Widmo kontynuacji korekty polskich akcji
W ubiegłym tygodniu Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) opublikowała serię wskaźników wyprzedzających (Composite Leading Indicators - CLI) dla 33 krajów zrzeszonych oraz sześć wpływowych państw spoza obszaru OECD. Ich celem jest wskazywanie z wyprzedzeniem na punkty zwrotne w koniunkturze gospodarczej w badanych krajach.
Kolejny raz, wzrost odnotował łączny wskaźnik dla wszystkich państw członkowskich, co świadczy o pozytywnych perspektywach dla koniunktury gospodarczej tego obszaru w najbliższych miesiącach. Spośród badanych państw, zwiększenia tempa ekspansji należy oczekiwać w Japonii, w Stanach Zjednoczonych oraz w Niemczech. Wskaźnik CLI dla Kanady, Francji i Wielkiej Brytanii wskazuje na kontynuację umiarkowanego wzrostu. Opublikowane wartości wskaźnika CLI rokują na dalszy rozwój w największych państwach rozwiniętych, natomiast znacznie gorzej wypadają w ostatnim czasie odczyty dla państw wschodzących z grupy BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny). Wskaźnik CLI dla Chin wskazuje na dalsze spowolnienie, a w przypadku Indii na znaczne pogorszenie koniunktury. Na tym tle nieco lepiej wypada Brazylia, dla której indeks CLI od roku oscyluje w granicach 100 punktów, co oznacza stabilne tempo wzrostu na poziomie zbliżonym do długoterminowego potencjału. Rosja wydaje się mieć najlepsze perspektywy w najbliższych miesiącach. Wskaźnik CLI dla tego kraju pozostaje w silnym trendzie wzrostowym co wskazuje na dalszą ekspansję rosyjskiej gospodarki. Co ciekawe w ostatnim czasie byliśmy świadkami podobnego zachowania się rynków akcji. Podczas gdy indeksy oparte o papiery udziałowe głównych państw rozwiniętych odnotowywały nowe szczyty trwającej od dwóch lat hossy, rynki wschodzące zmagały się z kolejnymi spadkami. Jednym z problemów, który zaczyna doskwierać państwom wschodzących jest rosnąca inflacja, a co za tym idzie potrzeba zacieśniania polityki pieniężnej, dokonywanej przede wszystkim za pomocą stóp procentowych oraz stóp rezerw obowiązkowych banków.
Taka była sytuacja w minionym tygodniu w Chinach. Bank centralny państwa środka dokonał już drugiej w tym roku podwyżki stopy rezerw obowiązkowych. Przed dwoma tygodniami Ludowy Bank Chin podjął również decyzję o wzroście stóp procentowych. Działania te wynikają z obaw o inflację, która na koniec stycznia wyniosła 4,9 proc.
Ze wzrostem inflacji w ostatnim czasie mieliśmy do czynienia również w Polsce. Z opublikowanych przed tygodniem danych wynika, iż wzrosła ona w styczniu 2011 o 3,8 proc. r/r z 3,1 proc. w grudniu 2010. Analitycy ankietowani przez serwis Bloomberg oczekiwali przeciętnie wzrostu cen statystycznego koszyka dóbr i usług o 3,4 proc. Styczniowa inflacja przekroczyła górną barierę dopuszczalnych odchyleń od celu NBP, która wynosi 3,5 proc. Informacja ta w połączeniu z ostatnimi danymi o wzroście zatrudnienia oraz dobrymi wynikami produkcji przemysłowej zwiększa prawdopodobieństwo drugiej w tym roku podwyżki stóp procentowych w najbliższych miesiącach. Za takim przebiegiem sytuacji przemawia również opublikowany w ubiegłym tygodniu opis dyskusji z posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej z 19 stycznia 2011r. We wspomnianym raporcie większość członków RPP uznała, że mająca wówczas miejsce pierwsza podwyżka stóp procentowych od połowy 2009 roku jest początkiem procesu stopniowego zacieśniania polityki pieniężnej, którego skala i tempo będą uzależnione od napływających danych dotyczących przebiegu procesów makroekonomicznych.
Miniony tydzień zakończył się wzrostami na większości głównych indeksów akcji państw rozwiniętych i wschodzących. W tym towarzystwie, indeks warszawskich blue chip'ów znalazł się "w ogonie". Pomimo piątkowej wzrostowej sesji o 0,8 proc. indeks ten w ciągu całego tygodnia stracił -2,3 proc. Wydaje się, że słabość rodzimego parkietu związana jest nie tylko z zamieszaniem wokół planowanych zmian w systemie emerytalnym ale również utrzymującym się wysokim deficytem budżetowym. Nie bez znaczenia może być również zwrot inwestorów ku bardziej atrakcyjnym zakątkom świata. Po wcześniejszej korekcie na pozostałych rynkach wschodzących, globalni inwestorzy chętniej obierają kierunek na Turcję, azjatyckie "tygrysy", Rosję czy Brazylię.
Słabość polskiego rynku akcji znajduje również potwierdzenie we wskaźniku wyprzedzającym koniunkturę - CLI - obliczanym przez OECD. Historycznie notowania tego indeksu dość trafnie przewidywały punkty zwrotne indeksu warszawskich blue chip'ów. Ubiegłotygodniowy odczyt CLI okazał się niższy od tego z przed miesiąca. Choć spadek był nieznaczny to wystarczył, by zmienić trend wskaźnika wyprzedzającego na spadkowy (trend obliczany jako średnia krocząca z ostatnich 6 miesięcy), co stanowi sygnał do zachowania wzmożonej ostrożności. Trwające spadki na rodzimym parkiecie sprawiły również, że indeks WIG20 znalazł się w pobliżu swojej 6-miesięcznej średniej, która zwyczajowo stanowi dla niego poziom wsparcia. Dalsze zniżki indeksu dwudziestu największych spółek mogą przyczynić się do przecięcia średniej "od góry", co zwiększyłoby prawdopodobieństwo negatywnego scenariusza. Choć najbliższa przyszłość na polskim rynku akcji rysuje się w nieco bardziej pesymistycznych barwach, to w długoterminowej perspektywie wciąż pozostaje pozytywna. Ewentualne pogłębienie korekty może okazać się dobrą okazją do zwiększenia zaangażowania na rynku akcji przez inwestorów długoterminowych.
Na niskim poziomie utrzymuje się indeks VIX, który odzwierciedla zmienność implikowaną indeksu S&P500 obliczaną na podstawie notowań opcji. Z podobnymi poziomami notowań tego indeksu mieliśmy do czynienia w kwietniu 2010 roku, czyli w "przeddzień" kilkunastoprocentowej korekty na rynkach akcji. Coraz większą konkurencją dla amerykańskich papierów udziałowych stają się obligacje 10-letnie, których rentowność wynosi teraz 3,58 proc. Może to skłaniać znaczną część inwestorów do realizacji osiągniętych zysków na rynkach akcji, przenosząc część z nich na bezpieczniejszy rynek długu.
W krajach peryferyjnych strefy euro rosły przede wszystkim rentowności obligacji Grecji i Portugali. Coraz częściej dochodzą słuchy, iż przy panującej sytuacji na rynku długu Portugalia będzie mieć problemy z dalszym finansowaniem deficytu już pod koniec marca 2011 roku. Prawdopodobnie wtedy będzie zmuszona skorzystać z unijnej pomocy.
Marek Arent