Rynki odporne na terror
Większość światowych indeksów jest dziś poniżej poziomów, na jakich była w przededniu zamachów przed rokiem. Jednak to nie tragiczny 11 września zaważył na giełdowych notowaniach, ale sytuacja w światowej gospodarce i afery, jakie w ciągu ostatniego roku wstrząsały rynkiem finansowym.
Wrześniowe ataki terrorystyczne w USA przed rokiem stanowiły dramatyczny moment dla światowych rynków finansowych. Nie przypadkowo jednym z celów ataku zamachowców, obok Pentagonu, stał się World Trade Center - utożsamiany z największymi amerykańskimi instytucjami finansowymi. Jeśli celem zamachu było sparaliżowanie rynków, to atak nie spełnił zamiarów terrorystów.
Wprawdzie w pierwszych godzinach, a później dniach po zamachu światowe giełdy reagowały dramatycznymi spadkami indeksów, jednak już w końcu września zeszłego roku wskaźniki zaczęły odrabiać straty. Dramat dotknął pracujących w nowym Jorku ludzi - rynki finansowe wyszły w tej sytuacji obronną ręką.
W ciągu ostatniego roku temat terroryzmu był wciąż obecny w mediach, wpływał na zachowania i emocje ludzi i również wzmagał nerwowość na giełdach. Wojna z Talibami w Afganistanie, listy zawierające bakterie wąglika czy wreszcie pojawiające się co jakiś czas alarmy, z których większość okazała się fałszywa, wywoływały nerwowe reakcje giełd.
W minionych dwunastu miesiącach na zachowanie rynków większy wpływ miały jednak przede wszystkim czynniki ekonomiczne - spowolnienie gospodarcze, słabe wyniki notowanych na giełdach spółek, afery związane z fałszowaniem wyników finansowych. Splot okoliczności ekonomicznych (bezrobocie, spadek dochodów) oraz psychologicznych (utrata poczucia bezpieczeństwa) wpłynął na zmniejszenie skłonności ludzi do zakupów, co z kolei wpływało na osłabienie koniunktury gospodarczej. Próbowano ją ożywiać redukując stopy procentowe, w niektórych krajach schodząc do poziomu inflacji.
W Warszawie indeks silniejszy niż gospodarka
Oceniając z rocznej perspektywy, terrorystyczne zamachy w USA nie zmieniły biegu procesów gospodarczych, chociaż niektóre zjawiska nasiliły i przyspieszyły. Obecnie WIG20 znajduje się jedynie o 4,7 proc. poniżej poziomu z 10 września zeszłego roku. Ustępują mu pod tym względem najważniejsze indeksy zagraniczne, które znajdują się na poziomach wyraźnie niższych niż przed rokiem. Indeks WIG w tym czasie nawet zyskał 3,14 proc. Znacznie gorzej od głównych indeksów w Warszawie zachowywał się TechWIG, tracący prawie 45 proc.
W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy zainteresowanie inwestorów kierowało się ku bankom, których subindeks zyskał 25,5 proc. Na bankach opierał się wzrost zapoczątkowany w październiku, a wiosenny kryzys w tej branży, wywołany upadłością Stoczni Szczecińskiej, jedynie zmniejszył rozmiary osiągniętej wcześniej zwyżki. Liderami wśród banków były BZ WBK, zyskujące 79,72 proc. oraz Pekao, drożejące o jedną trzecią. Jeszcze większy wzrost o 54,92 proc. osiągnął sektor spożywczy, jednak ze względu na bardzo duży udział jednej spółki (Żywca) w tym subindeksie, jego zachowanie nie wyraża sytuacji w całej branży.
Traciły na wartości spółki telekomunikacyjne, z powodu utraty płynności przez Elektrim i Netię, spowodowanej wysokimi kosztami zadłużenia i prowadzonymi układami z wierzycielami. Subindeks telekomunikacji stracił w ciągu roku ponad 35 proc. Nie mniej ważnym czynnikiem była światowa dekoniunktura w branży telekomunikacyjnej. Spadek ceny akcji Elektrimu wyniósł aż 92,25 proc., a Netia straciła prawie 75 proc. W tej sytuacji roczna strata wyceny walorów Telekomunikacji Polskiej o niecałe 3 proc. może być uznana za czynnik stabilizujący rynek.
Spółki informatyczne nie zachowywały się jednolicie. Wyraźnie zyskały ComputerLand i Prokom, natomiast wśród przegranych znalazł się Softbank (spadek o 48,94 proc.). Na poprawę notowań całej branży, której subindeks zyskał 3,26 proc., trzeba poczekać do czasu, aż nadejdzie gospodarcze ożywienie.