Spełnienie "koszmarnego snu"

Spełniają się nasze pesymistyczne przewidywania. WIG zbliżył się na 200 pkt do lipcowego dołka. WIG20 i sWIG80 pokonały to wsparcie, wysyłając zły sygnał dla całego rynku. Wszystko wskazuje, że tą samą drogą podąży również WIG i będzie realizował zapowiadany przez nas od miesięcy scenariusz spadku do 36 tys. pkt.

Spełniają się nasze pesymistyczne przewidywania. WIG zbliżył się na 200 pkt do lipcowego dołka. WIG20 i sWIG80 pokonały to wsparcie, wysyłając zły sygnał dla całego rynku. Wszystko wskazuje, że tą samą drogą podąży również WIG i będzie realizował zapowiadany przez nas od miesięcy scenariusz spadku do 36 tys. pkt.

Niewiele już do niego brakuje, a ogarniający rynki giełdowe strach coraz bardziej skłania do postawienia pytania, czy wsparcie przy 36 tys. pkt utrzyma się. Na razie nie ma powodów, by zakładać, że nie. Sprzyjać jego obronie powinien fakt, że zejście do tego poziomu będzie oznaczać zniżkę o blisko połowę od rekordowego poziomu. Taką wielkość miała poprzednia bessa z lat 2000-2001. Jednocześnie jednak z tyłu głowy mamy cały czas to, że trwająca od 2003 r. do 2007 r. hossa była najdłuższą i największą w historii naszej giełdy, więc uzasadnione są oczekiwania, że trend spadkowy, jaki po niej następuje też będzie miał niespotykane dotąd rozmiary i czas trwania.

Reklama

Najgorsze w obecnej sytuacji jest to, że inwestorzy stają przed NIEZNANYM. Jest ono związane z bankructwem Lehman Brothers, trudnościami z pozyskaniem kapitału przez największego amerykańskiego ubezpieczyciela AIG. Sprowadza się do zaostrzenia kryzysu w sektorze finansowym. Dotąd liczono, że pogorszy on kondycję branży, ale nie pochłonie ofiar. Teraz widać, że nie da się tego uniknąć, a w głowach inwestorów najczęściej będzie świtać pytanie: Kto następny upadnie? Jednocześnie wszyscy w pamięci mają to, jak dotkliwe są kryzysy w sektorze finansowym. Z jednej strony wynikają z kłopotów gospodarczych, z drugiej na dużą skalę je potęgują, bo ogranicza się dostęp do kapitału, zarówno dla firm, konsumentów, jak i instytucji finansowych. Dla inwestorów najgorsza jest niepewność, która trudno jednoznacznie ?wycenić? w kursach giełdowych. Nawet najgorszą wiadomość można w miarę dokładnie zdyskontować, obaw o przyszłość nie. Gdy te ostatnie pojawiają się na dużą skalę decyzjami zaczynają rządzić emocje, a to zwiększa nieprzewidywalność wydarzeń. Z taką sytuacją mamy teraz do czynienia. Pisanie różnych scenariuszy jest obarczone dodatkowym ryzykiem. W tych warunkach pozostaje trzymać się trendu i przyjąć, że dopóki nie pojawią się sygnały zapowiadające jego odwrócenie, to giełda będzie szła w dół.

W cieniu informacji z sektora finansowego pozostawały doniesienia makroekonomiczne. Te jednak też nie były korzystne. Produkcja przemysłowa w Ameryce obniżyła się aż o 1,1%, spadł wyraźnie wskaźnik aktywności sektora Empire State. Na naszym podwórku zwracały uwagę doniesienia z rynku pracy, gdzie osłabło tempo wzrostu płac i zatrudnienia. W obecnej sytuacji nie wiadomo jednak, czy cieszyć się z tego, bo utrwalenie się tej tendencji oznacza ochładzanie się koniunktury gospodarczej. Polskie dane o inflacji wpisały się w ogólny trend na świecie. Presja inflacyjna przestała rosnąć, ale problem wysokiej inflacji nie jest nadal rozwiązany.

Dziś w centrum uwagi będą głównie dane o inflacji w USA i innych krajach. Przypomnijmy,że liczy się teraz przede wszystkim inflacja bazowa i przez jej pryzmat inwestorzy będą interpretować dane. Oczekiwana też będzie decyzja w sprawie stóp procentowych w USA i komentarz jej towarzyszący.

Katarzyna Siwek

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: spełniony | Snow | sny | koszmarne sny | WIG
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »