Strzelec nie trafił

Nawet o 15% spadał wczoraj kurs Strzelca. Spółka, która miała ambicje zostania silnym browarem z około 4-proc. udziałem w rynku, wycofała się z produkcji piwa. Inwestorzy ciągle nie wiedzą, czym zamierza się teraz zająć. Brak informacji i słabe wyniki po I kwartale to powody wyprzedaży jej akcji.

W piątek kurs Broka-Strzelca (NWZA zmieniło już nazwę na Sagittarius-Strzelec, ale musi jeszcze zostać zarejestrowana) spadł o 9,4%, do 0,58 zł, a właściciela zmieniło ponad 4,5 mln akcji. Wczoraj w trakcie sesji walory kosztowały nawet już 0,49 zł, czyli o ponad 15% mniej. Pod koniec giełdowego dnia notowania się poprawiły. Na zamknięciu sesji akcje Strzelca spadły o 1,7%, do 0,57 zł - najniższego poziomu w historii. Z rąk do rąk przeszło ponad 6,1 mln papierów. Razem z piątkową sesją właściciela zmieniło ponad 20% papierów.

Reklama

Nawarzyli piwa

Pod koniec kwietnia Strzelec poinformował o zawarciu umowy sprzedaży przedsiębiorstwa z Faxe Polska, na warunkach wynegocjowanych cztery tygodnie wcześniej. Za główne aktywa, m.in. browary w Jędrzejowie i Koszalinie, dostał 121,5 mln zł. Dodatkowo otrzymał 15 mln zł za mniejszościowy pakiet walorów Browarów Perła z Lublina. Łącznie do spółki wpłynęło 136,5 mln zł, co w przeliczeniu na jedną akcję daje prawie 2,7 zł. Strzelec wycofał się z produkcji piwa, ponieważ nie miał kapitału obrotowego i ciążyły na nim spore zobowiązania. Część z nich powstała m.in. wtedy, gdy firma kupiła majątek koszalińskiego Broka. Tworzenie grupy piwnej nie powiodło się.

Jaki nowy biznes?

- Spółka pracuje nad przygotowaniem dalszej strategii rozwoju. Być może zostanie przedstawiona jeszcze w maju - mówi Andrzej Tabor, członek zarządu Erste Securities, które jest doradcą Strzelca. Jego zdaniem, wyprzedaż walorów i spadek kursu to reakcja na zmianę profilu firmy. Nie chciał zdradzić, czym spółka planuje się zająć. - To będzie atrakcyjny profil. Firma powinna odzyskać zaufanie inwestorów - dodaje A. Tabor. Adam Brodowski, prezes i jeden z większych akcjonariuszy Strzelca, zapewnia, że będzie chciał przedstawić nową strategię jak najszybciej. - Chcemy ją dopracować. To ma być kompleksowy plan działania - twierdzi prezes. Jednym z rozważanych projektów inwestycyjnych jest zakup producenta wody mineralnej.

Co z pieniędzmi?

Ile pieniędzy ze sprzedaży przedsiębiorstwa spółka wyda na nową działalność, a ile trafi do akcjonariuszy, tego na razie nie wiadomo. - Wszystkie długi zostaną spłacone. Jeżeli będzie taka potrzeba, to spółka zaciągnie później nowe zobowiązania - mówi Andrzej Tabor. Na koniec marca Strzelec wykazał 127,6 mln zł zobowiązań i rezerw na zobowiązania, przy 74,4 mln zł kapitałów własnych. - Do 25 maja przedstawimy szczegółowy raport z rozliczenia transakcji sprzedaży przedsiębiorstwa. Musimy poczekać na wyjaśnienie w sprawie rozliczenia m.in. zapasów. Wtedy inwestorzy będą wiedzieć, ile jest gotówki w spółce, ile należności - informuje prezes Brodowski. Pewną część pieniędzy firma może przeznaczyć na skup własnych walorów w celu umorzenia. Może skupić do 10% kapitału.

Część instytucji już wyszła

Na problemy spółki i plan zmiany profilu działalności już wcześniej zareagowała część inwestorów, sprzedając papiery. W ostatnich trzech miesiącach z grona akcjonariuszy posiadających ponad 5% głosów "wykruszyli się": Peter Cundil Associates Ltd., Fundusze Inwestycyjne Arka, Bankowy OFE. Niektóre instytucje obejmowały akcje nowej emisji na początku 2004 r. po 1,9 zł lub 1,6 zł. W grudniu o sprzedaży 1 mln papierów po 1,65 zł poinformował Jerzy Mazgaj, członek rady nadzorczej, który później złożył rezygnację. - Ja nie sprzedaję akcji. Moja żona także tego nie robi - mówi prezes Brodowski. Przyznaje, że transakcja sprzedaży przedsiębiorstwa nie była marzeniem jego życia. - Wolałbym sprzedać drogo akcje, a nie browary. Niestety, nie mieliśmy wyjścia. Firma nie miała środków obrotowych na prowadzenie działalności w tym roku - mówi Brodowski.

W 2004 r. Strzelec poniósł ponad 8 mln zł straty, przy 112,4 mln zł przychodów. W I kwartale tego roku sprzedaż wyniosła 17,55 mln zł (spadek o 11%), a strata blisko 6 mln zł. Rok wcześniej ujemny wynik był o 2 mln zł niższy.

Dariusz Wieczorek

Nadzieja na korektę

W drugiej części wczorajszej sesji akcjom Strzelca udało się odrobić początkową głęboką przecenę. Ten sukces kupujących może zapowiadać przejściowe odbicie notowań. Mimo to, w dłuższej perspektywie nic nie zapowiada zmiany trwającej od dawna niekorzystnej tendencji. Strzelec traci na wartości niemal od początku swojej ponad 7-letniej historii giełdowej. Od 1999 r. nie było ani jednego roku, w którym akcje producenta piwa przyniosłyby ich posiadaczom zyski. Sytuacja ta nie dziwi z uwagi na notoryczne straty, jakie generuje spółka. Jednak dopiero ostatnie 12 miesięcy przyniosło kulminację długoterminowego trendu spadkowego i gwałtowną przecenę o ponad 70%. I to mimo że w tym samym czasie indeksy giełdowe szły w górę. Trwający od roku trend spadkowy przyśpieszył w ostatnich dwóch miesiącach. To właśnie mocno nachylona jego linia stanowi obecnie krótkoterminowy opór umiejscowiony powyżej 0,6 zł. Jego ewentualne pokonanie umożliwi przynajmniej chwilowe zahamowanie spadków.

Tomasz Hońdo

Parkiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »