Trzy sposoby na toksyczne opcje

Za tydzień, na swoim kolejnym posiedzeniu, rząd może przesądzić o losach projektów ustaw rozwiązujących problem umów na opcje walutowe - powiedział dziennikarzom we wtorek wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.

Ministerstwo Gospodarki (MG) przygotowało takie projekty. - Na przyszłym posiedzeniu rządu możemy tę sprawę przesądzić - powiedział Pawlak.

Pawlak poinformował, że resort zaproponował trzy podejścia do rozwiązania problemu umów na opcje walutowe. Pierwsze - jak mówił - "łagodne", w ciągu 3 miesięcy od wejścia w życie ustawy, gwarantuje stronom prawo do renegocjacji warunków umów na opcje.

Druga propozycja pozwala na odstąpienie od umowy, trzecia - na unieważnienie umowy na opcje z mocy prawa.

Pawlak powiedział, że projekt - w przypadku zgody politycznej - ma szanse w ciągu kilku tygodni zostać przyjęty.

Kilkanaście miesięcy temu, kiedy złoty umacniał się, przedsiębiorcy sprzedający swoje usługi bądź towary za waluty obce, w obawie przed stratami, zawierali z bankami umowy dotyczące tzw. opcji walutowych. Chcieli w ten sposób zabezpieczyć się przed ryzykiem kursowym.

Prezes Polskiej Rady Biznesu (PRB) i przedsiębiorca Zbigniew Jakubas powiedział, iż wierzy w realizację zapowiedzi wicepremiera. - Nie wiem natomiast, czy uda się unieważnić już zawarte umowy, na których firmy poniosły straty. Dlatego jestem za tym, żeby osiągnąć porozumienie z bankami, które wystawiały spekulacyjne opcje - powiedział Jakubas. Podkreślił, że w zawarcie porozumienia powinien się zaangażować rząd.

Również prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich (KPP) Andrzej Malinowski uważa, że przedsiębiorcy mają prawo oczekiwać pomocy rządu w sprawie opcji walutowych. Dodał, że umowy dotyczące opcji, z którymi się zapoznał, były wyraźnie korzystniejsze dla banków. "Trudno znaleźć wytłumaczenie dla takiej asymetrii. Firmy były bowiem w gorszej sytuacji" - powiedział prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich (KPP).

Prezes Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) Andrzej Arednarski jest zdania, że umowy na opcje lutowe zawierane były dobrowolnie, nie może zatem być mowy o jakichkolwiek nadużyciach ze strony banków.

Najlepszym wyjściem z sytuacji nie jest - jego zdaniem - interwencja strony rządowej, ale dogadanie się firm, które umowy na opcje walutowe zawarły z konkretnymi bankami.

- W interesie banku nie leży przecież to, żeby jego klient zbankrutował. To w końcu trafi rykoszetem w ten bank - wyjaśnił Arendarski. Kilkanaście miesięcy temu, kiedy złoty umacniał się, przedsiębiorcy sprzedający swoje usługi bądź towary za waluty obce, w obawie przed stratami, zawierali z bankami umowy dotyczące tzw. opcji walutowych. Chcieli w ten sposób zabezpieczyć się przed ryzykiem kursowym. Część umów miała charakter spekulacyjny i wiele firm poniosło z tego powodu straty.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »