Rząd ma problem z PGNiG

Związki chcą akcji, skarb dywidendy, Gaz System majątku, a Rosjanie stoją u bram PGNiG. Mamy związane ręce - przyznaje minister gospodarki Piotr Woźniak.

Związki chcą akcji, skarb dywidendy, Gaz System majątku, a Rosjanie stoją u bram PGNiG. Mamy związane ręce - przyznaje minister gospodarki Piotr Woźniak.

"Puls Biznesu": Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu, powiedział, że rząd nie musi przydzielić pracownikom PGNiG akcji spółki.

Piotr Woźniak, minister gospodarki: - Jesteśmy w bardzo kłopotliwej sytuacji. Obietnice złożone przez poprzedni rząd były przesadzone. Zostały inaczej zapisane w programie rządowym i w prospekcie emisyjnym. Ta dwuznaczność dała wrażenie, że skarb państwa jest zobowiązany sprzedać symboliczną liczbę akcji, a potem przydzielić pracownikom akcje z przysługującej im puli. Taki obowiązek na skarbie państwa nie ciąży.

Reklama

A ustawa o komercjalizacji i prywatyzacji?

- Nie nakłada obowiązku prywatyzacji.

Ale nakłada obowiązek przydziału akcji pracownikom.

- Bezwzględnie tak, ale w przypadku podwyższenia kapitału ten obowiązek na skarbie państwa nie ciąży. Powstało więc poważne nieporozumienie. Rozbudzono ogromne nadzieje wśród pracowników PGNiG i stąd problem. Chciałem rozmawiać na ten temat, żeby załoga i związki PGNiG miały świadomość, jak na to patrzy minister gospodarki. Wystosowałem nawet list do zwiazkowców. Nie wyrazili oni chęci spotkania Przekazano mi, że usiłuję rozbić ich jedność.

To koniec szans na dialog?

- Inaczej nie da się tego interpretować. Jest to dla mnie, wobec wagi sprawy, wielkim zaskoczeniem.

Czy zatem sprawa nie jest już aż tak istotna? Czy powodem zatrzymania akcji pracowniczych jest rzeczywiście ryzyko ich przejęcia przez Gazprom?

- Nie należy stwarzać takiego ryzyka. Przede wszystkim trzeba uniknąć importu gazu tak naprawdę tylko z jednego źródła. W sytuacji, kiedy kończymy negocjacje z Norwegami, kiedy czeka nas realizacja głównych projektów dywersyfikacyjnych, nie można przypuszczać, że inwestor, który jest jednocześnie dostawcą ze Wschodu, albo jego reprezentantem, będzie sprzyjał takim projektom. Stąd wstrzemięźliwość, jeśli chodzi o prywatyzację PGNiG. Ja byłem jej przeciwnikiem także z innego powodu. Firma o nadpłynności i świetnym ratingu nie musi sprzedawać aktywów, ponieważ może sięgnąć po dowolny instrument z rynku pieniężno - kredytowego, i to na znakomitych warunkach.

Poprzedni zarząd PGNiG twierdził, że gdy wchodził do spółki, groziła jej upadłość. Mówił, że ją oddłużył, zmniejszył liczbę kredytów...

- To wszystko jest pochodną emisji euroobligacji (w 2001 r.- przyp. red.). W momencie, kiedy do spółki wpłynęło 800 mln EUR, rzeczywiście można było zacząć restrukturyzację finansową. I na szczęście tak zrobiono, zarówno w stosunku do Gazpromu, jak i Gazexportu czy Bartimpeksu. Spółka odzyskała płynność szybką na poziomie 2,1, a bieżącą 2,5 na kolejne cztery lata.

Uważa pan więc, że publiczna emisja akcji PGNiG nie była konieczna?

- Absolutnie nie. Niektórzy komentatorzy dochodzą do wniosku, że jedynym powodem były potrzeby budżetu państwa.

Do skarbu nie wpłynęła przecież ani złotówka. Chodziło o zdobycie środków na

inwestycje.

- A gdzie są te projekty? Kiedy odszedłem z PGNiG, wydobycie krajowego gazu wynosiło 4,1 mld m sześc. Po czterech latach wynosi 4,3 mld m sześc. Nie wybudowano nowej odazotowni, nie udostępniono do wydobycia większej ilości złóż, nie powiększono zdolności magazynowych oprócz jednego magazynu w Mogilnie. Inwestycje wymagają długich przygotowań. Należało uprzedzić o tym inwestorów, że terminy ich realizacji będą dość odległe.

Po debiucie PGNiG przedstawiło program inwestycji dotyczących wzrostu wydobycia krajowego gazu. Tak to wyglądało z perspektywy dziennikarza. Ale pan ma dostęp do dokumentów...

- Nie, nie mam. To spółka giełdowa. Można korzystać tylko z dokumentów podawanych do publicznej wiadomości. Nie dysponuję żadnymi dodatkowymi danymi. Może PGNiG powinien zredagować białą księgę otwarcia i tam to jasno opisać.

Co ma się w niej znaleźć?

- Inwestorzy mają prawo zadawać pytania. Okazja będzie na najbliższym walnym zgromadzeniu. Zarząd będzie obowiązany na nie opowiedzieć. Jeżeli chodzi o działalność inwestycyjną PGNiG w ostatnich czterech latach - jest co najmniej mizerna.

Czy na walnym PGNiG skarb państwa będzie występował z pytaniami o stan inwestycji?

- Sądzę, że tak. Na początku roku mieliśmy poważny problem z dostawami gazu. Okazało się, że system jego przesyłu nie jest doinwestowany. W momencie ograniczenia dostaw w jednym punkcie w Drozdowiczach system przesyłu miał poważne kłopoty. Trzeba było wprowadzić administracyjne ograniczenia w poborach, by ochronić odbiorców indywidualnych, a to ciężki grzech w tym przemyśle.

Czy prywatyzacja jest PGNiG potrzebna?

- Aby to było możliwe, muszą być spełnione następujące warunki: zdywersyfikowane źródła dostaw gazu, oddalone ryzyko wrogiego przejęcia, przetransferowany majątek przesyłowy do Gaz Systemu (spółka należąca do państwa ? przyp. red). Trzeba uniknąć sytuacji, by w prywatne ręce trafiła lwia część systemu przesyłowego. Umowa leasingowa jest rozpisana na 17 lat. To nie jest perspektywa, w której można coś rozsądnie planować. Stąd warunek, żeby elementy systemu przesyłowego były w 100 proc. własnością skarbu państwa.

Można przyśpieszyć proces przejmowania tego majątku przez Gaz System?

- Nie będziemy z tym zwlekać. Żeby jednak wnieść majątek przesyłowy do Gaz Systemu (nieruchomości), jego sytuacja prawna musi być uregulowana. Popełniono błąd, ustalając umowę leasingową między PGNiG a Gaz Systemem na 17 lat. To kpina z systemu finansowego. Można było podzielić PGNiG zgodnie z kodeksem spółek handlowych.

Odnoszę wrażenie, że ma pan skrępowane ręce.

- Mamy poważnie utrudnioną sytuację.

Czy sytuacja PGNiG jako spółki giełdowej zostanie utrzymana do czasu spełnienia warunków, które pan wymienił jako umożliwiające jej prywatyzację?

- Gdyby udało się, nie wyrządzając szkody inwestorom i spółce, to chętnie wrócę do punktu wyjścia.

Czy rozmawiał pan o tym z ministrem skarbu?

- Nie prowadzimy rozmów na ten temat. Najpierw musi być dobry plan.

Resort skarbu i zarząd PGNiG pracują nad nim.

- Jeżeli będą mieli dobry plan, na pewno go przedstawią. Obecnie interesem nadrzędnym jest bezpieczeństwo energetyczne. Gdyby nie zdemontowano kontraktów norweskiego i duńskiego, mielibyśmy je zapewnione.

Czy PGNiG powinno być prywatyzowane?

- Nie musi być spółką skarbu państwa nawet w 100 proc. Pod warunkiem, że operator systemu przesyłowego będzie działał niezależnie od PGNiG, a import gazu będzie zdywersyfikowany.

Anna Bytniewska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: gaz | minister | rząd | PGNiG | minister gospodarki | skarb | rzad | skarbu | Piotr Woźniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »