Polski sąd uznał wiedeński wyrok

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał wczoraj, że wyrok wiedeńskiego arbitrażu w sporze udziałowców Polskiej Telefonii Cyfrowej obowiązuje i w Polsce. Elektrim Telekomunikacja odwoła się od tej decyzji. Nadal istnieje ryzyko, że Elektrim nie zdąży do 9 lutego odzyskać udziałów operatora Ery.

W poniedziałek kurs Elektrimu zyskał 17,8%. We wtorek stracił 4%. Wczoraj odrobił tę stratę i papiery znowu kosztują 6,3 zł. Inwestorzy dobrze przyjęli informację, że warszawski sąd przychylił się do wniosku Elektrimu o częściowe uznanie wyroku trybunału arbitrażowego. Giełdowy konglomerat ubiegał się o uznanie 3 z 5 punktów zagranicznego orzeczenia, wydanego 26 listopada przez wiedeńskich arbitrów. Ci stwierdzili m.in., że Elektrim jest właścicielem 48% udziałów PTC, a przeniesienie papierów na ET (w 1999 r.) było nieskuteczne. Uznali również, że Elektrim nie naruszył umowy wspólników PTC, ale taka sytuacja będzie miała miejsce, gdy nie odzyska pakietu w ciągu 2 miesięcy od dnia, w którym otrzymał decyzję z Wiednia. Dokument wpłynął do spółki 9 grudnia, więc termin mija 9 lutego. Jeśli Elektrim go nie dotrzyma, Deutsche Telekom będzie przysługiwać opcja odkupienia udziałów w PTC po cenie dużo niższej niż rynkowa.

Reklama

Gra na czas

Z formalnego punktu widzenia Elektrim ponownie stanie się współwłaścicielem PTC, gdy zostanie zmieniony zapis w księdze udziałów. Teraz wpis mówi, że blisko 48% udziałów operatora Ery należy do ET. Do zmiany dojdzie nie wcześniej niż po uprawomocnieniu się decyzji warszawskiego sądu, a na to potrzeba jeszcze minimum 21 dni.

Co najmniej tyle, gdyż prawnicy ET zapowiedzieli, że odwołają się od decyzji polskiego sądu. Wprawdzie sąd nie zgodził się, aby ET brał udział w sprawie, ale reprezentujący spółkę prawnicy wystąpili z wnioskiem o uznanie firmy za tzw. interwenienta. Sąd nie zgodził się, ale zgodnie z prawem, dopóki decyzja nie będzie prawomocna, ET jest uczestnikiem postępowania i może odwoływać się od wyroku. Według mecenasa Wojciecha Jaworskiego (kancelaria Salans), ET najprawdopodobniej zdecyduje się na ten krok. W tej sytuacji to, czy Elektrim zdąży dokonać zmian do 9 lutego, stoi pod dużym znakiem zapytania.

Prawne przeszkody i interpretacje

Piotr Nurowski, pełniący obowiązki prezesa Elektrimu, jest zdania, że od dziś do chwili uprawomocnienia się decyzji polskiego sądu, zegar odmierzający konglomeratowi czas powinien stanąć. Prawnicy muszą jeszcze znaleźć podstawę dla tej opinii.

Prawne przepychanki zapewne by się zakończyły, gdyby Elektrim porozumiał się z Vivendi, drugim udziałowcem ET. Francuzi kontrolują ET, a za pośrednictwem tej firmy także PTC - i bronią swoich praw. Nie bez znaczenia jest fakt, że ET ma kilku reprezentantów w zarządzie operatora Ery, ponieważ to właśnie ten organ mógłby (w terminie) dokonać zmian w księdze udziałowców PTC.

Elektrim już raz próbował zmienić wpis w księdze. Ponieważ napotkał opór zarządu, chciał go wymienić - uprzednio zmieniając skład rady nadzorczej PTC. Operacja się nie powiodła. Zarząd operatora Ery dysponuje opinią prawną z której wynika, że może bezpieczenie dokonać zmian w księdze dopiero wówczas, gdy otrzyma prawomocny wyrok polskiego sądu, potwierdzający orzeczenie z Wiednia.

Elektrim może wykorzystać prawomocny wyrok również w inny sposób, co zasugerował wczoraj P. Nurowski. Na wniosek Elektrimu, sąd rejestrowy może wszcząć postępowanie, mające na celu uzgodnienie zapisów w rejestrze ze stanem prawnym. Potem może wezwać zarząd PTC do zmian w księdze udziałowców.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: wyrok | Polskie | prawnicy | Uznam | Sąd Okręgowy w Warszawie | sady | sąd okręgowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »