Walutowy poker i pułapka na niedźwiedzie
Rynki akcji najwyżej od jesieni 2008 roku; euro najtańsze od grudnia 2008 roku; ropa i miedź na nowych lokalnych szczytach - tak najkrócej można podsumować pierwszy kwartał 2010 roku na rynkach finansowych.
W rzeczywistości sytuacja nie była jednak wcale jednoznaczna, bo na rynkach na przełomie stycznia i lutego obserwowaliśmy silną korektę, którą wielu inwestorów wzięło za odwrócenie średnioterminowego trendu wzrostowego. Z perspektywy czasu możemy stwierdzić, że była to tzw. "pułapka na niedźwiedzie" - kupujący szybko wrócili na rynek i małymi krokami zdołali odrobić z niewielką nawiązką wcześniejsze straty.
Najlepiej o sytuacji na GPW świadczy fakt, że spośród głównych indeksów na korekcie najmniej stracił, a później najszybciej zyskiwał na wartości indeks małych spółek. Co więcej, wzrostom cen akcji uznawanych za najbardziej ryzykowne towarzyszyło coraz większe zainteresowanie drobnych inwestorów, a ich powrót na giełdowy rynek jest optymistycznym sygnałem przed zbliżającymi się olbrzymimi ofertami spółek z portfela skarbu państwa. Z drugiej strony potwierdzenia tej tendencji nie widać na przykład w strukturze środków napływających do TFI. Na początku roku wygasały najbardziej atrakcyjne roczne lokaty bankowe, otwierane w czasie kryzysowej wojny o depozyty. Polacy traktowali w I kw. 2010 roku rynek akcji ze sporą rezerwą i najwięcej kapitału lokowali w bezpieczne fundusze rynku pieniężnego lub obligacji.Spośród branżowych indeksów najwięcej na wartości zyskały WIG-Media (+18,3 proc.) WIG-Chemia (+15,6 proc.) oraz WIG-Budownictwo (+11,8 proc.). Stracić można było na akcjach deweloperów, spółek informatycznych oraz energetycznych. W tyle za szerokim rynkiem pozostawał WIG20, który jako ostatni z głównych indeksów pokonał styczniowe szczyty. Grono dwudziestu największych spółek opuściła Agora, a na jej miejsce wskoczyła Polska Grupa Energetyczna.
Stopy zwrotu z głównych indeksów GPW
Indeks Stopa zwrotu w I kw. 2010 roku
WIG + 3,7 proc.
WIG20 + 2,2 proc.
mWIG40 + 3,7 proc.
sWIG80 + 9,3 proc.
New Connect + 20 proc.
W I kw. 2010 roku pod całkiem uzasadnionym ostrzałem znalazła się strefa euro. Euro rozpoczynało rok z kursem 1,43 USD, a po południu 31 marca wspólną walutę 16 krajów wyceniano na 1,35 USD. Na nerwowym poszukiwaniu przez inwestorów alternatywnych rynków skorzystał złoty. W przeciwieństwie do Grecji czy Portugalii, tegoroczne emisje obligacji przeprowadzane przez polskie Ministerstwo Finansów spotkały z na tyle wysokim popytem, że kolejne emisje zawieszono lub przesunięto o kilka tygodni.
Spośród głównych walut podrożał jedynie amerykański dolar, którego inwestorzy wybierali jako mniejsze zło. Na międzynarodowym rynku walutowym rozgrywa się obecnie poker o olbrzymią stawkę. Rządy wszystkich największych gospodarek świata próbują różnymi sposobami obniżyć wartość własnych walut, aby wobec mizernego popytu wewnętrznego wesprzeć eksporterów. Tak czynią USA, oskarżając Chiny o manipulację, Francja i Niemcy uchylając się przed pomocą dla Grecji (osłabiając euro), czy Szwajcaria wprost zapowiadająca obronę franka przed nadmiernym umocnieniem względem euro.
Zmiany kursów głównych walut w I kw. 2010 roku
Waluta Stopa zwrotu w I kw. 2010 roku
Euro - 5,6 proc.
Dolar + 0,9 proc.
Frank - 1,9 proc.
Funt - 5,6 proc.
Euro/dolar - 5,6 proc.
Rozkład popytu i podaży na rynkach akcji można by określić jako remis ze wskazaniem na kupujących. Nie potrzeba wiele, aby pozycje odwróciły się i karty tak samo, jak pod koniec stycznia rozdawać zaczęli inwestorzy realizujący zyski. Z silnym trendem nie ma sensu walczyć za wszelką cenę. Nie warto za każdym razem, gdy nasze krótkie pozycje zostaną "zmiecione" przez rynek, otwierać kolejnych tylko dlatego, że kiepskie fundamenty tak sugerują. Po pierwsze taka taktyka to pewne źródło frustracji, po drugie rynek może być w błędzie dłużej niż bilans naszego rachunku na plusie. Lepiej poczekać na potwierdzenie odwrócenia trendu przez analizę techniczną, np. w formie zdecydowanego przełamania ważnego wsparcia przy wysokich obrotach, albo przecięcia ważnych średnich kroczących. Być może dołączymy w ten sposób do nowego trendu kilka sesji po jego rozpoczęciu, ale inwestując zgodnie z trendem, zamiast walczyć z rynkiem, będziemy mieć go po swojej stronie.Historycznie kwiecień był najlepszym miesiącem do inwestowania. W tym miesiącu na przestrzeni 50 lat amerykański indeks DJIA rósł przeciętnie o 1,94 proc. Drugi w kolejności jest grudzień, kiedy akcje drożały przeciętnie o 1,52 proc. Inne statystyki mówią, że po wzrostowym pierwszym kwartale, amerykańskie akcje częściej drożały niż taniały do końca roku. W tak "niepodręcznikowych" czasach jak obecnie, podejmowanie decyzji inwestycyjnych na podstawie suchych danych historycznych, bez uwzględnienia szeregu bezprecedensowych czynników, to niemal pewna recepta na straty.
Łukasz Wróbel