Santander wprowadza plan przeciwko COVID-19

Zamknięcie biur korporacyjnych w Madrycie i praca zdalna, przeniesienie części pracowników do głównej siedziby firmy i wyznaczenie "zastępców" pracowników - to decyzje podjęte przez Grupę Santander wobec epidemii koronawirusa. Bank kierowany przez Anę Botin zaapelował do akcjonariuszy, aby zdalnie uczestniczyli w walnym zgromadzeniu.

"Zdrowie naszych pracowników, klientów i akcjonariuszy jest naszym największym priorytetem" - napisała rano na Twitterze Ana Botin, prezes Grupy Santander. Dlatego od dzisiaj nieczynne są biura korporacyjne banku w Madrycie. Zdecydowano, że będą zamknięte przez 15 dni a ich pracownicy - 8 tysięcy osób - zdalnie obsłużą klientów. W 6,5 milionowej stolicy Hiszpanii na COVID-19 choruje prawie 600 osób, połowa wszystkich zarażonych w kraju i wirus przyczynił się do śmierci 17 pacjentów. Tylko w ciągu jednej doby liczba zarażonych w Madrycie się podwoiła. Dlatego od dzisiaj zamknięto tam szkoły, przedszkola i uniwersytety. Władze metropolii nie wykluczają wstrzymania kursowania komunikacji miejskiej.  

Reklama

Wcześniej rada nadzorcza zdecydowała o przeniesieniu 60 pracowników z obszaru korporacyjnego i inwestycyjnego do głównej siedziby grupy w madryckim Boadilla del Monte. Część osób trafiła do biur, w których nie ma kontaktu z klientami. Grupa Santander zaapelowała też do wszystkich swoich pracowników, aby ograniczyli podróże i nie organizowali zebrań z udziałem dużej liczby osób. 

Dlatego też, po raz pierwszy w historii firmy, zaplanowane na 3 kwietnia walne zgromadzenie akcjonariuszy odbędzie się "w zredukowanym składzie". Rada nadzorcza przypomniała, że w spotkaniu organizowanym co roku w Pałacu Wystaw i Kongresów (Palacio de Exposiciones y Congresos) uczestniczy ponad 2 tysiące osób i zarekomendowała aby wszyscy, którzy mogą uczestniczyli w spotkaniu na odległość. -Rada uważa, że zgodnie z zaleceniami dla pracowników, najbezpieczniejszym sposobem zagwarantowania praw wszystkich akcjonariuszy jest delegowanie uprawnień, głosowanie i zdalne uczestnictwo, to znaczy bez fizycznej obecności - czytamy w uzasadnieniu banku. Przypomniano w nim, że Santander jest jedną z niewielu hiszpańskich firm, które wprowadziły możliwość zdalnego uczestnictwa w zarządach. 

Aby podczas rozwijającej się epidemii zapewnić ciągłość pracy Grupy Santander, zdecydowano o wyznaczeniu dla każdego oddziału i pełnionych w banku funkcji tzw. "alternatywnego personelu". W sytuacji kryzysowej osoby te będą przenoszone do miejsc, w których brakuje pracowników lub będą wykonywały swoje obowiązki z domów. "Dzięki temu w przypadku zarażenia zostanie zagwarantowana ciągłość działalności banku" - czytamy w uzasadnieniu. 

W wydanym dzisiaj komunikacie, Santander poinformował, że "każdy kraj (w którym są spółki Santandera - red.) będzie wprowadzał środki w zależności od potrzeb swoich klientów". 

Ewa Wysocka 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bankowość | Santander Bank Polska | koronawirus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »