Trampolina za giełdową kasę
Trwają prace przygotowujące KHW i Bogdankę do wejścia giełdę, ale spółki nie trafią tam jeszcze w tym roku. To dość skomplikowany problem, ponieważ górnictwo nie ma żadnych doświadczeń związanych z GPW - mówi Eugeniusz Postolski, wiceminister w Ministerstwie Gospodarki.
Jakie są najbliższe plany Ministerstwa Gospodarki w stosunku do sektora górniczego? Na ile Strategia dla górnictwa przygotowana przez poprzednią ekipę rządzącą będzie kontynuowana przez obecny rząd?
- Program został przyjęty we wrześniu ubiegłego roku przez poprzedni rząd. ustawa uchwalona przez Sejm poprzedniej kadencji i podpisana przez prezydenta nadal obowiązuje. Pod tym względem nic się nie zmienia.
Najbliżej prywatyzacji spośród wszystkich spółek z tego sektora jest Katowicki Holding Węglowy (KHW). Jesienią ubiegłego roku odbyło się referendum, w którym załoga zaakceptowała wejście na GPW. Wiadomo jednak, że decydujący głos w tej sprawie będzie miał minister Skarbu Państwa.
Jestem właśnie po rozmowie z wiceministrem skarbu Krzysztofem Żukiem, któremu w ministerstwie jest przypisane górnictwo i koksownictwo. Ustaliliśmy główne kroki, które zostaną podjęte w stosunku do KHW i grupy węglowo-koksowej. Minister już wkrótce opublikuje mapę prywatyzacyjną, znajdzie się tam także KHW. Jeśli chodzi o górnictwo węgla kamiennego, na pewno w pakiecie znajdzie się także Bogdanka.
Jaki jest realny termin wejścia na giełdę KHW, a kiedy mogłaby to zrobić Bogdanka?
- Z harmonogramu wynika, że do końca roku powinny trwać prace przygotowujące do wyłonienia firmy audytorskiej, która przeprowadzi ten proces. W Połowie stycznia br. odbyło się spotkanie prezesa KHW Stanisława Gajosa z urzędnikami Ministerstwa Skarbu Państwa i Ministerstwa Gospodarki, przygotowano pewne wnioski. Nasz departament górnictwa pracuje nad harmonogramem, który jest pokłosiem mojego ostatniego spotkania z ministrem Krzysztofem Żukiem.
Nie jestem przekonany, że KHW ma szansę wejść na giełdę jeszcze w tym roku. To dość skomplikowany problem, ponieważ górnictwo nie ma żadnych doświadczeń związanych z giełdą. Chociaż zrobiono duży krok w tym kierunku, przeprowadzając referendum, które dało nam zgodę społeczną na prywatyzację, co jest niezwykle ważne dla realizacji tego projektu.
Premier Waldemar Pawlak jest jednak przekonany, że tą drogą należy podążać i jest to szansa pozyskania środków na inwestycje. Chociaż pomoc publiczna też jest możliwa, to z uwagi na stan budżetu w tym roku, nie ma w ustawie budżetowej ani jednego słowa o ewentualnym dofinansowaniu jakiejkolwiek spółki węglowej.
W przypadku Jastrzębskiej Spółki Węglowej i grupy węglowo-koksowej pojawiały się ostatnio sprzeczne komunikaty. PO oraz PSL mówiły, że grupa powinna zostać skonsolidowana z koksowniami, czyli Zabrzem i Wałbrzychem, później szybko wejść na giełdę. Ale pojawiają się głowy, że najlepszym scenariuszem jest osobna prywatyzacja koksowni. Jak to wygląda z punktu widzenia Ministerstwa Gospodarki?
- O tej sprawie rozmawialiśmy na niedawnym spotkaniu z ministrem Krzysztofem Żukiem. Premier Waldemar Pawlak i minister Aleksander Grad jasno określili, jaki kierunek ma zostać przyjęty w stosunku do sektora koksowo-węglowego.
W planie prywatyzacji, który wkrótce zostanie ogłoszony, pojawiają się dwa alternatywne rozwiązania. po pierwsze, połączenie grupy węglowo-koksowej w jedną spółkę, tak jak jest zapisane w programie rządowym. Druga możliwość to prywatyzacja poprzez giełdę Kombinatu Koksowniczo-Węglowego Zabrze i Koksowni Viktoria w Wałbrzychu.
Gdyby Pan miał rekomendować, to które rozwiązanie uważa Pan za najwłaściwsze?
- Ministerstwo Gospodarki podtrzymuje projekt utworzenia grupy węglowo-Koksowej. Chce jednak zaznaczyć, że żaden kierunek nie jest jeszcze zamknięty.
Co zastaliście w spółka górniczych po poprzedniej ekipie i jak pan generalnie ocenia sytuację w tym sektorze?
- Powiem bez ogródek. Problemy nawarstwiały się przez wiele lat, głównie z powodu braku inwestycji i braku myślenia o przyszłości. Teraz minister gospodarki musi się bardziej szczegółowo przyjrzeć spółkom węglowym. brak wydobycia siedmiu milionów ton w roku ubiegłym jest sygnałem do tego, żeby dokonać głębokiej analizy. Tym bardziej, że na bazie programu rządowego spółki przygotowały strategie do 2015 roku.
Będą trzy niezależne analizy tych programów. Analizę prowadzi Ministerstwo Gospodarki, analizy dokonała już Agencja Rozwoju Przemysłu oddział Katowice. Dodatkowo program analizować będzie niezależny podmiot, w tej chwili tworzony jest zespół ekspertów, którzy się tym zajmą. Zwróciłem się także do firmy, która według wstępnych ustaleń podjęłaby się takiej oceny.
Jaka to firma?
- To firma BMC z Katowic.
Ta firma kierowałaby projektem?
- Tak. Dobierze odpowiednich ekspertów. Chodzi mi o dokonanie analizy od strony technicznej, bo analizy ekonomiczno-finansowe może zrobić każda firma konsultingowa.
W 2007 roku wydobyto o 7 mln ton węgla mniej niż w roku poprzednim. Czym było spowodowane zmniejszenie wydobycia?
- Jest to pokłosie decyzji kolejnych rządów. Łatwiej mi jest to oceniać, ponieważ nie jestem bezpośrednio związany z branżą od 2001 roku.
Kiedy w ubiegłym roku rozmawialiśmy z przedstawicielami PiS-u, oni także mówili, że jest to wynik zaniedbań poprzednich rządów i braku inwestycji.
- Oni, oprócz narzekania, przez dwa ostatnie lata żadnych działań nie podjęli. Oczywiście, nie chce zrzucać winy na poprzedni rząd, ale jest to pokłosie braku decyzji i działań w ostatnich latach - tak zarządów spółek, jak i kolejnych rządów. Cięgle mówiło się tylko o kosztach i kosztach, natomiast w górnictwie nie da się myśleć tylko o kosztach, trzeba myśleć także o dalszej perspektywie i inwestycjach. Teraz odtworzenie frontu wydobywczego potrwa nawet kilka lat. Niektórzy prezesi spółek węglowych zaklinali się w ubiegłym roku, że od 1 stycznia tego roku będzie wszystko pięknie, ładnie i sympatycznie. A tak nie jest. Po przerzuceniu kartki w kalendarzu z 31 rudnia na 1 stycznie cud się nie zdarzył i wydaje się, że go nie będzie.
Co z sytuacją finansową w górnictwie. Są sygnały, ze sytuacja spółek węglowych zaczyna się pogarszać.
- Ta liczba, którą podałem, czyli siedem mln ton, oznacza brak przychodów. Oznacza to znaczące zachwianie płynności finansowej spółek węglowych. Być może częściowo zostanie to zrekompensowane przez wynegocjowanie wzrostu cen z dużymi odbiorcami węgla, to jest ok. 10 proc. Czy poprawie to płynność finansowa spółek, trudno w tej chwili ocenić.
Jak ocenia Pan zmiany, które wprowadzono w KW?
- Dla mnie kompletnie niezrozumiały jest modle zarządzania, który został wprowadzony w Kompani Węglowej. Mówiłem to już wyraźnie kilka razy prezesowi Pawłaszkowi. Tworzenie modelu pośredniego pod nazwą Centrum Wydobywcze jest odpychaniem przez zarząd odpowiedzialności wynikającej ze statutu i z Kodeksu spółek handlowych. Byłem prezesem KHW, w ramach której działało 11 kopalń i jako zarząd dobrze sobie radziliśmy. Jest to kwestia przyjęcia odpowiedniego modelu i dania narzędzi dyrektorowi kopalni.
Powtórzę to, co powtarzałem wielokrotnie - zarząd to pięć osób plus dziesięciu dyrektorów. Moim zdaniem, inaczej nie da się sprawnie zarządzać firmą w górnictwie. W przypadku Kompanii Węglowej stworzono pewnego rodzaju bezwład decyzyjny i efekty tego już widać.
Ten model zostanie zmieniony?
- Do tego dążymy. Chcemy ten model uprościć, aby zarząd miał kontakt z kopalnią, bo tworzenie tego Centrum dla mnie jest kompletnie niezrozumiałe.
Rozmawiali: Wojciech Kuśpik i Łukasz Stępniak