WGT zmieni nazwę na...WGT

Ustawa wejdzie w życie z końcem marca. Zabrania używania określenia "giełda towarowa" instytucjom, które nie mają licencji na działalność w tym charakterze. A WGT o licencję jeszcze się nie zwróciła.

Uzyskała ją jedynie Giełda Energii. - Dobrze się stało, że nazwa została zmieniona. Partnerzy z zagranicy kojarzą nas głównie jako rynek finansowy, a nie towarowy - komentuje jeden z akcjonariuszy WGT. - Zmiana nazwy wynika rzeczywiście z zapisów ustawy. Z drugiej strony, nie chcemy być kojarzeni tylko z rynkiem towarowym i otrzymywać telefonów w sprawie pietruszki i marchewki - mówi Artur Żur, członek zarządu spółki.

Jak wynika z naszych informacji, firma jest przygotowana do wystąpienia o licencję. Zarząd zapowiedział, że złoży wniosek w KPWiG, jeśli wcześniej zgodzą się na to akcjonariusze. Ci wczoraj o tym nie dyskutowali. - Chcemy być rynkiem regulowanym, publicznym. Sądzę więc, że określenie "giełda" wróci do naszej nazwy. Jednak wystąpimy o licencję dopiero wówczas, kiedy nasi uczestnicy będą na to przygotowani. A na razie nie są - twierdzi A. Żur. Musieliby bowiem, chcąc np. handlować kontraktami terminowymi, spełnić kryteria przewidziane dla domów maklerskich działających na GPW.

Na razie więc WGT będzie funkcjonować jako rynek niepubliczny i nieregulowany. W przypadku obrotu towarami niczego to nie zmienia. Większy problem stanowią kontrakty terminowe. - Nie rezygnujemy z handlu nimi. Obrót nie będzie miał tylko charakteru publicznego, a więc oferty nie będą mogły być kierowane do więcej niż 300 podmiotów - mówi A. Żur.

Nie jest jednak jasne, czy i w jakim charakterze uczestnicy WGT będą mogli pośredniczyć w obrocie kontraktami na waluty czy obligacje. Istnieje ryzyko, że - mimo iż WGT będzie rynkiem nieregulowanym - będą musiały wystąpić do Komisji Papierów Wartościowych i Giełd o uzyskanie licencji na działalność maklerską.