (po uwzględnieniu nowej emisji) na 16,35-17,63 mld zł, co daje 2,77-2,99 zł na akcję. ING Bank określił wartość firmy przed ofertą na 11,9 mld zł - 2,38 zł na walor.
Millennium DM wycenił jedną akcję PGNiG metodą dochodową na 2,94 zł, a metodą porównawczą na 2,84 zł. W datowanym na wczoraj raporcie, Michał Buczyński ocenił, że inwestycje w akcje PGNiG odznaczają się stosunkowo niskim ryzykiem.
Krzysztof Woch. Jakub Wesołowski
Kredyty dostępne, ale ryzykowne
Zaciąganie kredytów na akcje prywatyzowanych spółek Skarbu Państwa było w ostatnich siedmiu przypadkach opłacalne.
Korzystając z 15-krotnego lewara, można było pomnożyć własne pieniądze prawie o połowę. Gdyby jednak nie brać pod uwagę inwestycji w PKO BP i WSiP, zarobek wyniósłby zaledwie 3,5%
i nie starczyłby na prowizje maklerskie. Jak będzie w przypadku PGNiG?
W związku z rozpoczynającą się ofertą PGNiG inwestorzy stają w obliczu trudnych decyzji. Z jednej strony, statystycznie rzecz biorąc ryzyko straty przy kupnie akcji spółki Skarbu Państwa jest niewielkie. Szczególnie jeśli chodzi o bardzo duże firmy. Z drugiej - ostatnie przykłady Polmosu Białystok i Lotosu czy wcześniejszy Zelmera, nie są zachęcające. Dodatkowym elementem ryzyka są kwestie związane z kredytami.
Kluczowa prowizja
Historia debiutów na warszawskiej giełdzie pokazuje, że niewiele spółek w pierwszym roku od pojawienia się na parkiecie zyskuje na wartości. Stąd pozbycie się walorów podczas pierwszych notowań wydaje się racjonalnym rozwiązaniem. W przypadku osób korzystających z kredytów na zakup akcji ma dodatkową zaletę - pozwala uwolnić się od dodatkowych kosztów (odsetki). W takiej sytuacji największym obciążeniem związanym z zaciągnięciem kredytu jest prowizja pobierana przy jego udzielaniu. Waha się od 0,18% w przypadku sum przekraczających 300 tys. zł (w BDM) do 0,5% dla mniejszych kwot (np. w ING BSK przy kredycie do 100 tys. zł). To, jak prowizja od kredytu wpłynie na wynik naszej inwestycji w akcje PGNiG, będzie przede wszystkim zależeć od stopy redukcji zleceń, w mniejszym stopniu od wysokości lewara.
Przyjmijmy, że chcemy się zapisać na maksymalną, dopuszczalną liczbę akcji PGNiG w transzy dla małych inwestorów - 200 tys. sztuk. Potrzebujemy na to 596 tys. zł. Dysponując wkładem własnym w wysokości 25 tys. zł, musimy pożyczyć 571 tys. zł. To oznacza, że lewar wyniesie 22,8. Zaciągając taki kredyt, nie powinniśmy mieć problemu z uzyskaniem prowizji na poziomie 0,2%. Zapłacimy zatem 1142 zł. Teraz pytanie, ile akcji zostanie nam przyznanych. Gdy redukcja sięgnie 91,9% (średnia w ostatnich 7 ofertach spółek Skarbu Państwa), kurs na debiucie będzie musiał wzrosnąć o 2,4%, by pokryć koszt prowizji od kredytu. Jeśli cena znajdzie się poniżej górnej granicy widełek (2,98 zł), zwyżka będzie musiała być nieco większa. W miarę zwiększania się redukcji przebicie na debiucie musi być coraz większe, by zwróciły się wydatki związane z kupnem akcji z wykorzystaniem kredytu. W przypadku przyznania jedynie 2% zamówionych papierów, pierwsze notowania muszą wypaść aż 9,6% powyżej ceny emisyjnej.
Średnio 12,7 procent zysku na debiucie
Średnio, podczas pierwszych notowań firm o państwowym rodowodzie można było zyskać 12,7%. Gdyby tyle dało zarobić PGNiG, to - po odjęciu kosztów kredytu i przy redukcji 98% - zyskalibyśmy 372 zł. Przy 97-proc. redukcji byłoby to 1129 zł, ale przy 99-proc. redukcji nie udałoby się nam wyjść na plus. Od tych kwot trzeba jeszcze odliczyć wydatki na prowizje maklerskie za przyznanie akcji i ich sprzedaż (razem przynajmniej 1%).
Komentarz
Zaproszenie do loterii
Dziś bardzo trudno jest szacować redukcję zapisów. Wysokie lewary dla drobnych inwestorów pozwalają spodziewać się, że będzie znaczna. Jednocześnie popyt indywidualnych graczy nie będzie miał wpływu na cenę emisyjną. A jak wynika z obserwacji przeszłości, od tego, na jakim poziomie zostanie ustalona cena, w dużym stopniu będzie zależeć przebicie na debiucie.
Spółki, które od grudnia 2003 r. sprzedały akcje po maksymalnej cenie z widełek, dały zarobić przeciętnie 14,7% na pierwszej sesji. Te, które musiały zaakceptować niższą cenę, przyniosły średnio jedynie 3,6% zysku.
Krzysztof Stępień
Wszystko, co chcielibyście wiedzieć się o rynku pierwotnym, znajdziecie tutaj