Polska może być centrum
Czy Polska ma szansę stać się centrum rozliczeniowym zagranicznych funduszy inwestycyjnych?
Rozliczenia wpłat i wypłat dokonywanych przez uczestników chcą prowadzić u nas fundusze z Luksemburga, Irlandii, a nawet państw azjatyckich.
Prace nad pozyskaniem zagranicznych klientów są zaawansowane - przyznaje Roman Lewszyk, prezes Citigroup Globalne Usługi Finansowe. Nieoficjalnie wiadomo, że testy zostały już przeprowadzone, a umowa z pierwszą firmą powinna być zawarta jeszcze w tym roku. Jaką? - Tego na razie nie mogę ujawnić - twierdzi R. Lewszyk. Dodaje jednak, że wśród kontrahentów, z którymi prowadzone są rozmowy, znajdują się dobrze znane na świecie firmy zarządzające. W Europie jednym z największych "funduszowych" rynków jest Luksemburg.
Dla firmy z Polski pozyskanie takich klientów to świetny interes. Jedna instytucja zagraniczna może bowiem zarządzać takimi aktywami, jakimi dysponują wszystkie TFI w Polsce. Na dodatek, perspektywy dla naszego rynku nie są najlepsze. Już istniejące towarzystwa mają bowiem swoich agentów, a nowe TFI nie będą wyrastać jak "grzyby po deszczu".
Dlaczego zagraniczne fundusze chcą korzystać z usług agentów w Polsce? Odpowiedź jest prosta: bo są tańsze. O ile? Nieoficjalnie mówi się, że od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. Najważniejsze zadania agenta transferowego to prowadzenie rachunków uczestników (tzw. rejestrów), realizowanie zleceń zakupu i sprzedaży jednostek, prowadzenie korespondencji z klientami i księgowości funduszy.
Klientów z zagranicy chcą też pozyskać inni agenci transferowi. - Moim celem jest podpisanie pierwszej umowy w przyszłym roku - mówi Jarosław Orlikowski, prezes firmy BRE Agent Transferowy.
Katarzyna Siwek