Trzeci gracz na rynku szczepionek na COVID-19. Moderna goni Pfizera i Sanofi
Amerykańska firma farmaceutyczna Moderna zapowiedziała, że jeszcze w tym miesiącu przedstawi dane dotyczące skuteczności swojej szczepionki antycovidowej. Prace nad specyfikiem prowadzą także brytyjska AstraZeneca i francuskie Sanofi. Od tygodnia liderem wyścigu jest niemiecko-amerykański duet BioNTech - Pfizer, który poinformował, że ma szczepionkę o 90-procentowej skuteczności.
Przed Moderną niełatwe zadanie. Jej komunikat o wstępnych rezultatach badań zostanie przez świat dobrze odebrany w zasadzie tylko wtedy, gdy nowa szczepionka będzie się legitymowała skutecznością co najmniej tak dużą, jak produkt Pfizera.
Słabą stroną projektu Pfizera jest konieczność transportowania i przechowywania szczepionki w bardzo niskiej temperaturze - minus 70 stopni Celsjusza. Z niektórych przecieków do mediów wynika, że Moderna próbuje ten próg obniżyć do minus 20 stopni. Gdyby to się udało, stworzenie łańcucha logistycznego z fabryk do placówek medycznych na całym świecie nie byłoby zbyt trudne.
W dodatku Moderna już teraz zapewnia, że jej możliwości produkcyjne są większe niż Pfizera, który ogłosił, że jest w stanie wytworzyć 50 milionów dawek jeszcze w tym roku i 1,3 miliarda w przyszłym. Moderna będzie musiała liczyć na ekspresowo szybki tryb zatwierdzenia szczepionki przez Amerykańską Komisję ds. Leków i Żywności (FDA). Jednak Pfizer też jeszcze nie ma zgody tej instytucji na stosowanie swojego specyfiku.
Pfizer nie ukrywa, że jego remedium na COVID-19 prawdopodobnie nie rozwiązuje wszystkich problemów. W wywiadzie dla "Guardiana" Uğur Şahin, dyrektor generalny BioNTech, przyznał, że obecne badania szczepionki stworzonej przez jego firmę i Pfizera nie udowadniają jednoznacznie, czy zapobiega ona przenoszeniu się wirusa. Wiadomo jedynie, że powstrzymuje rozwój infekcji u zakażonych.
- Na niektóre kluczowe pytania dotyczące skuteczności szczepionki będzie można odpowiedzieć dopiero w nadchodzących tygodniach i miesiącach. Ustalenie, czy specyfik może powstrzymać bezobjawowe infekcje, zajmie nawet rok. Tego, czy szczepionka zapewnia różne poziomy ochrony dla różnych grup wiekowych, dowiemy się za około trzy tygodnie. Nie ustalono także w pełni, czy szczepionka działa inaczej na osoby z różnych grup etnicznych - powiedział Uğur Şahin.
Dodał, że ma nadzieję, iż osoby, które dostaną szczepionkę w formie dwóch wstrzyknięć w ramię w odstępie trzech tygodni, będą odporne na koronawirusa przez co najmniej rok.
Ciekawe jest to, że giełdowe notowania Moderny w zeszłym tygodniu poszły w górę. Co prawda 9 i 10 listopada, po tym jak sukces ogłosił Pfizer, Moderna mocno potaniała, ale w następnych dniach z nawiązką odrobiła straty. Inwestorzy najwyraźniej spodziewają się, że spółka wkrótce pochwali się odkryciem skutecznej szczepionki antycovidowej.
Tymczasem Pfizer, po dużym wzroście kursu akcji zanotowanym 9 listopada, szybko wrócił do poprzedniego poziomu cenowego. Może to być efekt informacji, że w dniu ogłoszenia wiadomości o szczepionce prezes spółki Albert Bourla sprzedał po wysokiej cenie 62 proc. akcji własnej firmy. Wartość transakcji wyniosła 5,56 miliona dolarów.
Co więcej, tego samego dnia, po tej samej cenie, duży pakiet akcji sprzedała też Sally Susman, wiceprezes Pfizera. Firma oświadczyła, że transakcje zostały przeprowadzone według schematu i harmonogramu przyjętego już w sierpniu 2020 roku, a wszystko odbyło się w zgodzie z procedurami Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Na pytanie, czy transakcji nie można było odwołać, Pfizer odpowiedział, że zostały one zrealizowane przez niezależną instytucję zarządzającą akcjami.
Członkowie zarządu Pfizera mieli jednak poprzedników. Moderna w maju ogłosiła pozytywne rezultaty wstępnych testów szczepionki na koronawirusa, po czym jej dwaj dyrektorzy sprzedali walory warte łącznie 30 milionów dolarów.
Tydzień temu na giełdzie w Warszawie doszło do wręcz panicznej wyprzedaży akcji niektórych polskich spółek medycznych. Inwestorzy uznali wówczas, że albo przegrały wyścig z Pfizerem, albo będą miały kłopoty w rzeczywistości nie-covidowej.
Spadek cen - najczęściej o kilkanaście procent - był jednak zdarzeniem jednorazowym. W następnych dniach kursy giełdowe uspokoiły się. Skokowa przecena, a potem stabilizacja kursu stała się udziałem między innymi Mercatora produkującego jednorazowe rękawiczki ochronne, Biomedu Lublin pracujący nad lekiem na COVID-19, Biomaximy, której specjalnością są testy antygenowe oraz firmy Innogene, która znana jest z testów na obecność koronawirusa, a ostatnio informowała o nabyciu udziałów w spółce pracującej nad wynalezieniem szczepionki.
Obracający akcjami na naszej Giełdzie Papierów Wartościowych po początkowej euforii wywołanej informacją o szczepionce Pfaizera, doszli do wniosku, że ostra i kosztowna walka z koronawirusem potrwa jeszcze co najmniej kilka miesięcy. Zapewne dlatego nie utrzymały się na wysokich poziomach z 9 listopada ceny krajowych spółek, które w jeden dzień podrożały nawet o kilkadziesiąt procent, bo miały zyskać na szybkim znoszeniu restrykcji pandemicznych.
Jacek Brzeski