Prochem będzie umarzał
Za 1,3 mln zł będzie mógł kupić swoje akcje w celu umorzenia Prochem - zadecydowali akcjonariusze warszawskiej spółki. Marek Garliński, prezes firmy, stwierdził w rozmowie z Parkietem, że termin rozpoczęcia buy backu będzie uzależniony od sytuacji rynkowej i wyceny papierów Prochemu na GPW.
Pozostałą część z ubiegłorocznego zysku netto (ponad 2 mln zł) przeznaczono na zasilenie kapitału rezerwowego (prawie 700 tys. zł) oraz na cele charytatywne (30 tys. zł). Przy obecnym kursie giełdowym Prochem mógłby skupić niespełna 6% akcji. - Jesteśmy praktycznie gotowi do rozpoczęcia skupu własnych walorów, lecz nie mamy żadnego harmonogramu. Wszystko zależeć będzie od bieżącej sytuacji na giełdzie - mówi prezes Garliński.
Zarząd Prochemu przewiduje, że tegoroczne przychody ze sprzedaży będą zbliżone od osiągniętych w 2000 r. Przypomnijmy, że wówczas warszawska spółka zanotowała 70,2 mln zł sprzedaży. Zysk operacyjny wyniósł 2,1 mln zł, a zysk netto 2 mln zł. W I kw. br. przychody firmy wyniosły 14,7 mln zł, a zysk netto 0,6 mln zł. Poprawy wyników można się spodziewać w 2002 r., kiedy to firma zakończy projekt developerski o wartości 50 mln zł (biurowiec przy ul. Powązkowskiej w Warszawie). Będzie on wykorzystywany przez Prochem w około 1/3. Pozostała część zostanie sprzedana lub będzie wynajmowana. Spółka liczy na wpływy z wynajmu nawet do 1 mln zł miesięcznie.
Pytany o dalsze projekty developerskie prezes Garliński odpowiada bardzo ostrożnie. - Przy obecnym stanie gospodarki coraz trudniej jest planować kolejne inwestycje. Myślę, że Prochem będzie starał się realizować raczej pojedyncze, niszowe projekty developerskie - mówi.
W ostatnich miesiącach, pomimo niezbyt korzystnej koniunktury na warszawskiej giełdzie, walory Prochemu zachowują się zupełnie przyzwoicie. Od połowy marca ich kurs wzrósł o około 1/3 i wczoraj wyniósł 4,65 zł.