Wróżenie z obrotów

Od końca lipca WIG znajduje się w średnioterminowym trendzie spadkowym, któremu towarzyszą coraz niższe obroty i coraz większe zniechęcenie inwestorów. Jeśli hossa, która rozpoczęła się w październiku 1998 r., ma być nadal kontynuowana, to WIG nie powinien spaść poniżej 17 200 pkt., ale jeżeli wsparcie zostanie przebite, czekają nas głębsze spadki.

Od końca lipca WIG znajduje się w średnioterminowym trendzie spadkowym, któremu
towarzyszą coraz niższe obroty i coraz większe zniechęcenie inwestorów. Jeśli hossa, która rozpoczęła się w październiku 1998 r., ma być nadal kontynuowana, to WIG nie powinien spaść poniżej 17 200 pkt., ale jeżeli wsparcie zostanie przebite, czekają nas głębsze spadki.

Pesymistyczny scenariusz może mieć większą szansę realizacji, jeśli nie powrócą do nas zagraniczni inwestorzy, którzy generują znaczącą część obrotów w Warszawie. A powrócą tylko wtedy, gdy poprawią się wskaźniki makroekonomiczne polskiej gospodarki.

Obecna sytuacja na warszawskim parkiecie do złudzenia przypomina przełom września i października 1999 roku, gdy GPW była zmęczona kilkumiesięcznym lekkim opadaniem w dół po osiągnięciu szczytu na początku lipca. - Rynek nie wierzy w odbudowanie trendu wzrostowego. Uważam, że będziemy dryfować tak długo, aż nie poprawią się wskaźniki makroekonomiczne i nie powróci na giełdę zachodni kapitał - oceniał wówczas koniunkturę Marek Juraś, analityk z Erste Securities. Robert Nejman, doradca inwestycyjny z TFI DWS, radził inwestorom, by nie próbowali trafiać w dołek i czekali aż rynek sam pokaże głębokość korekty. Tytuł komentarza do sesji Michała Wojciechowskiego, maklera z BOŚ, brzmiał - "Rekordowy marazm".

Reklama

Przed rokiem obroty utrzymywały się na podobnym poziomie jak obecnie. Na początku drugiej dekady września spadły jeszcze niżej, do 60-70 mln zł. Małą aktywność inwestorów tłumaczono wówczas m.in. wycofaniem się z rynku inwestorów zagranicznych. Andrzej Tabor, dyrektor funduszu Private Equity Ephesus Capital Partners, zwraca uwagę, że obecna sytuacja na GPW jest właśnie odzwierciedleniem gorszego postrzegania polskiego rynku. Według Benity Mikołajewicz, doradcy inwestycyjnego z ING Barings zależność wielkości obrotów na giełdzie w Warszawie widać wyraźnie w dniach, kiedy inwestorzy na zachodzie mają wolne. Tak było przedwczoraj, gdy nie pracowała giełda w Londynie. Wartość obrotów na GPW automatycznie spadła o 12%.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: 1998 r. | GPW | wróżenie | WIG
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »