Wyścig giełd. Wall Street w cieniu europejskich rynków?
Ekonomiści z Morgan Stanley, a także z firmy Natixis są zdania, że z kilku powodów europejskie akcje i indeksy giełdowe mogą w najbliższym czasie osiągać lepsze wyniki niż reszta globalnych rynków. Choćby dlatego, że Europejski Fundusz Odbudowy jest większy od amerykańskiego planu antykryzysowego.
Na razie nie sprawdza się stara giełdowa maksyma: "Sell in May and Go Away" (w maju sprzedaj akcje i jedź na wakacje). Ostatnia w zeszłym tygodniu sesja na rynkach akcji w Europie i USA była bardzo dobrą ilustracją nastrojów panujących od dłuższego czasu. Wszystkie główne indeksy na Starym Kontynencie zakończyły dzień na plusie. Dołączył do nich WIG20, który wzrósł o prawie 2,5 proc. Polski wskaźnik zamknął się nieznacznie poniżej poziomu 2100 punktów i pokonał lokalny szczyt ze stycznia tego roku.
Na Wall Street historyczne rekordy znów poprawiły wskaźniki Dow Jones i S&P500. W Nowym Jorku od trzech tygodni nie błyszczy jednak technologiczny Nasdaq. Należące do niego spółki, które w ostatnich miesiącach były kołem zamachowym hossy, przestają być doceniane przez inwestorów.
Analitycy z Natixis uważają, że w przyszłym roku wzrost gospodarczy w strefie euro będzie podobny do wzrostu w USA. Nasz kontynent powinien jednak górować na Stanami Zjednoczonymi warunkami opodatkowania osób prawnych. Za oceanem planowana jest bowiem wysoka, 39-procentowa stawka podatkowa od dochodów kapitałowych i podwyżka podatku od dochodów przedsiębiorstw do 28 proc.
Eksperci z Natixis przypominają, że plan odbudowy gospodarczej to 750 miliardów euro w Europie w ciągu dwóch lat i 2,3 biliona dolarów w ciągu ośmiu lat w Stanach Zjednoczonych. "W przeciwieństwie do tego, co często słyszymy, europejski plan naprawy jest większy niż plan Joe Bidena, jeśli weźmiemy pod uwagę skalę roczną. W związku z tym możemy spodziewać się wzrostu produktywności w Europie w porównaniu z USA" - napisano w raporcie firmy.
Także wyraźne ożywienie w handlu światowym powinno przynieść korzyści strefie euro z uwagi na większe znaczenie eksportu w gospodarce europejskiej niż amerykańskiej. Ekonomiści Morgan Stanley podkreślają, że europejski rynek akcji ma charakter bardzo globalny, a firmy ze Starego Kontynentu odnoszą wyjątkowo duże korzyści z silnego wzrostu gospodarczego na całym świecie. Morgan Stanley prognozuje, że zyski europejskich spółek w tym i przyszłym roku wzrosną o około 50 proc i będzie to dynamika nieosiągalna w innych regionach.
W Nowym Jorku ostatnio gorzej są notowane spółki z grupy FAANG (Facebook, Amazon, Apple, Netflix, Google), które jeszcze niedawno nadawały tempo amerykańskiej hossie. Z giełdowych statystyk wynika, że z ich akcji "wychodziły" niektóre fundusze hedgingowe. O losie FAANG na giełdzie decydują teraz prawdopodobnie inwestorzy indywidualni, czyli tak zwane "słabe ręce".
Zmiana nastawienia do wielkich firm technologicznych może wynikać z przeświadczenia dużych inwestorów, że wspaniale wyniki z okresu pandemii już się nie powtórzą, a wyceny spółek są przesadzone. Z kolei drobni inwestorzy, często korzystający z dźwigni finansowych, będą w stanie podtrzymywać wysokie ceny tylko przez jakiś czas.
Licząc od początku maja wyjątkowo dotkliwie przeceniony został Amazon. Także dlatego, że twórca i prezes firmy Jeff Bezos sprzedał 739 tysięcy akcji, a w dodatku zapowiedział, że w tym roku zamierza pozbyć się łącznie nawet 2 milionów walorów Amazona. Okazuje się, że Bezos idzie w ślady Elona Muska i zamierza zgromadzony kapitał przeznaczyć na swoją kosmiczną spółkę o nazwie Blue Origin. Już 20 lipca tego roku Bezos wyśle pierwszych "swoich" ludzi w kosmos.
Odwrotowi od spółek technologicznych towarzyszy wzrost zainteresowania spółkami reprezentującymi bardziej tradycyjną gospodarkę. Często są to firmy, które ponosiły straty w najgorszym okresie pandemii, a teraz gwałtownie poprawiają swoje rezultaty.
Na Wall Street największym wygranym minionego tygodnia była firma Big 5 Sporting Goods, czyli sieć sklepów sportowych posiadająca ponad 430 placówek w USA i zatrudniająca 10 tysięcy pracowników. W ciągu pięciu dni notowań podrożała o 66 proc.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Taki był efekt opublikowania nadspodziewanie dobrych wyników finansowych za pierwszy kwartał 2021 roku. Sprzedaż Big 5 Sporting Goods wzrosła o 31,8 proc., podczas gdy analitycy oczekiwali poprawy o 20 proc. Całkowite przychody wzrosły w skali rok do roku o 25 proc, do 272,8 miliona dolarów. Zysk netto na akcję wyniósł 96 centów, choć spodziewano się, że będzie to 50 centów. Warto dodać, że w tym samym okresie 2020 roku, spółka poniosła stratę netto w wysokości 22 centów na akcję.
Jacek Brzeski