S&P nie zaszkodziło notowaniom jena

Niezłe wyniki Yahoo, czy wzrost wskaźnika Conference Board to było zbyt mało aby odwrócić nastroje rynkowe. Co prawda spadki, zarówno na indeksach akcyjnych, jak i EURUSD, zostały zatrzymane, ale brak wyraźnego odbicia sugeruje utrzymanie przewagi przez sprzedających. Agencja S&P zaskoczyła rynki obniżając perspektywę dla długu japońskiego, jednak inwestorzy na rynku jena specjalnie się tym nie przejęli. Dziś posiedzenie Fed.

Niezłe wyniki Yahoo, czy wzrost wskaźnika Conference Board to było zbyt mało aby odwrócić nastroje rynkowe. Co prawda spadki, zarówno na indeksach akcyjnych, jak i EURUSD, zostały zatrzymane, ale brak wyraźnego odbicia sugeruje utrzymanie przewagi przez sprzedających. Agencja S&P zaskoczyła rynki obniżając perspektywę dla długu japońskiego, jednak inwestorzy na rynku jena specjalnie się tym nie przejęli. Dziś posiedzenie Fed.

Dobry początek wczorajszej sesji na Wall Street media elektroniczne przypisywały nieoczekiwanemu wzrostowi wskaźnika nastrojów gospodarstw domowych w USA. Rzeczywiście Conference Board wzrósł do poziomu 55,9 pkt., wobec oczekiwań na poziomie 53,6 pkt., jednak porównując to do historycznej zmienności (wskaźnik przekraczał 100 pkt. w czasach dobrej koniunktury) trudno to uznać za specjalny sukces. Bardziej znaczący jest dziesiąty kolejny wzrost indeksu Ifo (do 95,8 pkt.), wzrost powyżej oczekiwanych 95,2 pkt.

Oznacza on, iż ożywienie w globalnym handlu służy niemieckiej gospodarce, ale podobnie jak amerykański ISM ma ograniczony bezpośredni wpływ na rynek. Podobnie ograniczony wpływ miały wczorajsze wyniki Yahoo. Spółka zarobiła 15c na akcję, co mniej więcej odpowiadało oczekiwaniom (11-16c). Spadek przychodów był wolniejszy niż w poprzednich kwartałach, a spółka dobrze widzi kolejne kwartały i już rozpoczęła zwiększanie zatrudnienia. Tym samym z gigantów branży technologicznej wyniki przedstawi już tylko Microsoft (jutro) - wszystkie firmy jak dotąd przedstawiły dobre lub bardzo dobre rezultaty.

Reklama

Notowania kontraktów na S&P500 początkowo wzrastały, jednak nie udało się pokonać poniedziałkowych maksimów (1102 pkt.) i pod koniec notowań w USA znów przeważali sprzedający. To oznacza, że rynkowi bliżej jest do kolejnego testu wsparcia, tym razem minimalnie powyżej poziomu 1080 pkt.

Do testu wsparcia na poziomie 1,4028 ponownie przymierza się para EURUSD. Wczoraj ta sztuka się nie udała, ale niepowodzeniem zakończyła się również kontra ze strony kupujących, którzy próbowali doprowadzić do formacji objęcia hossy na wykresie czterogodzinnym. Wobec obecnie dominującego sentymentu na rynku test wsparcia jest bardzo prawdopodobny wobec zbliżającej się decyzji Fed, choć należy pamiętać, iż sprzedający osiągną sukces dopiero po sprowadzeniu notowań poniżej 1,40.

Pomimo umacniania się względem euro, dolar nadal traci do jena. Sytuacji tej nie zmienił wczorajszy komunikat agencji S&P, która obniżyła perspektywę (ze stabilnej do negatywnej) ratingu dla japońskiego długu (AA). Agencja zapowiedziała, że jeśli japoński rząd nie podejmie kroków w celu przystopowania wzrostu długu publicznego możliwe jest obniżenie ratingu. Przy obecnej sytuacji politycznej w Japonii wydaje się to bardzo możliwe. Mimo to jen nadal zyskuje w relacji do dolara i euro.

Na parze USDJPY nadal mamy wyraźny trend spadkowy, choć ważne wsparcie (87 jenów za dolara) jest jeszcze dość daleko. Z kolei ważne wybicie mamy na parze EURJPY. Ta para od 9 miesięcy pozostawała w bardzo regularnym kanale 126,90-139,15. Ten tydzień przynosi zdecydowane wybicie, co może wygenerować spory ruch spadkowy. Celem rynku może być poziom 112,15. To wsparcie jest nie tylko zeszłorocznym minimum, ale także minimum z 1995 roku.

Dziś najważniejszym wydarzeniem jest posiedzenie Fed (komunikat o 20.15). Fundamentalnych zmian nie należy oczekiwać - najważniejsza fraza "extended period" (odnosząca się do pozostawienia stóp na obecnym poziomie w przewidywalnym okresie) niemal na pewno pozostanie w komunikacie. Rynki spekulują jednak odnośnie tego, czy Fed będzie (zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami) zdecydowany wycofać się z programów płynnościowych.

Część amerykańskich bankierów obawia się, iż to może spowodować spadek wolumenu kredytów hipotecznych. Ponadto spekuluje się, iż Fed może wprowadzić stopę depozytową, która ma dodatkowo pomóc w kontrolowaniu płynności w sektorze bankowym. Takie rozwiązanie, choć łagodniejsze niż podwyżka obecnej stopy funduszy Fed, byłoby odbierane jako zacieśnienie polityki i oznaczałoby wsparcie dla dolara i prawdopodobny cios dla rynków akcji.

O godzinie 16.00 poznamy dane o sprzedaży nowych domów. Warto przypomnieć, iż dane o sprzedaży domów używanych pokazały spory spadek w grudniu, obrazując prawdopodobnie zniekształcenie wynikające z programów zachęcających do kupna nieruchomości. Konsensus na dzisiejsze dane to 372 tys.

Przemysław Kwiecień

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: Yahoo | posiedzenie | Fed | agencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »