Prokom na celowniku
Jedna z wielkich korporacji chce kupić gdyński Prokom. Prawda, plotka czy gra pod giełdę? Już od kilku tygodni do "PB" docierają pogłoski o zainteresowaniu kilku dużych międzynarodowych graczy gdyńskim Prokomem. Według naszych informacji, Prokom rzeczywiście kilka propozycji dostał, ale do żadnych konkretnych rozmów nie doszło.
W ubiegłym tygodniu kilka źródeł doniosło nam o zaawansowanych negocjacjach z jedną z dużych amerykańskich korporacji - EDS albo Perot Systems. Według tych informacji, negocjacje są na tyle zaawansowane, że mogłyby się zakończyć przed wakacjami. Ryszard Krauze, główny akcjonariusz i prezes Prokomu, wraz z jednym z funduszy miałby sprzedać około 30 proc. akcji.
- To nieprawda. Nie sprzedaję firmy. W tej chwili nie toczą się żadne negocjacje - dementuje te informacje Ryszard Krauze.
Wczoraj plotka dostała skrzydeł - do redakcji "PB" zadzwoniło kilka osób z pytaniem, czy nie słyszeliśmy o przejęciu Prokomu. Grono potencjalnych zainteresowanych gdyńską firmą urosło: poza EDS i Perot Systems wymieniano Cap Gemini, a nawet IBM.
- Powtarzam: nie toczą się żadne negocjacje - podkreśla Ryszard Krauze.
Gra pod giełdę?
Jeżeli informacje o sprzedaży firmy są nieprawdziwe, to powstaje pytanie, komu zależy na rozpowszechnianiu takich plotek.
- Może to być gra jakiegoś akcjonariusza Prokomu, który liczy na ożywienie na giełdzie. Albo psikus któregoś z konkurentów Prokomu - mówi jeden z analityków. Tak czy inaczej, plotka trafiła na podatny grunt, gdyż od jakiegoś czasu wiadomo, że kilka zagranicznych firm z ożywieniem rozgląda się po polskim rynku. HP - jedna z największych firm na świecie - wynajęła nawet w tym celu KPMG, ale ostatecznie zrezygnowała, przynajmniej na razie, z zakupów.
Analitycy są jednak zdania, że wcześniej czy później do takich ruchów dojdzie.
- Konsolidacja jest nieunikniona, a wystarczy spojrzeć na inne kraje UE. W Portugalii i Hiszpanii po wejściu do Unii liczba graczy lokalnych zmniejszyła się do minimum - komentuje Przemysław Sawala-Uryasz, analityk CA IB.
Słabo reprezentowani
Podobnego zdania są przedstawiciele funduszy inwestycyjnych, którzy tłumaczą, że nacisk inwestorów na wzrost wielkich korporacji jest tak duży, że muszą szukać możliwości akwizycji na wschodzących rynkach. W Polsce tymczasem wielkie korporacje - poza nielicznymi wyjątkami - nie mają bardzo rozwiniętych struktur.