Włosko-hiszpańskie widmo wisi nad rynkiem

Od rana w piątek giełdowe indeksy w Europie świeciły na czerwono. Analitycy byli zdania, że odreagowanie może nadejść po publikacji dotyczącej sytuacji na rynku pracy w USA. Dane, choć okazały się lepsze niż oczekiwano, tylko na chwilę poprawiły nastroje na rynku.

W piątek o godzinie 14.30 amerykański Departament Pracy poinformował, że w lipcu powstało 117 tys. miejsc pracy poza rolnictwem. Ekonomiści oczekiwali, że będzie ich 89 tys. W sektorze prywatnym liczba etatów wzrosła o 154 tys. Rynek obstawiał, że będzie to 113 tys. W efekcie stopa bezrobocia spadła z 9,2 proc. w czerwcu do 9,1 proc. w lipcu. Tymczasem rynek nie spodziewał się zmian.

Po publikacji danych, kontrakty na indeksy amerykańskich rynków akcji zaczęły mocno rosnąć. Po otwarciu amerykańskich giełd indeks S&P500 wzrósł o 1,1 proc., po czwartkowym spadku o 4,8 proc.; Dow Jones Industrial Average wzrósł o również o 1,1 proc.

Reklama

- Jakiekolwiek dane lepsze od oczekiwań będą dla rynku pozytywne w obecnej sytuacji - stwierdził strateg w firmie inwestycyjnej Stifel Nicolaus & Co., Kevin Caron.

- Wyniki mogą nie być jednak na tyle dobre, aby odreagowanie było wystarczające - dodał. Jego prognoza sprawdziła się, bo tuż po godzinie 16.00 indeks Dow Jones IA tracił 0,62 proc., wskaźnik S&P500 spadał o 0,8 proc., a Nasdaq tracił 1,58 proc.

Dyrektor departamentu analiz TMS Brokers Krzysztof Wołowicz, ocenił, że dane z rynku pracy w USA nie wpłyną na zmianę nastrojów inwestorów w Europie. W efekcie europejskie indeksy giełdowe nie wyszły powyżej kreski - niemiecki DAX o 17.00 tracił ponad 2 proc., a francuski CAC niemal 1 proc. Natomiast WIG20 2,8 proc.

Większego ruchu nie było widać również na rynku walutowym, poza lekkim umocnieniem euro wobec dolara. O 17.10 za euro trzeba było zapłacić 4,04 zł, za dolara 2,84 zł, a za franka 3,73 zł.

- W takiej sytuacji jaką mamy teraz na rynkach, te dane (z rynku pracy w USA) mogą mieć tylko krótkotrwały wpływ na rynek i właściwie po skonsumowaniu zysków sytuacja wraca do poprzednich trendów - powiedział Wołowicz.

Dodał, że możliwe jest, iż przy publikacji kolejnych danych z rynku pracy obecne mogą być zrewidowane w dół.

Podobnego zdania jest główny ekonomista X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień. - Jeśli weekend nie uspokoi inwestorów, dalsze osłabienie złotego i umocnienie franka będą prawdopodobne - stwierdził.

Zdaniem Wołowicza, w najbliższym czasie nie należy spodziewać się poprawy sytuacji. - Cały czas istnieją niebezpieczeństwa związane z wysokimi rentownościami włoskich i hiszpańskich obligacji i to jest ten czynnik, który wisi nad rynkiem - podkreślił.

Ponadto, jak dodał Wołowicz, zbliża się wrzesień, kiedy nastąpią duże zapadalności papierów skarbowych europejskich krajów, m.in. Włoch i Hiszpanii. - Wrzesień może być ponownie miesiącem, kiedy obawy się nasilą - powiedział.

Euro na początku tygodnia może kosztować 3,99-4,05 zł

- Sytuacja jest dynamiczna. Istotne jest pytanie, czy trwały jest optymizm, który obserwowaliśmy pod koniec dnia, czy to po prostu realizacja zysków przed weekendem. Informacja o bezrobociu w USA sytuacji nie rozwiązuje. Trudno jest powiedzieć, co stanie się w przyszłym tygodniu. Przebicie poziomu 4,05 kursu euro/złoty może oznaczać eskalację i dalszy ruch złotego w kierunku osłabienia. Z drugiej strony potencjał do dalszego umocnienia jest duży. Poziom 4,02 zł za euro jest wsparciem dla złotego - powiedział PAP Marcin Bilbin, diler walutowy Pekao.

- Złoty jest bardzo stabilny. Waha się w 2-3 groszowym przedziale. O kursie złotego w przyszłym tygodniu będą decydować czynniki globalne. Prawdopodobnie złoty będzie utrzymywać się pomiędzy 3,99 a 4,05 za euro - uważa Karol Zaluski, diler walutowy ING Banku Śląskiego.

- Rano nastąpiła korekta na obligacjach niemieckich. To pociągnęło za sobą realizowanie zysków na koniec tygodnia w Polsce. Papiery na środku i długim końcu krzywej wzrosły w rentownościach - powiedział PAP Mateusz Milewski, diler obligacji BGŻ.

- Wczoraj został przekroczony poziom 5,75 na długim końcu krzywej i ciągle jesteśmy poniżej tego poziomu. Możliwa jest korekta o 2-3 pb albo nawet do 5,80. Krótki koniec będzie w miejscu. Teraz po danych w USA giełdy trochę wróciły w górę, rentowności trochę spadły. Obligacje oferowane na środowej aukcji powinny być kupione, widać brak oferowanych papierów na rynku. Oceniam, że popyt będzie duży, szczególnie z zagranicy - dodał.

MF organizuje w środę aukcję obligacji OK0713/PS0416 o wartości 2-5 mld zł.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Włochy | obligacje | recesja | USA | NAD | rynek | Hiszpania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »