Przepisy splątane jak kable
Niestety wygląda na to, że obowiązujące obecnie w Polsce uregulowania prawne w doskonały sposób pomagają Telekomunikacji Polskiej pozbyć się z rynku pierwszej realnej konkurencji.
Chociaż określenie uregulowania prawne, w odniesieniu nie tylko zresztą do rynku telekomunikacyjnego, używane jest chyba na wyrost. Jest to bowiem po prostu gąszcz przepisów, które miejscami wzajemnie się wykluczają, są sprzeczne lub - jak w przypadku niektórych aktów wykonawczych do obowiązującej od ponad roku ustawy telekomunikacyjnej - nie ma ich w ogóle.
Taki chaos pomaga stronom robić uniki, odwoływać się, interpretować i nadinterpretować, bo i tak nikt w tym nie może się połapać. Najlepszym przykładem może być to, że jeśli TP SA ma w sporze z NOM-em rzeczywiście rację, to nie kto inny, a sam organ regulacyjny przez długi czas utwierdzał w błędzie operatora niezależnego.