Premier podcina skrzydła Wróblowi

Zbigniew Wróbel święty nie jest, ale czy ostatnie deklaracje premiera mają związek z zasadami ładu korporacyjnego?

Zbigniew Wróbel święty nie jest, ale czy ostatnie deklaracje premiera mają związek z zasadami ładu korporacyjnego?

Sobotnia "GW" poinformowała, że premier Belka zamierza odwołać Zbigniewa Wróbla, szefa PKN Orlen, największej polskiej firmy, z branży paliwowej.

- Na czele spółki z udziałem skarbu państwa nie mogą stać ludzie, których działania będzie badać sejmowa komisja śledcza - powiedział premier.

- Nie będę tego komentował. O sprawę mojego odwołania proszę pytać członków rady nadzorczej - powiedział "PB" prezes Zbigniew Wróbel.

Bardziej rozmowna jest jedna z osób zbliżonych do zarządu.

- Niedawno Donald Tusk, poseł PO, mówił, że przy powołaniu rządu Marka Belki chodzi o coś więcej niż załatwienie sprawy ustawy zdrowotnej. Teraz chyba wiadomo. Zastanawiające jest, że przeciw prezesowi Wróblowi występują ludzie, którzy dwa lata temu powoływali go, lub, co najmniej, akceptowali jego kandydaturę na to stanowisko - twierdzi nasz rozmówca.

Reklama

Człowiek z JP Morgan

Kto miałby zastąpić prezesa Wróbla? Na rynku pojawiła się informacja, że kandydatem jest Paweł Gricuk z JP Morgan, banku inwestycyjnego. Tak, tak, z tego samego JP Morgan, w którym pracował Marek Belka, gdy odszedł z rządu Leszka Millera, deklarując, że nie chce kopać się z koniem.

Do zmian może doprowadzić rada nadzorcza, której posiedzenie jest planowane na 29 czerwca (czyli już po głosowaniu votum zaufania dla rządu Belki). Jak twierdzi wysoko postawiony przedstawiciel Nafty Polskiej, spółki odpowiedzialnej za prywatyzację sektora paliwowego, nie będzie z tym większego problemu. Jego zdaniem, akcjonariuszy "niepaństwowych" (mających większy udział w spółce niż skarb państwa) reprezentują tak naprawdę tylko dwie osoby - Jan Waga i Marian Czakański. Plotki na rynku głoszą też, że Zbigniew Wróble stracił poparcie tzw. pałacu.

- Prezydent Kwaśniewski nie będzie go już bronił jak niepodległości - twierdzi nasze źródło.

Propozycja premiera nie wzbudziła entuzjazmu specjalistów.

Historia zatacza koło

- Jeśli rzeczywiście rząd doprowadziłby do zmian w składzie zarządu PKN, to będą one miały charakter polityczny, a nie merytoryczny. Coraz trudniej jest dopatrzyć się w działaniach polityków decyzji, podejmowanych w trosce o interes gospodarczy tej spółki. Sektor naftowy to wciąż przechowalnia dla ugrupowań politycznych, którym grozi wypadnięcie z życia publicznego - mówi Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.

Jednak zarządowi Orlenu zarzucano m.in. to, że nie wprowadził zasad ładu korporacyjnego.

- Kategorycznie domagam się, by Orlen zaczął stosować zasady ładu korporacyjnego, bo jako jedyny tego nie robi - mówił w niedawnym wywiadzie dla "PB" Jacek Socha, szef resortu skarbu.

- Pan minister zapomniał, co to są zasady ładu korporacyjnego, o którym tak dużo mówił, kiedy był szefem Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Ostatnie działania nie mają z tym nic wspólnego. Skarb państwa ma 28 proc. akcji. To nie uprawnia do ingerencji w losy spółki publicznej. Punkt widzenia zależy więc od miejsca siedzenia - twierdzi nasze źródło z PKN.

Co ciekawe, niedawno "PB" informował, że według departamentu prawnego resortu skarbu nie można uznać Orlenu za spółkę skarbu państwa.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: morgan | święty | zbigniew | skrzydło | skrzydła | skarbu | JP Morgan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »