Piętnaście cichych sygnałów lepszych czasów
Ceny akcji mówią niewiele. Więcej dowiemy się, obserwując ceny szampana, taksówek i używanych telefonów komórkowych. Czy porcja sałatki w ulubionej restauracji kurczy się? Jeżeli tak, to wróży to, że gospodarka, wciąż walczy, by zachować równowagę.
W ciągu najlepszych lat poprzedniego boomu gospodarczego hitem w eleganckich amerykańskich restauracjach były zielone warzywa w wersji mikro - minirukola, minifenkuł i miniszpinak kosztowały dwa razy tyle, co te same produkty naturalnej wielkości. Popyt na nie przywiądł w trakcie recesji, a szefowie kuchni zaczęli wybierać mieszankę różnych typów sałat za 12-14 dol. za funt zamiast zieleniny w wersji mini, której cena sięgała 28 dol. za funt.
- W chudych latach z sałatek zniknęły przede wszystkim wymyślne dodatki - tłumaczy Bob Jones, właściciel Chef's Garden, gospodarstwa rolnego w Huron w stanie Ohio, które sprzedaje warzywa eleganckim restauracjom z terenu całych Stanów Zjednoczonych. Zapotrzebowanie na mikrozieleninę jest teraz zaledwie 5 proc. niższe niż w 2007 r. W zeszłym roku spadek wyniósł 30 proc.
15 niezwykle pomysłowych wskaźników ekonomicznych
Firmy, które zatrudniają obecnie najwięcej nowych pracowników
Wiązanie nadziei gospodarczych z kilkoma modnymi warzywami może się wydawać szaleństwem. A jednak przyszłości nie potrafią przepowiedzieć nawet hojnie opłacani wróżbici, dysponujący całymi tonami danych (zamówieniami produkcyjnymi, wydatkami konsumentów, stopą bezrobocia, cenami akcji) i skomplikowanymi modelami komputerowymi. Ilu dostrzegło ostatni kryzys rodzący się na ich oczach?
Jedynym z problemów, z jakimi borykają się ekonomiści w związku z większością tych danych, jest to, że "wskaźniki nie mówią ludziom tego, czego chcą się oni dowiedzieć" - twierdzi Owen Shapiro, dyrektor firmy Leo J. Shapiro & Associates, która bada zachowania konsumentów i inwestorów. Dodaje, że obraz zaciemnia dodatkowo to, że: "Wiele liczb ma nieproporcjonalny lub emocjonalny wpływ na odczucia ludzi".
Nawet ceny akcji, które teoretycznie powinny odzwierciedlać przyszłą siłę nabywczą spółek, nie zawsze spełniają swoje zadanie, jakim jest prognozowanie załamania i powrotu do normy. Nie ułatwiają tego nawet ogromne wycieki ropy i problemy ze śróddziennymi spadkami wskaźnika Dow Jones o 1000 punktów (tak jak miało to miejsce na początku miesiąca).
Aby sprawę naświetlić, poszukaliśmy kilku mniej standardowych wskaźników gospodarczych. Zgadzamy się generalnie, że na razie sprawy wyglądają lepiej. Przedstawiamy przegląd najważniejszych czynników.
- W złych czasach ludzie nie chcą wydawać na szampana trzy lub cztery razy więcej niż na tańsze wina z Kalifornii w umiarkowanych cenach - mówi Jon Fredrikson, konsultant w firmie Gomberg, Fredrikson, & Associates z Napa. W najlepszych latach 2006-2007 Francuzi nie nadążali za popytem, natomiast w zeszłym roku eksport szampana zmniejszył się o 28 proc. Był to rekordowy spadek w ciągu jednego roku, jak podaje Federacja Eksporterów Win i Trunków Francuskich. W styczniu i lutym eksport wzrósł o 33 proc. w porównaniu z tym samym okresem w 2009 r. Fredrikson dodaje jednak: - Część rynku szampana prawdopodobnie zniknęła na zawsze.
Rezydenci domów opieki często zabezpieczają miejsca zanim inwestycje zostaną jeszcze zakończone. Greg Irwin, architekt w biurze Irwin Pancake Architects w Costa Mesa w Kalifornii, które projektuje domy opieki, twierdzi, że im lepsza jest ekonomia, tym większa jest liczba zapisujących się. - Ludzie zaplanują z wyprzedzeniem, gdzie będą mieszkać, jeżeli będą wiedzieć, że uda im się sprzedać własne domy - wyjaśnia. W 2007 r. projekt inwestycji na 100 pokoi przyciągał na ogół 40 chętnych. W zeszłym roku budowniczy uważali się za szczęśliwców, jeżeli pozyskali 20. - W ostatnich miesiącach liczba poprawiła się nieznacznie do około 30 - twierdzi Irwin.
- W dobrych czasach kierowcy tankują po brzeg. W złych czasach płacą po 5, 10, 20 dolarów, by zaoszczędzić - mówi Joseph Sheetz, wiceprezes finansów w Sheetz, sieci 300 stacji benzynowych i sklepów spożywczych na Wschodnim Wybrzeżu. Sheetz nie ma dokładnych danych, ale prowadzi ankiety wśród kierowników stacji, by sprawdzić, ilu klientów tankuje do pełna. Dwa lata temu, przy cenach benzyny na poziomie 4 dol. za galon, robiła tak większość kierowców. W zeszłym roku do pełna tankowało już znacznie mniej osób. W tym roku wyniki się nieco poprawiły.
Można by pomyśleć, że w złych czasach ludzie przesiądą się na autobusy, zamiast przepłacać za taksówki. Jednak Brian McCarthy, właściciel McCarthy Taxis w Scranton w stanie Pensylwania twierdzi, że biznes rozkwitł w trakcie recesji, ponieważ ludzie pozbyli się własnych samochodów. Od 2007 r. McCarthy zwiększył swoją flotę o 10 samochodów - ma ich 45. W 2009 r. jego roczne dochody skoczyły o 25 proc., do 2 mln dol. Na nieszczęście (dla Scranton) McCarthy spodziewa się, że w tym roku biznes będzie się rozwijać w tym samym tempie - nie obniżył jednak cen. Dodaje, że kolejną dobrą stroną kiepskiej gospodarki jest to, że: "Łatwiej znaleźć taksówkarzy. Sami wiecie, że gospodarka nie ma się dobrze, gdy na taksówkach jeżdżą ludzie po studiach i z dyplomami magistrów".
Ładne włosy kosztują grube pieniądze. Precyzyjne strzyżenie wymaga ciągłej pielęgnacji. Jak dołożymy do tego farbowanie, to wizyta w ekskluzywnym salonie może nas kosztować 400 dol. Zła gospodarka bierze górę nad ładnymi włosami. Adam Broderick, właściciel salonów pod swoim nazwiskiem w Connecticut, twierdzi, że w 2007 r. przeciętny klient przychodził sześć razy w roku. W 2008 r. i w pierwszej połowie 2009 r. średnia liczba wizyt spadła do 5,3. Wskaźnik ekstrapolowany na pełen rok poprawił się w ciągu ostatnich miesięcy i wynosi około 5,8.
- Trudno dbać o ekologię, gdy ledwo jest się z czego utrzymać - zauważa John Shegerian, prezes spółki Electronic Recyclers International, która przetwarza odpady elektroniczne, takie jak stare telefony komórkowe, komputery i drukarki. - Aby przetrwać, w 2008 i 2009 r. albo ograniczano, albo nie rozszerzano programów recyklingu - twierdzi Shegerian. Teraz biznes się poprawia, zwłaszcza u dużych klientów, takich jak sieć sklepów elektronicznych Best Buy. Im więcej ludzie kupują nowych telefonów (pozytywny wskaźnik ekonomiczny), tym więcej starych aparatów odnoszą do recyklingu. Shegerian mówi, że w ciągu czterech ostatnich miesięcy miał większy ruch niż w ciągu poprzednich dwóch lat.
- Gdy pękła bańka boomu budowlanego, ludzie poczuli biedę. Wiele osób nie mogło spłacić rat kredytów hipotecznych i gospodarka poszybowała w dół. W kwietniu 2010 r. wskaźnik nowych zajęć całego majątku spadł do 6 proc. z poziomu 7 proc. w kwietniu 2009 r. - wyjaśnia Rick Sharga, wiceprezes RealtyTrac. Sharga dodaje jednak, że mniejsza liczba zajęć obciążonych nieruchomości jest częściowo spowodowana tym, że kredytodawcy przeprowadzają je wolniej. - Kredytodawcy podejmują wyjątkowe starania, by utrzymać ceny na stabilnym poziomie póki gospodarka nie poprawi się bardziej (bardziej ponury obraz zajęć obciążanych nieruchomości i tego co to oznacza, przedstawiamy w "Gdy zaniedbane aktywa przynoszą duże zyski").
- W zimie 2008/09 nikt nie chciał dotrzymywać spotkań umówionych w firmie MGM Mirage w Las Vegas. Od października 2008 r. do marca 2009 r. odwołano ponad 50 proc. spotkań zaaranżowanych w dziale ds. obsługi spotkań i imprez firmowych - opowiada Dan D'Arrigo, wiceprezes i dyrektor finansowy firmy. - Nie nadążaliśmy z obniżkami cen, aby zapełnić nasze sale - dodaje. Od tamtego czasu jest już mniej odwołań. Wiosną ich odsetek wynosił kilkanaście - nieco powyżej średniej w przeszłości. D'Arrigo wyjaśnia: - To powrót korporacyjnej Ameryki, która znów rezerwuje, patrząc w przyszłość.
20 najbardziej rentownych małych firm
Maureen Farrell