Polska chemia zaczyna transformację cyfrową

Polska branża chemiczna rozpoczyna cyfrową transformację. Jest z nią trochę spóźniona, bo wielcy potentaci w tym sektorze zaczęli ją już kilka lat temu. Niemniej szybki rozwój w ciągu ostatnich kilku lat dał branży napęd, także jeśli chodzi o zgromadzone zasoby finansowe, a warunki do inwestycji są wyjątkowo korzystne.

O czym mówimy? Cały światowy sektor chemiczny sprzedaje rocznie towary o wartości 3,36 biliona euro, a sprzedaż firm z Unii wynosi 507 mld euro. Największym rynkiem są oczywiście Chiny. Inwestycje kapitałowe firm chemicznych w Unii z roku na rok rosną. O ile w 2010 roku zainwestowały one 16,3 mld euro, o tyle w 2016 było to już 21,7 mld euro. Niemal połowa z tego - 9,1 mld euro - stanowiły wydatki na badania i rozwój.

A równocześnie jest to znacznie mniej niż w Indiach bądź w Chinach. Coraz większa część inwestycji europejskich firm odpływa poza Unię. Tymczasem według długoterminowych prognoz światowa sprzedaż chemikaliów do 2030 roku powinna się niemal podwoić i osiągnąć wartość 6,3 bln euro.

Reklama

- Przez ostatnie kilka lat nastąpiły takie zmiany, jakich wcześniej nie widzieliśmy przez trzy dekady - mówił podczas V Kongresu "Polska Chemia" w Wieliczce dyrektor wykonawczy ds. polityki przemysłowej w Europejskiej Radzie Przemysłu Chemicznego (CEFIC) Rene van Sloten.

W Polsce przemysł chemiczny jest drugim pod względem wartości produkcji sprzedanej oraz trzecim pod względem zatrudnienia sektorem przemysłowym. Działa w nim w sumie ponad 10 tys. firm. Ich łączna wartość produkcji sprzedanej (wraz z paliwami) wyniosła w 2016 roku 206 mld zł - podaje w raporcie Polska Izba Przemysłu Chemicznego.

Branża rozwija się u nas bardzo szybko, podczas gdy na świecie w ostatniej dekadzie nastąpiło spowolnienie. Analitycy firmy doradczej EY obliczyli, że w ciągu ostatnich pięciu lat polski przemysł chemiczny rósł o 5,8 proc. rocznie. Obecnie 70 proc. produkcji idzie na eksport. Teraz polski branża chemiczna stoi u progu transformacji do ery cyfrowej - wykorzystania możliwości, jakie dają technologie, do zmiany procesów produkcyjnych i do wytwarzania nowych, lepszych produktów.

Co daje cyfrowa transformacja przemysłowi, nie tylko chemicznemu zresztą? Dzięki technologiom można znacznie lepiej wykorzystywać surowce i zasoby, w tym także pracę. Technologie cyfrowe pozwalają lepiej kontrolować zużycie energii, a nawet znacząco zmniejszyć energochłonność produkcji. Wprowadzenie wyposażonych w sztuczną inteligencję robotów do nadzoru nad liniami produkcyjnymi i instalacjami pozwala unikać awarii i przestojów.

Równocześnie sektor chemiczny jest jednym z silniej regulowanych i zobowiązanych do spełniania bardzo wysokich standardów bezpieczeństwa, także jeśli chodzi o wpływ na naturalne środowisko. Przyjęte w kwietniu przez Parlament Europejski cztery ustawy składające się na pakiet zwany Gospodarka o Obiegu Zamkniętym nakazują - prócz recyklingu odpadów komunalnych i opakowań - wykorzystywać odpady produkcyjne jako surowce wtórne. Transformacja cyfrowa powinna zatem służyć także ograniczaniu emisji oraz zmniejszaniu zużycia surowców i tworzenia odpadów.

Dla przemysłu jest równocześnie szansą na zmniejszenie kosztów i zwiększenie przychodów. Analitycy McKinsey Global Institute obliczyli, że wartość, którą światowa gospodarka może osiągnąć dzięki cyfryzacji, to do 2025 roku dodatkowo 3,7 biliona dolarów.

- Transformacja przemysłu wobec globalnej konkurencji wymaga inwestycji - mówił Rene van Sloten.

Oprócz korzyści, które powodują, że firmy chemiczne chcą wejść do ligi 4.0, transformacja pociąga za sobą koszty. Nie są one małe, bo według tych samych wyliczeń, roczne światowe wydatki na cyfryzację sięgają 500 mld dolarów. Kierunki zmian wyznaczają oczywiście globalni potentaci w poszczególnych branżach.

- Dość dawno dostrzegliśmy ten trend. Stworzyliśmy BASF 4.0 już cztery lata temu. Transformacja obejmuje produkcję, łańcuchy dostaw, innowacje i modele biznesowe - mówiła podczas kongresu Katarzyna Byczkowska, prezes BASF Polska.

I opowiada, jak w fabrykach koncernu pracownicy wyposażeni w tablety czy odbiorniki rozszerzonej rzeczywistości "oglądają" instalacje od wewnątrz, mając równocześnie dane z monitoringu wszystkich zachodzących tam procesów. Dane są analizowane przez sztuczną inteligencję, która jest w stanie uprzedzić o możliwości wystąpienia awarii czy też zagrożeniach dla jakości powstającego produktu. W Grupie Azoty, w ramach prowadzonego procesu wdrożenia nowych metod eksploatacji majątku produkcyjnego, wykorzystywany są systemy predykcyjne, podobne do rozwiązań wykorzystywanych chociażby w projektowaniu samochodu autonomicznego. Innym projektem jest z kolei system monitoringu, wpisujący się w ideę efektywnego zarządzania majątkiem produkcyjnym. System to analiza on-line parametrów drgań. Dzięki tej analizie prowadzonej w firmie mającej lokalizację w Krakowie (powstałej jako start-up na bazie absolwentów AGH), uniknięto nieplanowanych postojów instalacji między innymi poprzez informacje, które elementy maszyny (np. łożyska) należy wymienić, aby uniknąć awarii. Innym ciekawym rozwiązaniem testowanym obecnie jest system lokalizacji taboru kolejowego Grupy w Europie. Te projekty pokazują, jak przy niewielkim nakładzie można zoptymalizować prace maszyny oraz poprawić dostępność instalacji.

Branża chemiczna ma silną pozycję w eksporcie, ale jest też bardzo dużym importerem. Sama Grupa Azoty sprzedaje swoje produkty do ponad 70 krajów na świecie. Spółka jest nie tylko producentem, lecz również odbiorcą surowców chemicznych. Dlatego ogłoszony tuż przed Kongresem przez PKN Orlen program inwestycyjny w petrochemii, o wartości 8,3 mld zł w ciągu pięciu lat, został przyjęty bardzo dobrze przez polskie spółki z tego sektora.

- Odpowiadając za własne firmy, możemy łączyć siły, wchodzić w pewne procesy i tworzyć produkty bardzo wysokomarżowe. Naturalnie Grupa Azoty jako zdecydowany lider polskiego sektora chemicznego jest otwarta na rozmowy dotyczące współpracy w każdym obszarze, zarówno projektów już realizowanych, jak i tych potencjalnie korzystnych dla polskiej gospodarki.

Petrochemiczne plany PKN Orlen to nie koniec inwestycji w sektorze. W dynamicznie rozwijającym się rynku tworzyw sztucznych swoich szans upatruje Grupa Azoty, stąd decyzja o realizacji strategicznej z punktu widzenia nie tylko firmy, ale i całej gospodarki inwestycji - Polimery Police. W ramach aktualnej strategii Spółka realizuje program inwestycyjny o wartości ponad 7 mld zł. Tegoroczne inwestycje natomiast, na które zaplanowano 1,6 mld zł, mają być realizowane głównie w Puławach. Będzie to wytwórnia nawozów granulowanych oraz instalacja kwasu azotowego.

Łukasz Zalicki, partner w firmie EY dodaje, że współpraca firm chemicznych daje możliwość znalezienia nowych wartości. Mogą uzupełniać rozmaitymi produktami wzajemnie tworzone łańcuchy wartości. W ten sposób wartość konkurencyjną stanowi cały ekosystem powiązań surowcowo-produktowych. Takie rozwiązania polskie firmy chemiczne mogłyby pomiędzy sobą wypracować.

Co w cyfrowej transformacji jest najważniejsze? Już nie technologie. Najważniejsi są ludzie. Choć wielu boi się, że ich pracę wykonywać będą roboty, transformacja nie może odbyć się bez ludzi. Co więcej, przekonanie pracowników, że będzie dla nich korzystna, jest warunkiem jej powodzenia.

- Dla transformacji istnieje zagrożenie kulturowe, związane z podejściem ludzi. Jeśli nie będą gotowi, takiej zmiany się nie przeprowadzi. Konieczne jest pozyskanie otwartości pracowników na digitalizację i otwartość na ich pomysły. Pracownicy boją się, że roboty zabiorą im pracę, ale jeśli nabiorą kompetencji cyfrowych, roboty ich nie zastąpią. Każdą technologię można już kupić, ale akceptacja jej przez pracowników zajmuje bardzo dużo czasu - mówiła Katarzyna Byczkowska.

Żeby wprowadzać innowacje, duże firmy, także te z sektora chemicznego, uciekają się do pomocy małych przedsiębiorstw oferujących nowatorskie rozwiązania, czyli start-upów. Grupa Azoty deklaruje, że na innowacje będzie przeznaczać do 2022 roku 1 proc. przychodów.

- Bardzo poważnie podchodzimy do każdego pomysłu, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydają się niedopasowane do profilu naszej działalności - mówił Wojciech Wardacki.

- Wektory inwestycyjne się zmieniły. Wydawało się bardzo trudne, żeby często skostniałe, państwowe instytucje zaangażować do współpracy z innowacyjnymi firmami. Dziś jest to wsparte polityką fiskalną - powiedział wiceminister finansów Paweł Gruza.

Wiceminister poinformował o kolejnych planach wsparcia dla innowacji w przemyśle Szczegóły mają być znane we wrześniu. Według jego słów, nowe rozwiązania mają obejmować ulgi inwestycyjne dla zakładów już rozbudowanych i przeznaczonych do dalszej rozbudowy oraz dalsze preferencje podatkowe w ramach ulgi na badania i rozwój obejmujące także etap wdrożenia badań i ich komercjalizację, czyli tzw. IP Box.

- Instrumenty są dość subtelne i mimo, że nie dedykujemy ich tylko tej branży [chemicznej], może ona być ich największym beneficjentem - dodał Paweł Gruza.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »