Wawel trafił do sądu

Mniejszościowi akcjonariusze krakowskiej spółki zaskarżyli uchwały WZA

Mniejszościowi akcjonariusze krakowskiej spółki zaskarżyli uchwały WZA

Mniejszościowi akcjonariusze giełdowej spółki Wawel złożyli doniesienie do prokuratury, w którym zarzucają władzom firmy spożywczej niegospodarność i działanie na jej szkodę. Na rozpatrzenie czeka także pozew Mariusza Świtalskiego, biznesmena z Poznania, który domaga się uchylenia uchwał czerwcowego WZA i zawieszenia nowo wybranych członków rady nadzorczej Wawela.

Do krakowskiej prokuratury trafił wniosek kilku mniejszościowych akcjonariuszy krakowskich ZPC Wawel, którzy uznali, że operacje przeprowadzone w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni przez zarząd i radę nadzorczą spółki, będą miały niekorzystny wpływ na dalsze losy firmy. W podpisanym przez pięć osób dokumencie stwierdzono, że wszystkie działania służyły wyłącznie obronie zagrożonych odwołaniem władz firmy.

Reklama

Z kieszeni do kieszeni

Mniejszościowym akcjonariuszom chodzi o wezwanie do sprzedaży nie dopuszczonych do obrotu publicznego pracowniczych akcji uprzywilejowanych, dzięki któremu ponad 25 proc. głosów na WZA trafiło w ręce Eugeniusza Małka (przewodniczącego rady nadzorczej krakowskiej firmy) oraz całkowicie od niej zależnej spółki WIK, która ma być instrumentem realizacji partykularnych interesów zarządu (w tej chwili obaj akcjonariusze Wawelu kontrolują ponad 27 proc. głosów).

Zdaniem niezadowolonych akcjonariuszy, Wawel pośrednio wykonuje prawa głosów, w stopniu niedozwolonym, ograniczającym prawa pozostałych akcjonariuszy i nie uwzględniającym ich interesów.Zarządowi zarzucono także niegospodarność, bo większą część pożyczki, która miała finansować bieżącą działalność spółki, Wawel przeznaczył na wykup własnych akcji (przez wyznaczone podmioty). Do końca lipca firma zaciągnęła 15,5 mln zł pożyczki pod zastaw większej części majątku, z czego 9,3 mln zł wydano na opłacenie akcji.

Rozżalony Mariusz Ś.

Wyjaśnienia tej samej sprawy spodziewa się Mariusz Świtalski, kontrolujący (razem z żoną) prawie 5 proc. głosów spółki. Poznański biznesmen domaga się uchylenia uchwał czerwcowego WZA Wawelu. Jego zdaniem, zakup przez Eugeniusza Małka akcji firmy za pieniądze spółki nie miał uzasadnienia ekonomicznego.Prawdopodobnie Mariusz Świtalski także był zainteresowany sprzedażą swojego pakietu akcji, nikt jednak nie zaproponował mu ich odkupienia.Dobrze znany w krakowskiej spółce biznesmen jest traktowany przez niektórych jej przedstawicieli jako wróg numer jeden. Kilka miesięcy temu podejrzewano go o chęć wrogiego przejęcia firmy. Jako potencjalny inwestor nie satysfakcjonował jednak zarządu firmy, bo powszechnie sądzono, że interesuje się wyłącznie pięcioma hektarami krakowskich gruntów, na których położone są zakłady produkcyjne Wawelu.

Zarząd giełdowej spółki nie chce komentować całego zamieszania. Być może w tym tygodniu prezes Lech Wójcicki ujawni swoje stanowisko.- Skupienie akcji w jednym ręku to był bardzo dobry pomysł, który może jeszcze uratować spółkę. Obecne działania mniejszościowych akcjonariuszy mogą doprowadzić Wawel nawet do upadłości Ń mówi jeden z analityków giełdowych.FotoDroga ewakuacyjnaKonsolidacja akcji pracowniczych krakowskiego Wawelu, zarządzanego przez Lecha Wójcickiego, była jedną z metod zablokowania ich skupu przez osoby z zewnątrz. Zarząd ZPC od dawna obawiał się, że Mariusz Świtalski będzie chciał przejąć całą firmę. Jednak współpracownicy poznańskiego biznesmena przekonują, że już wiele miesięcy temu zrezygnował on z pomysłu kupowania Wawelu.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: uchwały | trafiło | Wawel | sady | trafienie | trafiona | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »