Vivendi-Elektrim - czeski film

Pat, dwuwładza, wzajemne oskarżenia i donosy do prokuratury. Tak wygląda sytuacja w Polskiej Telefonii Cyfrowej.

Pat, dwuwładza, wzajemne oskarżenia i donosy do prokuratury. Tak wygląda sytuacja w Polskiej Telefonii Cyfrowej.

Nie można dziś odpowiedzieć na pytanie, kiedy zakończy się dwuwładza w Polskiej Telefonii Cyfrowej (PTC), największym w kraju operatorze telefonii komórkowej. Marnym pocieszeniem jest fakt, że w tej sprawie podobnych pytań bez odpowiedzi jest więcej. Ponadto, udziałowcy wcale nie zamierzają się godzić.

- Właśnie macie państwo okazję obserwować największą kradzież w Europie. Kradzież prawie 2 mld EUR - mówi wzburzony Philippe Houdouin, prezes Elektrimu Telekomunikacji (ET).

- Jestem oburzony kwestionowaniem przez ET i Vivendi decyzji polskich sądów - odpowiada nie mniej zdenerwowany Piotr Nurowski, p.o. prezesa Elektrimu.

Reklama

O czym oni mówią?

Rzecz dotyczy 48 proc. udziałów PTC, których wartość może sięgać nawet 1,5 mld EUR. Przed weekendem Elektrim doprowadził do zmian we wpisie do Krajowego Rejestru Sądowego (KRS). Roszady dotyczyły członków zarządu, w tym Bogusława Kułakowskiego, szefa operatora. Nowa rada nadzorcza, wybrana przez Elektrim, który na mocy wyroku arbitrażowego czuje się właścicielem spornych 48 proc. udziałów i Deutsche Telekom (DT), mniejszościowego udziałowca PTC, wyłoniła nowy zarząd.

- Te wszystkie działania są nielegalne. Nie ma żadnej nowej rady nadzorczej i nowego zarządu - twierdzi Philippe Houdouin.

- Oczywiście, że jest i bezprawnie uniemożliwia mu się podjęcie pracy (odwołany przez Elektrim i DT zarząd okupuje siedzibę spółki, a wejścia do niej pilnują ochroniarze - red.). Zawiadomiliśmy o tym prokuraturę - odpowiada Piotr Nurowski.

- Nie można dokonywać żadnych zmian w KRS, zawiadomiliśmy już o tym prokuraturę - dodaje szef ET. - Owszem, można. Zabezpieczenie powództwa dotyczy bowiem jedynie księgi udziałów, a zmiany dotyczyły zarządu - mówi Piotr Nurowski.

Kompromis. Ale z kim?

Szturmu na siedzibę PTC nie będzie. Kompromis? To jedynie pytanie, na które strony odpowiadają zgodnie: w ogóle o tym nie rozmawiamy. - Proponowaliśmy polubowne rozwiązanie kwestii. Francuzi najpierw nie chcieli rozmawiać, a później przedstawili oferty nie do zaakceptowania - mówi Zygmunt Solorz, szef rady nadzorczej Elektrimu i jego główny udziałowiec.

W myśl akceptowanej przez niego propozycji, do Elektrimu miało trafić 600 mln EUR z 1,5 mld EUR, które DT był skłonny zapłacić za 48 proc. udziałów PTC. Resztę miało dostać Vivendi. Ostatecznie Francuzi stwierdzili jednak, że chcą pozostać udziałowcami PTC. Elektrim zażądał, aby w takim razie zapłacili mu 150 mln EUR i przejęli 450 mln EUR zobowiązań wobec obligatariuszy. Trzeci pomysł dotyczył przejęcia Elektrimu przez Vivendi. Spółkę wyceniono na 150 mln EUR. Potem Zygmunt Solorz miał odkupić wszystkie aktywa oprócz telekomunikacyjnych.

- Straciłbym na całej operacji kilkadziesiąt milionów euro - twierdzi szef rady nadzorczej.

I co dalej? DT, argumentując, że Elektrim złamał umowę wspólników PTC, może wykupić 48 proc. udziałów po cenie księgowej, czyli około 300 mln EUR. - Siądziemy do stołu i będziemy rozmawiać tak, aby cena była wyższa - mówi Zygmunt Solorz.

Na giełdzie nastroje zmieniają się jak w kalejdoskopie. W piątek akcje Elektrimu drożały o blisko 30 proc. Wczoraj też zaczęło się nieźle - od ponad 10-proc. zwyżki. Później jednak na rynku dominowali sprzedający, a papiery wyceniono na zamknięciu na 6,45 zł, ponad 5 proc. taniej niż w piątek.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Czechy | piotr nurowski | nurowski | oskarżeni | sytuacja | vivendi | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »